Stefan Effenberg – skandalista, który ma uratować Paderborn


Była gwiazda Bayernu Monachium oraz reprezentacji Niemiec Stefan Effenberg to postać barwna i kontrowersyjna. O jego pozaboiskowych ekscesach często bywało głośniej niż o tym, co prezentował pod względem sportowym. Niewiele ponad tydzień temu został trenerem drugoligowego S.C. Paderborn, które jeszcze przed rokiem grało w najwyższej klasie rozgrywkowej Niemiec.


Udostępnij na Udostępnij na

O Effenbergu można powiedzieć wiele. Znany jest jako świetny piłkarz, który nigdy nie odstawia nogi i zawsze mówi, co ma na myśli, ale również jako jeden z największych skandalistów. Na jego koncie zapisać można konflikt z kibicami reprezentacji Niemiec, odbicie życiowej partnerki koledze z drużyny, pobicie bezdomnego i konflikt z Lotharem Matthausem. W tej pierwszej roli spisywał się świetnie. Ceniony był za swój silny charakter, który stworzył z niego prawdziwego lidera środka pola. Pod względem sportowym Niemcowi niewiele można było zarzucić.

Lider z krwi i kości

Swą karierę na boiskach Bundesligi rozpoczął w listopadzie 1987 roku w barwach Borussii Moenchengladbach. Pierwszą bramkę zdobył po pół roku w wygranym meczu z Hannoverem 96. Po trzech latach spędzonych w „Źrebakach” odszedł do Bayernu Monachium, gdzie zdobył wicemistrzostwo kraju. Tam jednak nie zagrzał długo miejsca i po dwóch sezonach odszedł do ligi włoskiej, a konkretniej do Fiorentiny. Zanim transfer do Serie A stał się faktem, dobre występy w barwach bawarskiej drużyny zaowocowały powołaniem do drużyny narodowej, w której zadebiutował w 1991 roku w eliminacjach mistrzostw Europy. Debiut nie był udany, bo Niemcy przegrały z Walią 0 : 1.

Posiadająca wówczas silną kadrę – z Brianem Laudrupem i młodym Gabrielem Batistutą na czele – Fiorentina miała walczyć o mistrzostwo. Drużynie przygotowano nawet spektakularną, jak na tamte czasy prezentację w centrum miasta. Włoski etap w karierze Effenberga nie należy do udanych, bo z wielkich oczekiwań we Florencji pozostało jedynie ogromne rozczarowanie. Już w pierwszym sezonie w barwach „Violi” Effenberg wielokrotnie zaznawał goryczy porażki, co poskutkowało spadkiem do Serie B. W stolicy Toskanii Niemiec pozostał jeszcze rok, pomagając jej wrócić do Serie A, ale tuż po sezonie odszedł tam skąd wypłynął na szerokie wody, czyli do Borussii Moenchengladbach.

Po powrocie do Bundesligi ówczesny selekcjoner reprezentacji Niemiec Berti Vogts powołał zawodnika Borussii na mistrzostwa świata w Stanach Zjednoczonych. Tam doszło do jednego z pierwszych skandali z Effenbergiem w roli głównej. Niemiec wystąpił w USA w trzech meczach, ale w ostatnim, przegranym przez Niemców z Koreą Południową 3 : 2, Niemiec pokazał swój impulsywny charakter. Słaba postawa Niemców nie spodobała się kibicom, którzy wygwizdali Effenberga, gdy ten schodził z boiska. Zawodnik Borussii nie pozostawał im dłużny, pokazując w ich kierunku środkowy palec. To był jego koniec w reprezentacji. Effenberg co prawda został po kilkuletniej przerwie powołany, ale był to tylko jednorazowy przypadek.

W 1998 roku po raz drugi w karierze został zawodnikiem Bayernu Monachium, z którego odszedł po czterech latach. To wtedy został legendą bawarskiego klubu, tworząc legendarną drużynę z Oliverem Kahnem, wspomnianym Matthausem w defensywie i Elberem na szpicy. „Effe” był liderem środka pola, prowadząc monachijski klub do trzykrotnego mistrzostwa oraz wicemistrzostwa kraju, Pucharu Niemiec, trzech Pucharów Ligi Niemieckiej aż po triumf w Lidze Mistrzów i Pucharze Interkontynentalnym. Niewiele też brakło, by Bayern zdobył wówczas puchar Ligi Mistrzów po raz drugi, ale na drodze stanęła nieszczęsna końcówka w finale z 1999 roku, w którym „Bawarczykom” dwie bramki strzelił Manchester United. Silny charakter Niemca sprawił, że trener Bayernu, Ottmar Hitzfeld, mianował go kapitanem zespołu. Szwajcar był zachwycony środkowym pomocnikiem, podkreślając, że w momencie, gdy inni zawodnicy starają się schować za plecami swych kolegów, to właśnie „Effe” jest człowiekiem, który pcha się do przodu. Tak też rzeczywiście było, co wielokrotnie znajdywało potwierdzenie na boisku, bo Effenberg potrafił być wszędzie – w ofensywie oraz w defensywie, gdy ta potrzebowała wsparcia.

Skandale to jego drugie ja. Udowadniał to wielokrotnie, co zostało potwierdzone powyżej, ale również w autobiografii, którą wydał w 2003 roku. Krytykuje w niej m.in. Matthausa, zrzucając na niego winę za legendarną porażkę w finale Ligi Mistrzów. Swemu koledze z boiska zarzuca brak charakteru, nawiązując również do finału mistrzostw świata w 1990 roku, w którym niemiecki defensor nie chciał wykonać rzutu karnego i zostawił piłkę Andreasowi Brehme. To jednak nie wszystko. Effenberg swemu byłemu koledze poświęca w książce cały rozdział pt. Co Lothar Matthaus wie o piłce nożnej?, który zapełniony jest pustymi stronami.

Nowy etap

Effenberg zakończył swą barwną karierę w 2004 roku, występując w Al-Arabi. Od kilku lat pozostawał ekspertem niemieckiej telewizji Sky aż do 13 października 2015 roku, gdy ogłoszono go nowym trenerem przeżywającego kryzys S.C. Paderborn. Spadkowicz nie potrafił się odnaleźć w drugoligowej rzeczywistości, mając po 10. kolejkach zaledwie dwa zwycięstwa na koncie. Z Effenbergiem u sterów zespół ma nabrać pewności siebie.

Ta z pewnością bije od nowego trenera, który podczas prezentacji nazwał siebie „The New One”, nawiązując do wypowiedzi Jose Mourinho z przed kilku lat i Jurgena Kloppa sprzed kilkunastu dni. Miejsce, które wybrał „Effe” nieco dziwi, bo od zawsze uwielbiał medialny szum wokół własnej osoby, a objął klub z prowincji, ale dziennikarze już zapowiadają, że skandal z udziałem nowego szkoleniowca jest kwestią kilku miesięcy.

Zanim Niemiec po raz pierwszy poprowadził nowy klub, kibiców ogarnęło szaleństwo zakupów. Klubowe sklepy przed meczem były przez nich oblegane, a najchętniej kupowanym przez nich produktem była koszulka, na której lwia łapa – nawiązując do pseudonimu Effenberga – chwyta klubowe logo. By jeszcze bardziej nakręcić miejscowych fanów, ze stadionowych głośników tuż przed meczem można było usłyszeć piosenkę Eye of the Tiger.

Pierwszy mecz w swej karierze w roli pierwszego trenera Effenberg rozegrał już czwartego dnia pracy w klubie. Zadanie miał trudne, bo Paderborn na własnym boisku podejmowało ligowego średniaka, Eintracht Brunszwik. Jakby tego było mało podopieczni Effenberga mieli ogromne problemy ze skutecznością pod bramką rywala, o czym świadczy tylko pięć bramek na ich koncie w 10. kolejkach. Efekty przyszły od razu, bo Paderborn wygrało na własnym terenie 2 : 0, przełamując swą pięciomeczową niemoc strzelecką w 18. minucie za sprawą Moritza Stoppeklampa, dorzucając jeszcze jedno trafienie autorstwa Nicka Proschwitza w 82. minucie.

12 tysięcy kibiców zgromadzonych na trybunach oczekiwało od nowego szkoleniowca poświęcenia dla drużyny. Pragnęli zobaczyć Effenberga takiego, jak na boisku, czyli agresywnego w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tak też się stało, bo Niemiec żywiołowo dyrygował swą drużyną, nawet na chwilę nie siadając na ławce.

Paderborn pod wodzą nowego trenera wydaje się wracać na właściwe tory. Zwycięstwa nad Eintrachten Brunszwik i Unionem Berlin tknęły w ten klub nową nadzieję, bo dwa mecze, dwa zwycięstwa i bilans bramek 4 : 0 to duża poprawa w porównaniu do ostatnich wyników. Niedoświadczony Effenberg potrafił poskładać ten zespół i dodać mu wiary w to, że ten sezon nie musi być już spisany na straty. Walczył o to będzie pracujący na własne nazwisko w roli trenera sam „Effe”, a on, jak wiadomo, za wszelką cenę próbuje osiągnąć swe cele.

Silny charakter Effenberga można traktować jako jego atut, jeśli chodzi o jego boiskową postawę, ale wadę, jeśli weźmie się pod uwagę jego skłonności do indywidualizmu. Niemiec często szedł pod prąd, pokazując, że nie toleruje sprzeciwu. Jaki będzie Effenberg w roli trenera? Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero po jakimś czasie, ale 2. Bundesliga z „Effe” na ławce trenerskiej S.C. Paderborn z pewnością będzie barwniejsza.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze