Słowik, który chce być orłem


Gdy w Olkuszu umierał sport młodzieżowy, sprawę w swoje ręce wziął Rafał Pięta. Stworzył Słowik, który dzisiaj ma skrzydła coraz większe i bliżej jest mu do orzełka

1 maja 2020 Słowik, który chce być orłem
Piotr Kubiczek

Dziesięć lat temu w Srebrnym Mieście padł pomysł odbudowy młodzieżowej piłki. Słychać było głosy niezadowolenia. Wielu kręciło głową. Nie widzieli sensu. Za pomysłem poszły czyny. Za czynami – konkretni ludzie. Dzisiaj Słowik Olkusz to klub, w stronę którego patrzą oczy całego powiatu. Ma dopiero dziesięć wiosen, a już dał naszej ekstraklasie Bartłomieja Wdowika. W reprezentacji Polski U-15 bramki strzeże Kinga Seweryn, mistrzyni kraju w futsalu.


Udostępnij na Udostępnij na

Upadek szkolenia

Jest rok 2010. W Olkuszu piłka dziecięca i młodzieżowa praktycznie nie istnieje. Podobnie sytuacja wygląda w całym powiecie. Kluby idą na łatwiznę. Po co szkolić i tracić czas, skoro można ściągnąć zawodnika z zewnątrz. Wprawdzie trochę grosza to kosztuje, ale liczy się tu i teraz. Nikt nie myśli do przodu. Nie zastanawia się, co będzie za parę lat. Miejscowy KS Olkusz walczy na IV poziomie rozgrywkowym. Z drużyny odchodzą wychowankowie, klub rozwiązuje zespoły juniorskie, a także drużynę rezerw. To czas, kiedy nie obowiązuje jeszcze przepis o konieczności posiadania grup dziecięcych. Piłka młodzieżowa umiera na oczach ponad 30-tysięcznego miasta.

Inspiracja z Anglii

Z Wysp Brytyjskich wraca Rafał Pięta. Olkuszanin, wychowanek miejscowego KS-u. Pracował w Anglii fizycznie. Głównym jego zajęciem było tworzenie form z plastiku. Mieszkał w Horsham pod Londynem. W pięknym miasteczku położonym nad rzeką Arun w hrabstwie West Sussex nie tylko pracował. Czas wolny bardzo często spędzał w parku, podpatrując miejscową akademię piłkarską.

Rok spędzony w Anglii uświadomił mi, gdzie zaczyna się piłka. Obserwowałem poczynania w małych brytyjskich futbolowych akademiach. Postanowiłem, że po powrocie do Polski spróbuję tego samego w moim mieście, w klubie, w którym się wychowałem. Złożyłem propozycję ówczesnemu Zarządowi KS-u. Nie byli zainteresowani. Miałem jednak szczęście, bo w tym czasie na osiedlu Słowiki powstało boisko. Osiedlowe boisko było moim domem. Pierwsza decyzja była taka: muszę kupić 20 piłek, inny sprzęt i ruszamy. Na pierwszy trening przyszło dwunastu chłopców w wieku od 9 do 15 lat. Zyskałem przychylność Szkoły Podstawowej nr 9, pomysł spodobał się również Jackowi Haberce, który swoim doświadczeniem wsparł cały projekt. Tak powstał Słowik – z dumą w głosie opowiada Rafał Pięta.

Zwycięstwo z Wisłą Kraków

Czas mijał. Biegły dni, tygodnie, miesiące. W Olkuszu coraz częściej można było zobaczyć dzieci w żółto-niebieskich strojach. Uganiały się za piłką. Wszystko to z każdym dniem nabierało coraz mocniejszych podstaw, a do Słowika dołączały kolejne osoby mocno związane z miastem, regionem i z piłką nożną. Był to czas pracy u podstaw. Kadra trenerska złożona została głównie z ludzi, którzy byli wielkimi pasjonatami i miłośnikami futbolu. Każdy z nich związany kiedyś z miejscowym klubem w roli piłkarza. Każdy z poczuciem, że warto spróbować zbudować coś od nowa, bo przecież piłka nożna i każdy mocny, liczący się w sporcie klub wychowankami stoi.

To oni uwierzyli, że projekt pod tytułem Słowik Olkusz jest wartościowy. Zdawali sobie sprawę, że budowa Akademii to misja, który wymaga ogromnego zaangażowania, czasu i zapału. Jak pokazuje historia, niczego im nie zabrakło. Na Czarnej Górze, gdzie rozgrywają mecze ligowe, punkty tracą niemal wszyscy. Ta wątpliwa przyjemność nie ominęła również Wisły Kraków, która musiała uznać wyższość chłopców z Olkusza.

Mocno się staramy, żeby o olkuskim Słowiku mówiło się jak najlepiej i głośno. Chcemy swoją grą pokazać klubom przyjeżdżającym na Czarną Górę, że należy się odnosić z szacunkiem do naszej młodzieży. Niestety na początku różnie z tym bywało. Olkusz dla większości klubów z Krakowa był prowincją, gdzie rywale myśleli, że będą wygrywać zawsze i wysoko. Szybko jednak przekonali się, że Słowik to godny przeciwnik. Niejednemu utarliśmy i utrzemy jeszcze nosa – uśmiecha się twórca Akademii, Rafał Pięta.

Złe miłego początki

Zanim jednak „Biała Gwiazda” straciła punkty w Olkuszu, rzeczywistość nie malowała się różowo. Klub był finansowany ze składek kilku rodziców i członków zarządu. Koszty utrzymania trenera odpadały, bo był nim sam prezes. Na początku trenował dwie grupy. Koszty organizacji meczów czy opłat związkowych pokrywano ze składki członkowskiej rodziców. Dopiero po roku klub uzyskał pierwsze pieniądze z Urzędu Miasta i Gminy. Wcześniej niż miasto w projekt uwierzyli przedstawiciele ówczesnej Koksowni Przyjaźń, która obecnie wchodzi w skład JSW KOKS S.A. Nieoceniona pomoc przyszła też od innego zapalonego na punkcie piłki człowieka. Andrzej Maksymowicz i firma MAX-TRANS nie byli obojętni dla losów dopiero co założonego klubu. Pomogli.

Dzisiaj jedni i drudzy nie żałują tych decyzji. W klubie trenuje obecnie ponad 200 dzieciaków w różnych kategoriach wiekowych. Najmłodsi adepci sztuki kopania piłki mają zaledwie 6 lat. Żółto-niebieski strój zakładają dumnie, a ich rodzice zastanawiają się, czy ich dzieciom również uda się pójść w ślady starszych kolegów i koleżanek, którzy z Olkusza wybili się do dużego świata piłki. Zapewne nie wszystkim będzie to dane. Klub doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego duży nacisk kładzie nie tylko na doskonalenie umiejętności piłkarskich, ale przede wszystkim prawidłowe wychowanie. Nie każdy będzie dobrym piłkarzem. To jasne. Ważne, żeby wszyscy byli dobrymi ludźmi.

Z Olkusza przez Chorzów i Opole do ekstraklasy

16 lutego 2020 roku – data szczególna dla klubu. Tego dnia na boisko ekstraklasy w barwach Jagiellonii wybiega Bartłomiej Wdowik. To jego debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Olkusz bacznie śledzi każdy jego ruch na boisku. Każdy wślizg, podanie, strzał – poddawany jest drobiazgowej analizie. W końcu to chłopak ze Słowika. Wychowanek, który jako pierwszy w historii olkuskiego klubu pokazał, że pracą, talentem i zaangażowaniem można osiągnąć wiele. W debiucie remisuje z Koroną 0:0. Sześć dni później wybiega w podstawowym składzie Jagiellonii przeciwko Legii w Warszawie. Zalicza również występ przeciwko Lechowi, a pierwsze swoje zwycięstwo odnosi w meczu ze Śląskiem Wrocław. W Białymstoku Jagiellonia pokonuje wrocławian 1:0. Kiedy pytam go o jego początki w piłce, ożywia się i z pasją w głosie opowiada.

Na pewno wiele się nauczyłem w Słowiku. To moje początki w piłce. Fajnie było grać z kolegami, z którymi chodziłem  do szkoły. Mieliśmy wtedy mocną ekipę i rywalizowaliśmy z najlepszymi drużynami w województwie. Prowadził nas trener Marcin Sosiński. Dużo wyniosłem z jego pracy, z podejścia do nas. Dużo zawdzięczam temu klubowi. Prezesowi Pięcie, trenerom i wszystkim, którzy tworzyli tę społeczność. Często myślę, że może jeszcze kiedyś uda się zorganizować jakiś mecz i zagrać z dawnymi kolegami i trenerami ze Słowika. Czas w Olkuszu minął przyjemnie i wartościowo. Dzięki niemu teraz mam szansę na nowe wyzwania, ale już w ekstraklasie – mówi Bartłomiej Wdowik (piłkarz Jagiellonii Białystok).

Zanim Bartek trafił do Jagiellonii, rozegrał 20 spotkań w barwach chorzowskiego Ruchu, z którego w 2019 roku trafił do pierwszoligowej Odry Opole. Dla opolan zagrał 18 razy i otworzyły się dla niego drzwi do ekstraklasy. Gdyby nie Słowik, ta historia nie wydarzyłaby się.

 

Lizbona – debiut w kadrze

26 kwietnia 2019 roku, wychowanka olkuskiego Słowika – Kinga Seweryn – otwiera kopertę z PZPN-u. W niej jest powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski U-15. Nie kryje wzruszenia i radości, ale wie, że zapracowała na tę chwilę bardzo mocno. Szczególny moment dla młodej bramkarki z Olkusza przychodzi w Lizbonie. 20 czerwca staje w bramce Polski w towarzyskim meczu z Portugalią. Broni dobrze. Kapituluje w 25. minucie, kiedy musi uznać wyższość Vitorii Almeidy. Tylko raz wyciąga piłkę z siatki. Polska przegrywa, ale Kinga może być z siebie zadowolona. W październiku w Nachodzie staje między słupkami polskiej bramki. Reprezentacja mierzy się z Czechami. Spotkanie kończy się remisem 2:2. To drugi mecz Kingi w biało-czerwonych barwach. Tych historii również by nie było, gdyby na jej drodze nie pojawił się klub z Olkusza. Dzisiaj wspomina go z sentymentem i dużym uznaniem.

Bardzo miło wspominam grę w Olkuskim Słowiku. To tutaj moja przygoda z piłką nabrała tempa. Gra z chłopakami pozwoliła mi zdobyć cenne doświadczenie, które do dziś procentuje. Warto również wspomnieć o atmosferze, która panowała w drużynie. Chłopcy zawsze traktowali mnie jak równą sobie, nigdy nie czułam się dyskryminowana, wręcz przeciwnie, czułam, że byłam częścią tej drużyny. Trenerzy również odegrali ważną rolę w moim rozwoju. Ogromne słowa uznania dla mojego pierwszego trenera bramkarzy, Piotrka Kubiczka. To ten trener rozbudził we mnie chęć dalszego rozwoju i doskonalenia mojego warsztatu bramkarskiego. 

Zresztą każdy z trenerów ze Słowika dołożył cegiełkę. Z uśmiechem na twarzy wspominam początki gry w barwach Słowika. Kiedy wychodziłam na boisko, rywale mówili: „o, mają dziewczynę na bramce”. Myśleli, że łatwo będzie strzelić bramkę. Po meczu nie było im już tak do śmiechu. Przy kolejnym spotkaniu nie mówili już „o, mają dziewczynę na bramce”, tylko „o nie, to znowu ona!”. Zawsze będę miło wspominać ten czas. Pomimo że Słowik nie jest dużym klubem, to dał mi możliwość spełniania moich wielkich marzeń.

Kinga Seweryn to nie tylko reprezentantka naszego kraju, ale również mistrzyni Polski w futsalu z GKS-em Katowice.

Zdrowe drzewo musi dać smaczne owoce

Słowik Olkusz to klub tworzony na zdrowych zasadach. Tworzą go pasjonaci, którzy uczą się każdego dnia. Podnoszą swoje kwalifikacje. Odbywają staże w klubach z ekstraklasy. Chcą czerpać od najlepszych. Idą niewątpliwie w dobrym kierunku, co pokazują powyższe przykłady. Dziewięć lat zajęło im, by ich pierwszy wychowanek trafił do klubu z ekstraklasy. Jeszcze mniej, by ich wychowanka zadebiutowała w reprezentacji Polski. Za tymi dwoma przykładami zapewne pójdą następne. Już dzisiaj kilkunastu wychowanków Słowika Olkusz to uczniowie Szkół Mistrzostwa Sportowego w Krakowie, Katowicach i Zabrzu. Chłopcy z roczników 2008 regularnie są powoływani na konsultacje szkoleniowe Kadry Małopolski.

Dzieje się tak, bo w klubie jasno określone są priorytety. Panuje zdrowa atmosfera. Trenerzy swoją ciężką pracą spłacają kredyt zaufania, jakim ich obdarzono. Realizują cele związane ze szkoleniem dzieci i młodzieży. W Słowiku mają też wolną rękę, pozwolono im na kreatywne działanie, co zawsze uskrzydla i poszerza horyzonty. Rodzinna atmosfera, jaka panuje w klubie, pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Epidemia rzuciła na zespół sporą liczbę problemów. Stan ten jeszcze bardziej wzmocnił już dość mocne więzy i poczucie, że praca, jaką wykonują, jest właściwa. Słowik to Akademia, która również zyskała w oczach PZPN i zdobyła brązowy certyfikat związku. Klub obecnie posiada 11 drużyn w różnych kategoriach wiekowych. Wystarczy rzucić okiem na wszystkie tabele. Piłkarze Słowika są w swoich ligach zdecydowanymi liderami albo mocno ulokowani na podium.

Na sukcesy klubu pracują trenerzy: Paweł Curyło, Tomasz Synowski, Piotr Wesołowski, Michał Tondos, Artur Kasprzyk, Grzegorz Jurczyk, Marcin Mróz, Maciej Mróz, Piotr Kubiczek i Rafał Pięta. W najmłodszych grupach pomagają również wolontariusze: Jan Szczepanik, Amanda Szreniawa i Paulina Tylec. Oni wszyscy wierzą, że miasto, które prawa miejskie uzyskało w 1299 roku, w końcu doczeka się drużyny z prawdziwego zdarzenia. Drużyny, która wejdzie na szczebel centralny, stojąc na nim mocno swoimi wychowankami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze