Jeszcze niedawno świętowali pierwsze od 45 lat mistrzostwo kraju i awans do fazy grupowej Ligi Europy. Dziś Spartak Trnava znalazł się w arcytrudnej sytuacji finansowej oraz organizacyjnej. I choć w tej historii próżno szukać kambodżańskich książąt, to okoliczności nagłego wycofania się głównego inwestora klubu nie są do końca przejrzyste.
Gdy latem ubiegłego roku Spartak Trnava eliminował Legię w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, zarówno w Warszawie, jak i za naszą południową granicą uznano to za niemałą niespodziankę. O sile ekipy ze Słowacji stanowili bowiem piłkarze z ekstraklasową przeszłością, którzy nie wyróżnili się niczym szczególnym na naszym krajowym podwórku. Z poziomu ławki poczynania swoich podopiecznych śledził również nieanonimowy dla polskich kibiców Radoslav Latal.
Złota era
Ostatnie sukcesy to jednak nic w porównaniu ze złotą erą klubu z Trnavy, która przypadła na końcówkę lat 60. ubiegłego wieku. Czechosłowacka ekipa potrafiła stawiać czoła europejskim potęgom i w sezonie 1968/1969 znaleźć się nawet w półfinale Pucharu Europy. Pod wodzą Antona Malatinskiego, którego imię nosi dziś stadion w Trnavie, wywalczyli mistrzostwo Czechosłowacji kolejno w 1968, 1972 oraz 1973 roku. To właśnie sukcesy lokalnej drużyny sprawiły, że 25 października 1972 roku na meczu z Anderlechtem pojawił się szesnastoletni wówczas Vladimir Poor – człowiek będący dziś sprawcą całego zamieszania wokół ekipy mistrza Słowacji.
Biznesmen i polityk
Poor z kelnera i szeregowego działacza Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS) stał się w 1996 roku udziałowcem firmy Druha. Tu też należy szukać źródeł majątku słowackiego biznesmena, który dziś szacowany jest na 90 mln euro. Wraz z innym współudziałowcem Stefanem Holanem skorzystali z faktu prywatyzacji państwowej spółki NAFTA zajmującej się magazynowaniem gazu ziemnego. Tutaj pojawiają się pierwsze kontrowersje. Wartość NAFTA ustalono bowiem na 500 mln koron, jednak późniejsze dochodzenie wykazało, że spółka warta była wówczas przynajmniej sześć razy więcej. W sprawie prywatyzacji wszczęto nawet postępowanie, jednak nie natrafiono na dowody, które wskazywałyby na większe nieprawidłowości.
To jednak słabość do angażowania się w politykę jest jedną z przyczyn, przez które Vladimir Poor zdecydował się zmienić strukturę grupy 23 firm, których jest właścicielem, i opuścić Słowację. Poor przenosi bowiem swoją działalność do Czech, które stały się ostatnio bardzo obleganym kierunkiem przez słowackich bogaczy (na pewno nie ma to korelacji z faktem, że czeski system podatkowy jest o wiele bardziej przejrzysty od tego słowackiego). Multimilioner nie chce także komentować swojego konfliktu z burmistrzem Trnavy, który jakiś czas temu zwrócił się do Komisji Europejskiej, aby ta prześwietliła działalność właściciela Spartaka. Oficjalnym powodem, dla którego 62-latek opuszcza Słowację, jest chęć skupienia się na rodzinie i własnych pasjach.
Jestem zmęczony walką z facebookowymi faszystami, którzy twierdzą, że są kibicami klubu.Vladimir Poor
Co w takim razie z klubem, któremu jak utrzymuje słowacki biznesmen, kibicuje od dziecka? Poor był nawet w grudniu na meczu, który jak ustalił, ma być jego ostatnim. W wywiadach postanowił także rozliczyć się z osobami, z którymi było mu przez ostatnie lata nie po drodze. Słowak odniósł się do licznych kar, które klub otrzymywał za rasistowskie przyśpiewki, oraz do środowisk o bardzo skrajnych poglądach, które w ostatnim czasie zaczęły dawać o sobie znać. Na pożegnanie Poor nazywa ich „facebookowymi faszystami” i jednocześnie dziękuje za wsparcie pozostałym kibicom z Trnavy. Mówi się, że kolejnym etapem jego piłkarskiej przygody ma być czeskie Bohemians 1905.
Klub w rozsypce
Odejście 62-latka wywołało trzęsienie ziemi w klubie, który zajmuje obecnie ósme miejsce w tabeli słowackiej Fortuna Ligi. Ze swoich stanowisk odeszli już prezes Dusan Keketi, dyrektor sportowy Pavel Hoftych czy trener Radoslav Latal. Od 1 stycznia do gry wszedł nowy, 7-osobowy zarząd, z długoletnim pracownikiem klubu Markiem Ondrejko na czele. O tym, jak wielkim ciosem dla słowackiej ekipy jest wycofanie się głównego inwestora, świadczy fakt, że wszyscy członkowie zarządu jednogłośnie podkreślają, że głównym celem na najbliższe miesiące będzie uratowanie Spartaka i zapewnienie mu względnej stabilizacji.
Na to, czy sytuację uda się ustabilizować, nie zamierzało czekać pięciu piłkarzy, którzy rozwiązali kontrakty z klubem. Nowi włodarze zespołu z Trnavy dali większości zawodników wolną rękę w poszukiwaniach nowego pracodawcy.
Funkcję trenera drużyny pełnił będzie dotychczasowy asystent Latala Michal Scasny, który zapowiada, że będzie korzystał głównie z graczy młodzieżowego zespołu. Do jego dyspozycji pozostaje także Patryk Małecki, którego sytuacja, co tu dużo mówić, nie jest najciekawsza. Ze stojącej na skraju bankructwa Wisły został wypożyczony do znajdującej się w równie trudnej sytuacji drużyny Spartaka. Umowa wypożyczenia ważna jest do końca sezonu i raczej nie ma mowy o wcześniejszym powrocie do Krakowa.
Inwestor, który mógłby zająć miejsce Poora, nadal się nie pojawił. W środowiskach kibicowskich wymienia się między innymi nazwisko Miroslava Trnki, współwłaściciela firmy ESET, jednak wydaje się, że jest to myślenie bardziej życzeniowe. Jedno jest pewne, fanów z miasta zwanego „małym Rzymem” czeka niebawem trudny okres, bo przy tak ogromnych cięciach w budżecie trudno będzie choćby o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.