Danijel Ljuboja. To on od kilku dni jest na ustach polskich kibiców. Tym razem nie z powodu magicznych jak na polskie warunki zagrań, ale ze względów pozasportowych. Otóż Danijel Ljuboja tak intensywnie świętował zdobycie Pucharu Polski, że Bogusław Leśnodorski odesłał go do Młodej Ekstraklasy. Czy słusznie?
Przede wszystkim Ljuboja nie jest i nie był futbolowym półbogiem, nawet jak na warunki ekstraklasy. Ci, którzy za takiego go uważali, pewnie nie pamiętają czasów Leszka Pisza, nie doceniają klasy Tomasza Frankowskiego czy nie zauważają potencjału Macieja Korzyma. Różnica jest taka, że Ljuboja ma nazwisko. Nazwisko, które przyciąga nie tylko kibiców, ale też piłkarzy z innego kraju. Kiedy taki Lech Poznań czy Legia Warszawa chce kupić wartościowego piłkarza z zagranicy, może przekonać go tym, że piłkarze z uznaną marką, jak na przykład Ljuboja, chwalą warunki, w jakich pracują w kraju nad Wisłą. Podobno taki argument miał duże znaczenie, kiedy Władimir Dwaliszwili podpisywał kontrakt z Polonią Warszawa. Popularny „Ludojad” dał więc ekstraklasie coś niezwykle cennego, dał jej pewną renomę, podniósł wartość marki produktu, a tego nie da się zmierzyć zwykłą miarą.
Trzeba też pamiętać o tym, że Danijel dał Legii bardzo wiele. Serb strzelał ważne bramki, zdarzało mu się też asystować, popisywał się nieszablonowymi zagraniami, które przyciągały kibiców na stadion. To był wielki atut Legii, pewien magnes, który podnosił jej wartość piłkarską i marketingową. Tego też nie da się zmierzyć zwyczajną miarką.
W obecnym sezonie forma Serba pozostawia wiele do życzenia, ale przecież jest on na czele tabeli króla strzelców z dorobkiem 12 bramek. Oczywiście, może on mieć zły wpływ na szatnię, nie mieć perspektyw na przyszłość, zarabiać zbyt dużo i są to argumenty, które jasno mówią, że nie warto w niego inwestować. OK, niech tak będzie, jeżeli Ljuboja musi odejść, niech odchodzi, ale…
Przyszłość Serba w Legii przekreśliła zabawa w jednym z warszawskich lokalów po zdobyciu Pucharu Polski. Bzdura! Ta przyszłość została przesądzona już wcześniej, ale władze klubu nie do końca wiedziały, jak zakomunikować to kibicom. Wykorzystano więc sytuację na potrzeby podjętej już decyzji. Jak w PRL, dajcie mi zawodnika, a znajdziemy na niego paragraf. Na Ljuboję nie trzeba było szukać paragrafu, było jasne, że kwestią czasu pozostaje, kiedy sam ukręci na siebie bata i stworzy okazję do wyrzucenia go z klubu. Tylko czy tak się robi w profesjonalnym klubie, który ma aspirację, by rywalizować o Ligę Mistrzów?
Jan Tomaszewski w wywiadzie z portalem Ekstraklasa.net wypowiedział następujące słowa: – Bardzo mi się podoba to, w jaki sposób postąpiła Legia. O to chodzi! Gdyby Legia ukarała za taki wybryk jakiegoś juniora, to co to byłby za wydźwięk w klubie? Żaden. Ukarano największe gwiazdy klubu. Wie Pan, o czym pomyślą teraz ci juniorzy? Kurde, jak ukarano ich, to nas chyba zabiją. Jest w tym dużo racji, ale popularny „Tomek” nie wziął pod uwagę jednej rzeczy. Piłkarze też swoje mózgi mają i potrafią dodać dwa do dwóch. Nikt nie wyrzuci Łukasika, Furmana czy Koseckiego, oni są potrzebni – na nich można zarobić. Z Ljuboją można się rozstać zgodnie z przysłowiem „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. Chyba nie tak się dziękuje jednemu z najlepszych piłkarzy klubu za poświęcenie na boisku.
Taki sposób rozstania się z Ljuboją jest wyraźnym sygnałem dla wartościowych obcokrajowców: – O! W tej Legii nie szanują tego, co ktoś zrobił dla klubu. Może ta polska ekstraklasa wcale nie jest taka fajna. I nieważne, co przesądziło o rozstaniu. Media francuskie czy serbskie nie będą pytać o to, co zaszło, prezesa Leśnodorskiego, ale Ljuboję, a ten przedstawi sytuację według swojego punktu widzenia. Nie wystawi to polskim klubom dobrych referencji.
Jakiś czas temu Bogusław Leśnodorski był uważany za powiew pewnej świeżości w lidze polskiej. To prawda, jest to pewien rodzaj świeżości, ale świeżość nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem. Do tej pory jego decyzje wydawały się najlepsze z możliwych, teraz można dojść do wniosku, że prezes potrzebuje medialnego blasku, choćby kosztem złej reputacji klubu. Decyzja odsunięcia Ljuboi jest odważna, ale odważniejsze byłoby zakomunikowanie tego faktu wcześniej. Szkoda, że tak się nie stało, bo teraz zwyciężyła obłuda. Wstrząs, który nastąpił, nie jest planowanym tąpnięciem, lecz tylko pretekstem, jest zwyczajnym alibi dla decyzji, która została podjęta dużo wcześniej.
Mówi się, że Ljuboja w szatni siał ferment. Szkoda, że pozostali piłkarze zwyczajnie się go bali, nikt nie stanął z nim czoło w czoło i nie pokazał, że pewnych rzeczy w szatni Legii robić nie wolno. Kto wie, może gdyby „Ljubo” z jakimś innym legionistą dali sobie po twarzy, sytuacja by się rozwiązała sama? Ale kto miałby to zrobić. Furman? Łukasik? Kucharczyk? Gol? Legia nie ma liderów, takich jak Vuković czy Zieliński. Gdyby ktoś taki był w kadrze, nie doszłoby do sytuacji, w której jeden zawodnik ma większy wpływ na zespół niż trener. Nie doszłoby do tego, gdyby nie akceptacja Macieja Skorży i parasol ochronny Marka Jóźwiaka. Serbowi pozwolono na zbyt wiele, doprowadzono do sytuacji, że czuł się ważniejszy niż klub.
Prawdą jest, że Legia nie potrafiła radzić sobie z gwiazdą kalibru Ljuboi, ale nie zmienia to faktu, że nie tak powinna się z nim pożegnać. Przecież mógł po prostu siedzieć na ławce do końca sezonu. Dla niego i dla kibiców byłby to wyraźny sygnał, że jest już za słaby. W ten sposób można było uniknąć smrodu. To prawda, że Legia wygrała z Jagiellonią, może też wygra z Lechem i zdobędzie mistrzostwo, ale mimo wszystko pewne sprawy trzeba załatwiać z klasą. Szkoda, że tym razem Bogusławowi Leśnodorskiemu tej klasy zabrakło.
Artykuł ukazał się na blogu Oddech Futbolu
Niech Lech wygra mistrza to zobaczą że najlepszego
piłkarza się nie wywala o byle co
Bo i tak będzie że Lech wygra mistrza a legia
będzie się drapać po głowie po co my go
wywaliliśmy do młodej ekstraklasy.
Ljuboja jest nasz! Dajemy za niego Guarina, do tego
zamierzamy kupić jeszcze paru piłkarzy 35+ i
sprzedać tych 30-.
Pewnie Legia się z nim rozstanie ,a szkoda moim
zdaniem najlepszy gracz naszej żałosnej
"ekstraklasy" ... Ale jak ktoś taki przychodzi raz
na milion lat... Do tego pewnie Lech wygra
mistrzostwo i szkoda mi to mówić Legia znowu
przegra chyba zasłużenie ... Przynajmniej jak na
ten moment. Liczę jeszcze na Piasta Gliwice ,że
dokopie Śląskowi-farciarzowi... Chociaż
właściwie kto tu nie jest farciarzem?
Wywód autora tego artykułu pokrywa się w ponad 90%
z moimi odczuciami .
Niie zgadzam się z porównaniem talentu
piłkarskiego - w tym miejscu gratuluję autorowi
powyższego artykułu wspaniałego samopoczucia -
Danijela Ljuboji z Korzymem czy choćby (przy całym
szacunku jaki mam dla Leszka) Leszkiem Piszem .
Korzym to , przeciętny zawodnik , przeciętnego
klubu , marnej ligi , z kolei jego talent dzielą
lata świetlne od talentu Leszka Pisza .Leszek Pisz
to , jak na nasze warunki - wirtuoz piłkarski .
Korzym to pospolity wyrobnik , a jego umiejętności
to siermiężny futbol , czasami przynoszący efekt w
postaci strzelonych goli .
Na koniec chciałbym dodać , że zazwyczaj nikomu
źle nie życzę .
Jednak w tym przypadku , będę trzymał kciuki za to
, aby Legia , zresztą zgodnie z tradycją ,
utraciła mistrzostwo na finiszu rozgrywek .