Stal Mielec dalej na dnie – czyli Leszek Ojrzyński kontra nieskuteczność


Drużyna prowadzona przez trenera Leszka Ojrzyńskiego jest obecnie czerwoną latarnią ligi i coraz więcej mówi się o zagrożeniu spadkiem

10 marca 2021 Stal Mielec dalej na dnie – czyli Leszek Ojrzyński kontra nieskuteczność
Krzysztof Porebski / PressFocus

Stal Mielec w 2021 roku jeszcze nie wygrała. W sześciu tegorocznych spotkaniach zdobyła raptem trzy punkty, choć nie grała z tuzami polskiej piłki. Co więcej, Stal albo traciła prowadzenie, które najpierw obejmowała, albo w końcówce meczu doprowadzała do remisu. Gdy do tego dodamy dwa bezbramkowe remisy, mamy obraz nędzy i rozpaczy w Mielcu. Należy się więc zastanowić, czy drużyna z Podkarpacia nie jest dziś głównym kandydatem do spadku z ekstraklasy?


Udostępnij na Udostępnij na

Zespół „Biało-niebieskich” po 20 kolejkach zajmuje 16. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Czerwona latarnia ligi traci do przedostatniego Podbeskidzia co prawda tylko dwa „oczka”, ale ekipa z Podkarpacia ma problemy z regularnym punktowaniem. Do tego dochodzą niewykorzystywane 100% okazje i straty bramek praktycznie na własne życzenie. Tak w dużym skrócie wygląda jak na razie wiosną drużyna Leszka Ojrzyńskiego. Przed nimi co prawda jeszcze dziesięć spotkań, ale martwić powinni się już dziś.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą

Mielczanie w ostatnim meczu w Gliwicach mieli co najmniej trzy 100% sytuacje. Oczywiście żadnej z nich nie wykorzystali. Najpierw po podaniu Aleksandara Koleva fatalnie pomylił się Mateusz Mak. Następnie z najbliższej odległości już leżącego Frantiska Placha nie pokonał Maciej Jankowski. W końcówce meczu praktycznie z linii bramkowej piłki nie umieścił w siatce także Łukasz Zjawiński.

I gdyby takie pudła miały miejsce po raz pierwszy, to można by powiedzieć „okej, zdarza się”, tylko problem jest taki, że to nie pierwsze tak zmarnowane sytuacje przez zawodników z Mielca. Już kilka kolejek wcześniej podobną sytuację jak w Gliwicach miał z Cracovią Maciej Jankowski. Gdyby napastnik Stali Mielec zdobył wtedy gola, mógłby on zaważyć na losach meczu i dać „Biało-niebieskim” trzy punkty. A tak Stal tylko zremisowała z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie – Cracovią.

https://twitter.com/majkel1999/status/1368543838223106050?s=20

Drużyna z Mielca dochodzi do dobrych sytuacji strzeleckich, tego nie można im odmówić. To przecież oni oddali w tym sezonie rekordową liczbę strzałów w meczu – aż 30, ale nie przełożyło się to na żadnego gola. Na uwagę zasługuje również to, co dzieje się już pod bramką przeciwników, tam piłkarze Stali zachowują się jak dzieci we mgle. Nie potrafią wykorzystać prostych i oczywistych sytuacji do zdobycia bramki. Jeśli Stal poważnie myśli o utrzymaniu, musi zacząć wykorzystywać nadążające się okazje.

Na przypadku Stali również bardzo dobrze sprawdza się powiedzenie „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Chociażby we wspomnianym wyżej meczu z Piastem Gliwice podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mieli okazje, aby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść jeszcze przed pierwszą bramką gliwiczan. Jednak fatalnie pudłowali, co zemściło się na nich już kilka minut później. Ten mecz mogli wygrać co najmniej 3:0, ale przegrali 1:2.

Z pustego i Salomon nie naleje

W dyskusji o Stali Mielec i jej walce o utrzymanie głównym argumentem jest fakt, że mają Leszka Ojrzyńskiego. I to właściwie jego osoba przemawia za tym, że to mielczanie utrzymają się w ekstraklasie. Mało kiedy mówi się o chimerycznej obronie czy nieskutecznych napastnikach. Nawet wśród władz klubu można poczuć atmosferę, że to nie piłkarze utrzymają Stal Mielec w ekstraklasie, a Leszek Ojrzyński. Oczywiście były trener m.in. Arki Gdynia czy Korony Kielce jest jednym z lepszych szkoleniowców od wykonania zadań trudnych i bardzo trudnych, ale sam nie jest w stanie nic ugrać. Próbując zobrazować sytuację w Mielcu, można użyć porównania, iż trener Ojrzyński to dobry kucharz, ale ma do dyspozycji wodę, marchewkę i pietruszkę, z której nie da się ugotować dobrej zupy. A nawet jeśli jakimś cudem mu się to uda, to w tym wywarze brakuje przypraw, czyli postawienia kropki nad „i”.

W Mielcu jest dobry trener i tego nie da się podważyć, ale należy się zastanowić, czy są wystarczająco dobrzy zawodnicy? Oprócz kilku pojedynczych przypadków jak Grzegorz Tomasiewicz czy Maciej Domański trudno wskazać zawodników, którzy by się czymś wyróżniali. Większość piłkarzy jest przeciętna – jedne plusy łączą z innymi minusami. Owszem, ogólnie po meczach drużyny z Podkarpacia można ich pochwalić chociażby za waleczność, ale za to punktów nie dają. Trudno więc też wymagać, żeby zgodnie z naszą wcześniejszą metaforą z tej wody, marchewki i pietruszki było danie wykwintne.

Bardzo słabo jest ze skutecznością napastników. Sam trener wydaje się już mocno poirytowany brakiem skuteczności swoich zawodników i trudno mu się dziwić. Przez niestrzelone bramki zespół nie wygrywa i słabo punktuje. Leszek Ojrzyński na konferencji prasowej po ostatnim meczu mówił tak: – Już mam serdecznie dosyć takich sytuacji, że moja drużyna ma więcej stuprocentowych okazji do zdobycia bramki i albo remisuje, albo przegrywa. Tak naprawdę w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć ten mecz, bo mieliśmy jeszcze dwie znakomite sytuacje, ale nie wykorzystaliśmy ich.

Czy Stal Mielec to dziś najpoważniejszy kandydat do spadku?

Trudno powiedzieć. Do końca sezonu pozostało jeszcze dość dużo spotkań, bo dziesięć, ale wszystko, jeśli chodzi o mielczan, może rozstrzygnąć się już za tydzień. To właśnie wtedy Stal Mielec podejmie Podbeskidzie, czyli bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie.

Można zaryzykować stwierdzenie, że jeżeli Stal przegra, będzie już jedną nogą w 1. lidze, bo terminarz następnych spotkań jest niekorzystny. Po Podbeskidziu przyjdzie czas m.in. na Wisłę Kraków czy Raków, a w dalszej perspektywie Zagłębie, Lecha czy Legię. Jeśli uda się Stali wygrać z bielszczanami, odbije się ona od dna. Żeby zainkasować komplet punktów w meczu z dobrze w tym roku dysponowanymi „Góralami”, przede wszystkim należy wykorzystać swoje sytuacje. Należy przypuszczać, że drużyna Leszka Ojrzyńskiego nie będzie ich miała tak dużo jak ostatnio. Przed „Biało-niebieskimi” mecz o sześć punktów. Jeśli nie uda im się wygrać, to sytuacja stanie się bardzo zła. A Leszek Ojrzyński będzie miał bardzo duży ból głowy.

Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Stal Mielec – poważne przygotowania do walki o utrzymanie

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze