W ostatnich dniach o Bayernie słyszało się sporo. Bawarczycy przygotowywali się do rundy wiosennej w Katarze, Arjen Robben przedłużył kontrakt do 2018 roku, ale najważniejszą i jednocześnie najgorętszą informacją było pozyskanie dwóch nowych zawodników, którzy do zespołu dołączą latem: Sebastiana Rudy’ego i Niklasa Suelego. Zwłaszcza Niklas Suele może zrobić niedługo wielki krok w swojej karierze – nie dość, że ma talent, to jeszcze całkiem spore jak na swój wiek doświadczenie.
90 meczów w Bundeslidze, sześć goli, do tego debiut w reprezentacji Niemiec i srebrny medal wywalczony na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro – przyznacie, że jak na 20-latka to całkiem niezłe doświadczenie. Niklas Suele z niejednego pieca jadł chleb i za kilka miesięcy prawdopodobnie zacznie etap, który być może zaprowadzi go w przyszłości nawet do wyjściowego składu reprezentacji Niemiec.
Nie zawsze było Hoffenheim
W życiu rządzi przypadek i również przypadek przesądził o przebiegu kariery Suelego. Piłkarz zaczynał ją w Eintrachcie Frankfurt (fanami tego klubu po dziś dzień są ojciec i wujek Suelego), po kilku latach przeszedł do Darmstadt, ale prawdziwą trampoliną okazało się Hoffenheim, do którego trafił w 2010 roku. Dlaczego jego kariera była naznaczona właśnie przypadkiem? A no dlatego, że oprócz zainteresowania ze strony Hoffenheim miał oferty z Bayeru Leverkusen i FC Nuernberg, a tę pierwszą drużynę wybrał, ponieważ… chciał znaleźć klub, gdzie mógłby skutecznie łączyć grę w piłkę z nauką (miał z tym ogromne problemy w Eintrachcie Frankfurt). Na Rhein-Neckar-Arena było to o tyle prostsze, że juniorskie zespoły Hoffenheim, poza wychowaniem piłkarskim, skupiają się na wychowaniu szkolno-wychowawczym, chcąc uczynić młodego zawodnika nie tylko świetnym piłkarzem, lecz także dobrym człowiekiem.
Błyskawiczna kariera Suelego
Jak przyznał po latach sam zainteresowany, była to najlepsza decyzja w jego życiu. Trudno z tym zdaniem się nie zgodzić, ponieważ już po dwóch latach Suele został przesunięty do rezerw, a po trzech zadebiutował w Bundeslidze (dodajmy, że debiutancką bramkę, a nie ma ich za dużo na koncie, strzelił w listopadzie 2013 roku przeciwko… Bayernowi). Równolegle z karierą klubową rozwijała się jego kariera reprezentacyjna. W październiku 2010 roku zadebiutował w kadrze do lat 16, potem w kolejnych reprezentacjach młodzieżowych (był m.in. na pamiętnych dla nas mistrzostwach Europy do lat 17 w 2012 roku), a reprezentacyjny szczyt jak na razie osiągnął 31 sierpnia 2016 roku, kiedy zadebiutował w dorosłej kadrze Niemiec w meczu z Finlandią (to spotkanie było benefisem Bastiana Schweinsteigera).
W październiku 2010 roku Suele zadebiutował w kadrze do lat 16, potem w kolejnych reprezentacjach młodzieżowych (był m.in. na pamiętnych dla nas mistrzostwach Europy do lat 17 w 2012 roku), a reprezentacyjny szczyt jak na razie osiągnął 31 sierpnia 2016 roku, kiedy zadebiutował w dorosłej kadrze Niemiec w meczu z Finlandią (to spotkanie było benefisem Bastiana Schweinsteigera).
Ogromny pech
Opis, który przeczytaliście, może sugerować, że kariera Suelego przypomina piękną bajkę bez smutku i poszkodowanych, a wszyscy są zadowoleni i dostają od losu to, czego chcą. Tak niestety nie jest — 12 grudnia 2014 roku Suele przeżył jeden bardzo trudny moment. W ten piątkowy wieczór Hoffenheim podejmowało na własnym stadionie Eintracht Frankfurt. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 3:2, ale zanim emocje się rozkręciły na dobre, nastąpił moment, kiedy trybuny wstrzymały oddech. W 10. minucie, po starciu z Seferoviciem, młody Niemiec musiał opuścić boisko. Diagnoza? Fatalna. Zerwane więzadło krzyżowe i wiele miesięcy przerwy. Dla Suelego była to prawdziwa ironia losu, ponieważ doznał bardzo ciężkiej kontuzji w meczu, który miał być dla niego wyjątkowy.
Okazało się jednak, że nie zabiło go to, tylko go wzmocniło. Na boisko wrócił w sierpniu 2015 roku, a w sezonie 2015/2016 był podstawowym obrońcą Hoffenheim (opuścił tylko jedno spotkanie). Jak przyznawał później w wywiadach, pełną sprawność uzyskał nie tylko dzięki swojej ciężkiej pracy, ale także dzięki wsparciu kolegów z zespołu, a także ojca i brata, którzy również w swoim życiu leczyli tę kontuzję (brat był też dobrze zapowiadającym się piłkarzem, ale wybrał karierę naukową).
Suele po poważnej kontuzji na boisko wrócił w sierpniu 2015 roku, a w sezonie 2015/2016 był podstawowym obrońcą Hoffenheim (opuścił tylko jedno spotkanie).
Transferowa saga zakończona w Bayernie
Co raz częściej zaczęto także łączyć obrońcę Hoffenheim z ewentualnym transferem. Media informowały o kolejce chętnych — na czele m.in. z Borussią Dortmund, Liverpoolem czy Chelsea. Pod koniec grudnia zeszłego roku pojawił się natomiast temat Bayernu Monachium, którego propozycja, jak się później okazało, była najbardziej konkretna. To właśnie monachijczycy pozyskali wciąż młodego (bo urodzonego w 1995 roku) defensora. Suele trafi do Bawarii latem, a Bayern wydał na jego transfer 20 milionów euro, podpisując jednocześnie z rodowitym frankfurtczykiem kontrakt do 2022 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=ioArRpXVHhs
Transfer Suelego (ale także przejście Rudy’ego) wpisuje się w koncepcję budowy zespołu, którą stworzył Uli Hoeness. Prezydent Bayernu chce oprzeć klub przede wszystkim na reprezentantach Niemiec i sukcesywnie pozyskiwać najlepszych piłkarzy z tego kraju (Hoeness powiedział niedawno, że językiem obowiązującym w szatni powinien być niemiecki).
Transfer Suele (ale także przejście Rudy’ego) wpisuje się w koncepcję budowy zespołu, którą stworzył Uli Hoeness. Prezydent Bayernu chce oprzeć klub przede wszystkim na reprezentantach Niemiec i sukcesywnie pozyskiwać najlepszych piłkarzy z tego kraju.
W Bayernie spotka m.in. Jerome’a Boatenga. Stoper reprezentacji Niemiec to wielki idol Suelego. Po raz pierwszy obaj spotkali się w 2013 roku podczas meczu w Bundeslidze. Wielkim momentem szczęścia (zabrzmi to mocno paradoksalnie) był dla Suelego okres, kiedy leczył wspomnianą poważną kontuzję. Otóż jednego z SMS-ów, z życzeniami zdrowia i szybkiego powrotu, wysłał do niego… właśnie sam Boateng. Wyobraźcie sobie, co byście czuli, kiedy w trudnym momencie otrzymalibyście wsparcie osoby, którą szczerze cenicie i podziwiacie. Niespotykaną radość, a ten moment na pewno zostałby na całe życie w waszej pamięci.
Obrona Bayernu najsilniejsza na świecie?
Przejdźmy już jednak trochę bardziej na poważnie do wątku piłkarskiego i możliwej przyszłości naszego bohatera na Allianz Arena. Obserwując to, co się dzieje w obronie Bayernu, i jakie umiejętności ma Suele, można zaryzykować, że jest to bardzo mocne i bardzo wartościowe wzmocnienie tej formacji.
Choć w tym miejscu trzeba napisać, że o miejsce w pierwszym składzie nie będzie mu łatwo, bo konkurencja jest piekielnie silna. Suele został pozyskany z myślą o wzmocnieniu środka obrony, a na tej pozycji można wymienić kilku klasowych graczy, chociażby Matsa Hummelsa, Jerome’a Boatenga (choć często kontuzjowany, to będąc w pełni formy, potrafi wnieść bardzo dużo) czy Javiego Martineza. Jeżeli dodamy jeszcze, że w środku obrony mogą zagrać m.in. David Alaba czy Joshua Kimmich, to widzimy, że kadrowo Bawarczycy są drużyną piekielnie silną, a Suele, aby regularnie grać, musi pokazać takie samo serce, jak wtedy, kiedy dochodził do siebie po zerwaniu więzadeł krzyżowych.
Suele = następca Lahma?
W mediach trwają jednak spekulacje, że urodzony we Frankfurcie obrońca może zająć miejsce Philippa Lahma, któremu kontrakt kończy się w 2018 roku, ale on sam nie wyklucza zakończenia kariery już w tym roku. Jest jednak pewien szkopuł. Suele grał prawie całą karierę wyłącznie na środku obrony, a Bayern sprowadził też Sebastiana Rudy’ego, który na prawej obronie grywał chociażby w reprezentacji Niemiec. Jaka przyszłość czeka więc piłkarza w nowych barwach? Pierwsze odpowiedzi na te pytania poznamy już w sezonie 2017/2018.