Stare dobre małżeństwo, czyli Sturridge i jego kontuzje


12 lutego 2016 Stare dobre małżeństwo, czyli Sturridge i jego kontuzje

Kontuzje to dla zawodowych piłkarzy jedna z największych (obok braku odpowiednich umiejętności) przeszkód na drodze do annałów historii futbolu. Jeden uraz może przekreślić lata ciężkiej pracy i odebrać marzenia. A co, jeśli takich urazów było aż 33?


Udostępnij na Udostępnij na

Daniel Sturridge – angielski napastnik, z niewiadomych powodów skreślony w Chelsea, rozwinął swoje skrzydła w Liverpoolu. Bramkostrzelny, przebojowy, błyskotliwy – materiał na co najmniej króla strzelców Premier League. Jest jednak jeden drobny, acz niezwykle istotny, szczegół. Sturridge to szkło.

Od stóp do głów

33 (słownie: trzydzieści trzy) urazy od sierpnia 2007 roku. Cztery kluby – Manchester City, Chelsea, Bolton i Liverpool – w każdym z nich Sturridge doskonale poznał każdy kąt gabinetów lekarskich. Możemy żartować, że najprawdopodobniej ma już kartę stałego klienta u każdego z angielskich fizjoterapeutów, ale być może lepiej byłoby zachować powagę nad domykającym się powoli wiekiem trumny, w której spoczywa napastnik „The Reds”.

https://twitter.com/arnieee4/status/696772557186400257/photo/1

Nic dodać, nic ująć – widać jak na dłoni, że Sturridge to od pasa w dół, jakkolwiek kontrowersyjnie to brzmi, obraz nędzy i rozpaczy. Stan jego mięśni i stawów to istne pobojowisko, na którym pozostał tylko niewielki pierwiastek dawnej świetności.

Napastnik największe problemy ma z mięśniem dwugłowym oraz stawami skokowymi. Trudno się jednak dziwić, wystarczy chwilę przyjrzeć się grze Sturridge’a i zauważymy, że wykonuje bardzo dużo krótkich zrywów mających na celu zgubienie przeciwnika, co w polu karnym ma kluczowe znaczenie. Takie zachowanie, takie nagłe przyśpieszenia czy też radykalna zmiana kierunku biegu plus podatność na kontuzje Anglika to doskonała recepta na tysiące dni w gabinecie klubowego lekarza.

Niedomasowany Danny

Piłkarz, który w sezonie 2013/2014 zdobył dla Liverpoolu 21 bramek, miał być po odejściu Suareza nowym talizmanem, nowym strzelcem wyborowym. Anglik miał pociągnąć wózek, na który wcześniej sam załadowałby wór wypełniony golami. Jednak boiskowa rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Sturridge nie był w stanie udźwignąć roli lidera, a od tamtego pamiętnego sezonu nie jest w stanie unieść nawet ciężaru własnego ciała. Kontuzja goni kontuzję i mamy przeświadczenie graniczące z pewnością, że napastnik nie powinien nawet schodzić po schodach, bo przecież, jak powszechnie wiadomo, schody to śmiertelne niebezpieczeństwo dla piłkarza ze szkła.

Wszystkie kontuzje Sturridge’a w Liverpoolu (BBC Sport)

– Możesz być prawie zdrowy, rozegrać mecz i znowu ulec kontuzji. Musimy zachować cierpliwość – mówi Juergen Klopp w kontekście sytuacji Sturridge’a. Jednak czas, który Anglik spędza poza boiskiem, lecząc kolejne urazy, zakrawa na absurd. Napastnik ponad połowę swojej przygody w Liverpoolu spędził u masażystów, lekarzy, fizjoterapeutów, a kto wie, może także specjalistów od akupunktury i wiejskich znachorów rodem ze środkowej Anglii. Przekornie można powiedzieć, że mottem Sturridge’a mogłoby by być znane i lubiane w PRL-u powiedzenie czy się stoi, czy się leży – tysiąc pięćset się należy, z tym małym wyjątkiem, że za rzeczone tysiąc pięćset napastnik „The Reds” pewnie nie kupiłby sobie nawet wacików.

Czas pożegnań?

Tym bardziej nie mogą dziwić pogłoski o tym, że Liverpool latem planuje pozbyć się wiecznie kontuzjowanego Sturridge’a. Jego gażę trudno określić skromną, a wkład w sukcesy drużyny z Anfield jest naprawdę mizerny. Wystarczy powiedzieć, że od sezonu 2013/2014 Anglik zagrał tylko w 24 meczach.

– Daniel musi znaleźć różnicę między bólem a prawdziwym bólem – twierdzi Klopp, który z pewnością liczy na to, że Sturridge prędzej czy później wróci do gry, ale fakt, że Anglik wciąż pobiera sporą pensję i spędza czas poza boiskiem, poniekąd zamyka drogę do zakupu nowego napastnika, który stylem gry przypominałby Sturridge’a z najlepszych lat. Jeśli jednak wreszcie wróci do pełni sił, a niektóre angielskie media już przebąkują o tym, że ma być gotowy na ligowy pojedynek z Aston Villą, to być może za jakiś czas znów ujrzymy jego słynną cieszynkę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze