Dekadę temu w eliminacjach do Ligi Europy Legia Warszawa pokonała Spartaka Moskwa. Od tamtego czasu rosyjski zespół notował zarówno wzloty, jak i spektakularne upadki. Więcej było jednak tych drugich, a Spartak słabo rozpoczął także obecny sezon.
Poprzednie rozgrywki były najbardziej udane dla moskiewskiego zespołu od czasu zdobycia mistrzostwa Rosji w 2017 roku. „Czerwono-białym” udało się zająć drugie miejsce w Priemjer-Lidze. Wcześniejsze dwa sezony były natomiast wyjątkowo nieudane. W ubiegłym roku Spartak skończył ligowe rozgrywki dopiero na siódmym, natomiast dwa lata temu na piątym miejscu.
Trener pod ostrzałem
Kibice stołecznego klubu powoli mogą zacząć odczuwać zaniepokojenie. Ich ulubieńcy popadli bowiem ponownie w ligowy marazm. Po siedmiu ligowych kolejkach Spartak zajmuje dopiero dziewiąte miejsce, mając na swoim koncie trzy zwycięstwa, trzy porażki i jeden remis. Na dodatek zespół spisał się słabo w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, przegrywając w trzeciej rundzie oba mecze z Benficą Lizbona.
https://youtu.be/Jc0P33Ym9so
Za słabą postawę Spartaka obwiniany przez media głównie jest Rui Vitoria, który przed sezonem zastąpił na ławce trenerskiej Domenico Tedesco. Widoczne jest zwłaszcza słabe przygotowanie kondycyjne zawodników. Rosyjskie media w ostatnich dniach przytaczały zresztą ich anonimowe wypowiedzi. Piłkarze mieli w nich zgodnie twierdzić, że przedsezonowy obóz treningowy był „najłatwiejszy w ich życiu”.
Doniesienia mediów wyraźnie zdenerwowały portugalskiego szkoleniowca. Na konferencji prasowej przed meczem z Legią nazwał on podobne doniesienia niepotwierdzonymi plotkami, krytykując dziennikarzy za zadawanie pytań na ten temat. Vitoria przypomniał przy tej okazji o swoich dotychczasowych sukcesach. – Zdobyłem jedenaście tytułów, w tym trzy mistrzostwa, dotarłem do ćwierćfinału LM. Kto ma więc rację? – pytał retorycznie trener Spartaka.
Kibice w przeciwieństwie do dziennikarzy skupiają jednak swoją złość na piłkarzach oraz kierownictwie klubu. Widać było to dobitnie pod koniec sierpnia, gdy na trybunach pojawiły się skierowane w ich kierunku wulgarne transparenty. Po przegranym meczu z PFK Soczi zawodnicy musieli więc opuszczać stadion w towarzystwie milicjantów.
Spartak chce mistrzostwa…
Vitoria podejmując się pracy w Moskwie, musiał jednak zdawać sobie sprawę z dużych oczekiwań fanów „Czerwono-białych”. Co prawda Spartak największe triumfy święcił w ubiegłym wieku, ale jego kibiców interesuje zawsze walka o najwyższe cele. Pod tym względem Spartak nie różni się zresztą niczym od Legii. Apetyt fanów jest zaś szczególnie duży właśnie w bieżącym sezonie.
W przyszłym roku Spartak będzie bowiem obchodził stulecie swojego istnienia. Trudno więc się dziwić, że fanów i włodarzy klubu interesuje praktycznie tylko zdobycie mistrzowskiego tytułu. Na początku miesiąca właściciel Spartaka, Leonid Fedun, publicznie wyraził swoje pełne poparcie dla Vitorii. Dotychczas podobne deklaracje oligarchy kończyły się w niedługim czasie zwolnieniami kolejnych szkoleniowców. To zresztą kolejna rzecz łącząca Spartaka i Legię…
…ale nie zrobił zbyt wiele w tym kierunku
Kierownictwo „Czerwono-białych” postawiło jasny cel przed Vitorią. Jest nim wspomniane już zdobycie mistrzostwa Rosji. Problem w tym, że Fedun i jego współpracownicy nie zrobili zbyt wiele, aby buńczuczne zapowiedzi mogły rzeczywiście zostać zrealizowane. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że od trzech lat nikt nie jest w stanie realnie rzucić wyzwania Zenitowi Petersburg.
Fani Spartaka do końca okienka transferowego w Rosji liczyli na wzmocnienia. Ostatecznie 7 września mogli jednak poczuć się mocno rozczarowani. Nie inaczej było zapewne z samym Vitorią. Portugalski szkoleniowiec nie tylko liczył na transfery, ale przed podpisaniem kontraktu miał usłyszeć w tej sprawie konkretne obietnice.
Ostatecznie do Moskwy trafił jedynie belgijski obrońca Maximiliano Caufriez z VV St. Truiden, a wykupiony z Chelsea został Victor Moses. Ujmując rzecz kolokwialnie, nie są to więc nabytki powalające na kolana. Na całe szczęście dla Spartaka, poza czeskim pomocnikiem Alexem Kralem z drużyny nie odszedł żaden kluczowy zawodnik.
Brak wzmocnień tłumaczony jest głównie zawirowaniami wewnątrz klubu. Chodzi przede wszystkim o konflikt żony Feduna z dyrektorem sportowym Dmitrijem Popowem. Zakończył się on ostatecznie odejściem Popowa, który do dzisiaj nie doczekał się następcy. Tym samym nie ma nawet osoby, która mogłaby odpowiadać za transfery, choć o konieczności sprowadzenia nowych piłkarzy kilkukrotnie mówił publicznie sam Vitoria.
Mają kim postraszyć
Spartak się nie wzmocnił, lecz jednocześnie szczególnie się nie osłabił. Poza wspomnianym Kralem jest to więc wciąż zespół, który co prawda z innym szkoleniowcem, ale jednak zdobył wicemistrzostwo kraju. „Czerwono-biali” w poprzednich rozgrywkach imponowali zwłaszcza w ofensywie. Więcej bramek od zawodników Spartaka strzelili jedynie piłkarze mistrzowskiego Zenitu.
Świetny sezon rozegrał zwłaszcza szwedzki napastnik Jordan Larsson. Z 15 trafieniami uplasował się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców. Jednego gola mniej zdobył jego partner z ataku, czyli Aleksandr Sobolew, a dziewięć trafień dołożył argentyński napastnik Ezequiel Ponce. Żaden z zawodników nie był z kolei wyraźnym liderem pod względem liczby asyst.
Sporym rozczarowaniem jest jak na razie powrót Quincy’ego Promesa. Holender przed trzema laty przechodził ze Spartaka do Sevilli jako gwiazda ligi, natomiast ostatnie kilka miesięcy w jego wykonaniu było słabe. Być może Promes powoli wraca jednak na właściwe tory, bo znowu zachwycił kibiców swoją grą w ostatnim meczu ligowym z FK Chimki.
https://twitter.com/KatherineAFC/status/1437782679026642956
Gorzej wygląda natomiast defensywa Spartaka. Ta formacja w pierwszej kolejności wymagała zresztą wzmocnień, zwłaszcza po już wspomnianym odejściu Krala. Zespołowi poza defensywnym pomocnikiem na odpowiednim poziomie brakuje także prawego obrońcy. Na tej drugiej pozycji mógłby występować Caufriez, ale niewielu wiąże z nim jakiekolwiek nadzieje. Jego transfer podobno nie był nawet konsultowany z Vitorią.
Spartak czeka na rewanż
Porażka sprzed dekady jest bardzo dobrze pamiętana w Moskwie. Przed dzisiejszym meczem przypomniały o niej również rosyjskie media. Portal Championat.com pisze nawet o „haniebnej porażce” Spartaka z Legią. Przypomina on zresztą lekceważące legionistów wypowiedzi piłkarzy „Biało-czerwonych”. Legii nie lekceważył jedynie ówczesny trener Spartaka, Walerij Karpin, który mówił o trudnym przeciwniku, który bez problemu znalazłby się w ósemce najlepszych rosyjskich drużyn.
Obecny selekcjoner reprezentacji Rosji po rewanżowym spotkaniu w Moskwie nie szczędził zresztą słów krytyki swoim piłkarzom. Zarzucał im nie tyle brak umiejętności, co samej chęci do gry. Wspomniany portal zauważa zresztą, że tamten pojedynek zapoczątkował serię kompromitacji Spartaka w europejskich pucharach. W kolejnych latach wyeliminowały go między innymi szwajcarskie FC Sankt Gallen, cypryjski AEK Larnaka czy grecki PAOK Saloniki.
Rosjanie nie mają złudzeń. Spartak w obecnej formie raczej nie zawojuje Ligi Europy. Mają jednak nadzieję, że „Biało-czerwonym” uda przynajmniej się wziąć rewanż na legionistach.