Na futbolowej mapie świata jest jedno bardzo szczególne miejsce. Miejsce, gdzie w piłkę profesjonalnie gra się już od przeszło 100 lat, a które wciąż sprawia wrażenie, jakby wielkie pieniądze związane z futbolem nigdy tam nie dotarły. Mowa tu oczywiście o Buenos Aires – mieście, w którym kilkadziesiąt lat temu swoje źródło znalazła najbardziej zacięta rywalizacja w historii piłki nożnej.
– Rywalizacja pomiędzy Boca i River Plate to najbardziej zacięta batalia nie tylko w argentyńskiej piłce, lecz także w całej Ameryce Łacińskiej: ten mecz to eksplozja kolorów i energii – tak w 2004 roku Superclasico opisywał „The Observer”. Umieścił on obejrzenie owego spotkania na pierwszym miejscu w rankingu 50 związanych ze sportem rzeczy, które trzeba zrobić przed śmiercią. Z derbami Buenos Aires nie mogło rywalizować nawet przejechanie okrążenia po torze GP Monaco.
Początki
Cała historia zaczyna się w okolicach zatoki La Plata 25 maja 1901 roku, gdy w dzielnicy La Boca doszło do fuzji tamtejszych Santa Rosa i La Rosales, co dało początek klubowi, który dziś znamy jako River Plate. Już niespełna cztery lata później piątka włoskich imigrantów podjęła decyzję, która ukształtowała obraz argentyńskiej piłki. 3 kwietnia 1905 roku powstaje bowiem Boca Juniors. Zarzewie konfliktu zaczęło kształtować się niezwykle szybko. Wystarczy porównać drogę, jaką na początku swojego istnienia przeszły oba kluby.
Podczas gdy River Plate przenosiło się w coraz to nowe miejsca, by w końcu trafić do bogatej dzielnicy Recoleta, piłkarze Boca musieli dokonywać zmiany barw swoich strojów. Jak głosi legenda, przegrali oni bowiem mecz z San Lorenzo (wtedy Nottingham Almagro), którego triumfator miał zachować prawo do przywdziewania czarno-białych barw. Sposób, w który wybrano nową kolorystykę, był równie niecodzienny co cała sytuacja. Zapożyczoną ją bowiem z masztu szwedzkiego statku, który właśnie wpływał do portu.
Lata 30. to już czas, gdy River Plate zyskało przydomek „Los Millonairos”. Mogło sobie wówczas pozwolić choćby na dokonywanie transferów za szokującą kwotę 23 tysięcy funtów. Dla fanów Boca sygnał był jasny – River Plate stara się odciąć od imigranckich korzeni.
Tragiczne oblicze Superclasico
Superclasico ma także tę mniej futbolową, bardzo niechlubną historię. 20 lat przed krwawymi wydarzeniami na Hillsborough tragedia na podobną skalę wstrząsnęła całą Argentyną. Podczas derbów rozgrywanych w 1968 roku na Estadio Monumental miały miejsce zdarzenia, w wyniku których śmierć poniosło 71 osób a liczba rannych była dwukrotnie większa. Trwające trzy lata śledztwo nie przyniosło żadnych odpowiedzi co do przyczyn tragedii. Według jednych powodem zamieszania na trybunach było spalenie flagi River Plate przez kibiców Boca, inni twierdzą, że w wyniku problemów z komunikacją i licznymi prowokacjami kibiców skierowano do zamkniętej dwunastej bramki, gdzie ci zaczęli się tłoczyć i zadeptywać. Jak było naprawdę? Najprawdopodobniej nigdy się nie dowiemy.
Kraj oszalał na punkcie futbolu
W Buenos Aires futbol nie tyle przenika się z polityką, kulturą i wydarzeniami życia codziennego, ile jest po prostu ich nieodłącznym elementem. W latach 40. uważano, że dobrym zwyczajem wśród piłkarzy powinno być regularne tańczenie argentyńskiego tanga, które pozwoli wytrenować im zwinność. Mało? Od niedawna w środowisku krąży legenda o mężczyźnie, który pokłócił się ze swoim szwagrem o to, kto wygra najbliższe Copa Libertadores – River czy Boca. Całe zajście miało zakończyć się pożarem domu, spowodowanego celowym podpaleniem przez jednego z mężczyzn.
From Argentina: House set on fire after Boca Juniors vs River Plate debate… a country prepares for unprecedented Copa Libertadores final. https://t.co/uRG2eQvu0z pic.twitter.com/qv0Sp0EGC3
— Sport Witness (@Sport_Witness) November 5, 2018
Całe miasto, cały kraj żyje tą rywalizacją. Według ostatnich badań 41,5% wszystkich fanów piłkarskich w Argentynie kibicuje Boca, a 31,8% River. Mało tego. Obecny prezydent kraju – Mauricio Macri – był w latach 1996-2008 prezesem Boca Juniors.
Wyjątkowe okoliczności
Fakt, że tym razem do pojedynku obu ekip dojść ma w finale Copa Libertadores, tylko dolał oliwy do ognia. Miejscowi bandyci zwani Barra Bravas zaatakowali autokar wiozący piłkarzy Boca, a stopniowo nakręcająca się spirala nienawiści uniemożliwiła rozegranie rewanżowego spotkania (pierwsze, rozgrywane na słynnej La Bombonerze, zakończyło się wynikiem 2:2). Podjęto decyzję, by rewanżowe spotkanie rozegrać poza granicami kraju. Padło na Santiago Bernabeu, gdzie już w niedzielę wieczorem rozegra się wyjątkowe pod wieloma względami Superclasico. Wyjątkowe oczywiście ze względu na scenerię, ale także dlatego, że będzie to ostatni finał Copa Libertadores rozgrywany systemem mecz – rewanż. W końcu jak żegnać stary ład, to z przytupem.
Niepotrzebne mecz pilkarski sprowadza sie do tematu jakiejs wojny domowej i prezesi powinni zabrac glos i przemowic kibicom do rozsadku,by nie traktowali pilki jako sprawy zycia i smierci.Niestety pod kluby sportowe podpinaja sie tez gangi i slumsy,a sam mecz jest tylko przykrywka do pojscia na stadion,zeby zrobic awanture i bryluja amatorzy mocnych wrazen i to nie ma nic wspolnego z kibicowaniem.Wczoraj wygrana Riwer 3-1 z Boca w Madrycie.
Federacja Argentynska przeniosla mecz do Madrytu i problem ze zwierzeciem bandytow sie rozwiazal,a wystarczy tylko by podwyzszyc ceny biletow by nieodpowiedzialne osoby nie pojawily sie na stadionie i problem z bandyterka sie rozwiazal.Nie ma innej rady na tych chuliganow,to sa ludzie wywodzacy sie z gangow i ze slumsow wychowani przez ulice i dopoki tych pajacy nie wyeeliminuje sie z przychodzenia na stadion,to dopoty bedzie dziadostwo dalej przed meczami,po i w trakcie.Przeciez tych bandytow mecz wlasciwie nie interesuje,ale interesuje ich awantura,Argentyna musi zrobic porzadek z bandytami na stadionach inaczej zrujnuja pilke nozna.Naprawde jakim trzeba byc idiota zeby walic butelkami,kamieniami i kostka brukowa w autobus wozacy pilkarzy Boca,to ich nie mozna nazywac kibicami Riwer to bandyterka,prostactwo,wodoglowie tych ludzi i sredniowiecze,takie osoby bandyckie trzeba wsadzac do paki.Bardzo dziwie sie klubom ze ich prezesi nie potrafia wytlumaczyc tej bandyterce zeby nie traktowali meczu druzyn jako sprawy zycia i smierci,bo podchodza oni do tego w sposob radykalny i potem mecze nie moga sie odbyc i wieje wielkim skandalem na caly swiat.