Dzisiaj wieczorem zostanie rozegrany pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Europy, w którym mistrz Polski powalczy o korzystny wynik w Amsterdamie. Z tego względu postanowiliśmy przyjrzeć się statystykom oraz ciekawostkom. Jesteście zainteresowani?
Na początek weźmy pod lupę historię. Będzie to pierwszy mecz pomiędzy tymi ekipami, jaki kiedykolwiek zostanie rozegrany. Co ciekawe, holenderski zespół dopiero pierwszy raz będzie rywalizował w oficjalnym spotkaniu z drużyną, która reprezentuje nasz kraj. Ajax mierzył się bowiem już z Ruchem Chorzów w 1969 roku, ale na całe szczęście pojedynek ten nie miał żadnej stawki. Bo rezultatu, który wtedy padł, do tej pory nikt w Chorzowie nie wspomina najlepiej, i trudno się dziwić, skoro traci się w meczu aż siedem bramek.
Poważne przetarcie z innymi przedstawicielami Eredivisie ma zaś za sobą Legia, ale było to tak dawno, że mało kto te pojedynki pamięta jeszcze przy Łazienkowskiej. Cztery lata temu „Wojskowi” przegrali dwukrotnie z PSV Eindhoven, trzynaście lat temu rozbili w dwumeczu Utrecht, ponad 40 lat temu trzeba zaś było uznać wyższość Feyenoordu. Trzeba przyznać, że bilans nie jest rewelacyjny, i skoro nadarza się okazja, to najwyższa pora go poprawić.
Uwaga na skuteczność
Aby tak się stało, legioniści muszą wyeliminować kilka mankamentów ze swojej gry. Pierwszy przykład z brzegu – nieskuteczność. Podopieczni Henninga Berga stworzyli sobie w fazie grupowej łącznie 50 sytuacji do zdobycia bramki, a dorobek zespołu na tym tle prezentuje się bardzo mizernie, bo wynosi obecnie tylko siedem trafień. Co zrozumiałe i naturalne, zdecydowanie łatwiej przychodzi im stwarzanie sobie okazji podczas meczów na własnym obiekcie, ale mimo to nawet poza Warszawą udało się 19 razy zagrozić bramkarzom rywali. A tylko w dwóch przypadkach możliwe było znalezienie drogi do bramki przeciwnika.
W tej kwestii podopieczni Franka de Boera, który rywalizował już i wygrał z Legią w 2002 roku jako piłkarz Barcelony, znacznie górują nad Legią i to mimo iż jesienią, w przeciwieństwie do Legii, rywalizowali w Lidze Mistrzów. Tam udało się im wykreować 42 sytuacje bramkowe, a więc o osiem mniej niż Legia, jednakże i tak przyniosło to im jedną bramkę więcej, którą mogli zapisać na swoim koncie. A warto pamiętać, że ich rywalami w fazie grupowej Champions League były ekipy PSG, Barcelony oraz APOEL-u.
Bać się czy nie bać?
Czy Legia powinna się obawiać wyjazdu do Amsterdamu? To pytanie z pewnością wiele razy było zadawane i jeszcze nieraz, aż do rozpoczęcia pojedynku, będzie przytaczane przez różnego rodzaju ekspertów. Statystyki nie są w tej kwestii jednoznaczne. Gdybyśmy wzięli pod uwagę tylko rozgrywki grupowe najlepszej ligi świata, to z pewnością należałoby się obawiać mistrzów Holandii. Mimo rywalizacji z dwiema dużo silniejszymi ekipami i jedną o porównywanej sile Arkadiuszowi Milikowi i spółce udało się zapisać po trzech domowych pojedynkach aż cztery punkty, w tym jeden za remis z mocarzami z Paryża. Podobne wnioski można wysnuć, analizując także początek sezonu ligowego w wykonaniu graczy Ajaksu. W pierwszych dziesięciu meczach zaledwie dwa razy pojedynki kończyły się innym rezultatem niż ich zwycięstwem. Trzeba jednak przyznać, że ostatnie tygodnie i przykłady Utrechtu oraz AZ Alkmaar pokazały, że Amsterdam Arena wcale nie jest twierdzą nie do zdobycia.
A to na pewno niezwykle ważne w kontekście jak legioniści radzą sobie na wyjazdach. O ile do postawy na arenie międzynarodowej nie można mieć żadnych zastrzeżeń, to trudno tych samych słów użyć w kontekście rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Oczywiście klęski w Gliwicach, Szczecinie i Łęcznej można tłumaczyć lekceważeniem rywala, ale i tak nie należy mówić, że problemu nie ma.
Koncentracja na początku i na końcu spotkania
Na co jeszcze powinna zwrócić uwagę Legia? Przede wszystkim na koncentrację zarówno na początku, jak i w końcówce spotkania, które zostanie rozegrane na Amsterdam ArenA. Wszystko dlatego, że podopieczni byłego znakomitego zawodnika rodem z Holandii świetnie sobie radzą akurat w tym aspekcie futbolowego rzemiosła.
W ostatnich dziesięciu meczach Ajax po trzy razy kłuł rywala w pierwszych piętnastu minutach oraz dobijał w ostatnim kwadransie. Warto zwrócić uwagę, że w tych starciach Holendrzy zapisali na swoim koncie 17 trafień, dlatego ich dorobek uzyskany w tych dwóch częściach spotkania stanowi ponad 30% ich dorobku.
Coś dla bukmacherów
Zastanawiacie się, jaki zakład zawrzeć na ten mecz? Jesteście ciekawi, co podpowiadają statystyki? Na pewno warto rozważyć opcję „poniżej 2,5 gola w meczu”. Wszystko dlatego, że taki typ sprawdzał się aż w 13 z 14 ostatnich potyczek Legii w Lidze Europy.
A może jesteście przekonani co do możliwości podopiecznych Henninga Berga i szukacie czegoś, co utwierdzi Was w postawieniu pieniędzy na ich zwycięstwo? Proszę bardzo, Ajax przegrał każde z trzech ostatnich spotkań w LE, a na dodatek w każdym tracił co najmniej dwa gole. Za bardzo się rozmarzyliśmy? Być może, ale kurs na Legię, kształtujący się w granicach 4:1, wydaje się bardzo kuszący. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę ośmiu zwycięstw z poprzednich dziewięciu pojedynkach w Lidze Europy.
Przełamać klątwę Erikssona
Na koniec skupmy się jeszcze na osobie Jonasa Erikssona, który poprowadzi to spotkanie. Trudno go bowiem nazwać szczęśliwym arbitrem dla naszego kraju. Szwed prowadził dotychczas cztery spotkania z udziałem przedstawicieli naszego kraju i żadnego z nich nie udało się wygrać, a zaledwie jedno zakończyło się wynikiem innym niż porażka. Dokonała tego kadra U-21, która w listopadzie 2004 roku zremisowała 1:1 z Niemcami. Najwyższa pora, aby także i tę, być może mało ważną, statystykę odwrócić. A okazja ku temu nadarzy się tuż po 21:00.