Stal Rzeszów – awans, spadek czy może tylko ligowy byt?


Zespół z Podkarpacia znajduje się obecnie w okolicach środka ligowej stawki. Mimo to nie można jeszcze wykluczyć ani jego spadku, ani awansu poprzez baraże

11 lipca 2020 Stal Rzeszów – awans, spadek czy może tylko ligowy byt?
Krzysztof Porębski / PressFocus

Nie jest żadną tajemnicą, że Stal Rzeszów ma bardzo ambitne plany, które zakładają awans do najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej w perspektywie kilku sezonów. Plany mocarne, ale wcale nie tak niemożliwe, jak mogłoby się wydawać. Obecnie zespół z Hetmańskiej zajmuje jedenastą lokatę w ligowej tabeli, ale sprawa potencjalnego awansu, bądź spadku, jest nadal otwarta.


Udostępnij na Udostępnij na

Rzeszowianie na ten moment mają zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową, ale tylko trzy „oczka” dzielą ich od miejsca barażowego. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że od powrotu na boiska po pandemii „Stalowcy” nie prezentowali najwyższej formy, którą mogliśmy chociażby zaobserwować jeszcze w ubiegłym roku.

Ostatnio jednak Stal Rzeszów wygrała dwa spotkania z rzędu, przez co jej kibice znowu uwierzyli, że awans do Fortuna 1 Ligi poprzez baraże jest realny. Mimo to, jak wspomnieliśmy, widmo spadku również nie jest bardzo odległe.

Stal Rzeszów i świetny początek sezonu

Wróćmy jednak na chwilę do lipca ubiegłego roku, czyli początku sezonu w 2. lidze, który w wykonaniu rzeszowian był wręcz imponujący. Na sześć pierwszych spotkań Stal wygrała aż pięć, gubiąc punkty tylko w Krakowie z Garbarnią. Zespół z Podkarpacia strzelał dużo goli, tracąc przy tym stosunkowo niewiele, co w pewnym momencie przełożyło się nawet na pierwsze miejsce w ligowej stawce.

Stal Rzeszów z marszu podbija 2. ligę

– W mojej opinii na bardzo dobry początek biało-niebieskich w ligowych rozgrywkach mocno wpłynął sukces odniesiony kilka tygodni przed ich startem, czyli sam awans na poziom centralny.

Na trzecim poziomie rozgrywkowym Stal Rzeszów, poza kilkoma wpadkami czy wyjątkami, piłkarsko przewyższała  o klasę swoich przeciwników. Na tym, jak to się mówi potocznie, „gazie” zespół z Hetmańskiej wjechał bez skrupułów na drugoligowe boiska – uważa Michał Mryczko, redaktor w Biurze Prasowym Stali Rzeszów.

Później jednak coś zaczęło się psuć…

Im dalej w las… Na pomoc duet Wołowiec – Łętocha

Pierwszy kryzys przyszedł jeszcze pod koniec sierpnia. Zapoczątkował go przegrany mecz z Widzewem. Od tego spotkania forma „Stalowców” zaczęła gwałtownie pikować. I oczywiście można tłumaczyć to trudnym zestawem rywali (GKS Katowice, Resovia Rzeszów), ale w międzyczasie Stali przytrafiła się między innymi wpadka z Gryfem Wejherowo, który obecnie zajmuje ostatnie miejsce w lidze i jest pewny degradacji klasę niżej.

– Z biegiem czasu Stali zaczynało jednak brakować pewnych elementów, które decydowały o końcowych wynikach. W głównej mierze wskazać należy skuteczność, która paliła na panewce ofensywny, widowiskowy i często efektywny styl gry – twierdzi Michał Mryczko.

Następny tak poważny kryzys pojawił się tuż przed pandemią, kiedy to ekipa z Hetmańskiej przegrała cztery mecze z rzędu. Tym razem nie obyło się bez konsekwencji. Zarząd zdecydował się pożegnać z dotychczasowym szkoleniowcem – Januszem Niedźwiedziem. Podkreślono jednak, iż decyzja o rozstaniu była niezwykle trudna.

Jego zastępcą tymczasowo wówczas został Marcin Wołowiec, do którego w maju dołączył doświadczony Krzysztof Łętocha. Tym sposobem wspomniana dwójka tworzy obecnie duet trenerski w rzeszowskim klubie.

– Krzysztof Łętocha to doświadczony szkoleniowiec, który Stal Rzeszów nie tylko prowadził jako pierwszy trener, ale także grał w biało-niebieskich barwach. Zna bardzo dobrze sam klub, jak i trenera Wołowca, który był jego asystentem przed kilkoma laty. Widać, że ma Stal Rzeszów w sercu i że robi wszystko, co możliwe, aby wraz z Marcinem Wołowcem prowadzić ją do jak najlepszych wyników – przekonuje cytowany już wcześniej redaktor Biura Prasowego Stali Rzeszów.

Powrót na boiska po pandemii okazał się jednak dla rzeszowian dość trudny. I choć na otwarcie pewnie wygrali oni na wyjeździe z Elaną, to kolejne mecze przypomniały o starych problemach. „Stalowcy” gubili punkty kolejno z Widzewem, GKS-em Katowice, Stalą Stalowa Wola, Resovią oraz Zniczem Pruszków. Dopiero ostatnio nastąpiło swego rodzaju przełamanie, gdyż podopieczni Marcina Wołowca i Krzysztofa Łętochy wygrali dwa mecze z rzędu – z Gryfem i Bytovią.

Utalentowana młodzież atutem „Stalowców”

Mimo że Stal Rzeszów ma ogromne aspiracje, to jej wyniki, jak na beniaminka, wcale nie są takie złe. Spory wpływ na taki stan rzeczy miała młodzież rzeszowskiego zespołu, która już niejednokrotnie dawała o sobie znać w tej kampanii.

– Wiktor Kaczorowski, Wiktor Kłos, Błażej Szczepanek i Patryk Plewka prezentują wysoki poziom i walnie przyczyniali się już do korzystnych rezultatów, czy to strzelając bramki, czy tak jak w przypadku Wiktora Kaczorowskiego popisując się dobrymi interwencjami.

Oczywiście juniorzy mają swoje prawa i mogą zdarzyć im się słabsze mecze, tak jak zresztą wszystkim piłkarzom, ale ogółem rzecz biorąc, są zdecydowanie wzmocnieniem składu. Ich umiejętności piłkarskie oraz niesztampowość zachowań często robiły różnicę. Nie można także zapomnieć o Mateuszu Olejarce, który w pierwszej fazie sezonu wywarł bardzo pozytywne wrażenie, zwłaszcza swoimi umiejętnościami dryblingu.

Niestety ostatecznie czegoś zabrakło i aktualnie reprezentuje barwy Wólczanki Wólka Pełkińska, ale ma bardzo spory potencjał, co niejednokrotnie już pokazał, i posiada wszelkie cechy do tego, aby ponownie dobrze się prezentować w wyższych ligach – tłumaczy Michał Mryczko.

Obecna sytuacja w ligowej tabeli sprawia, iż można zastanawiać się, na jakim poziomie rozgrywkowym młodzież ta będzie występowała w przyszłym sezonie. Na odpowiedź przyjdzie nam jednak poczekać jeszcze kilka tygodni.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze