Słodko-gorzka wiosna „Białej Gwiazdy”


Zwycięstwo nad Piastem osłodziło przeciętne dotąd nastroje kibiców Wisły Kraków

4 kwietnia 2024 Słodko-gorzka wiosna „Białej Gwiazdy”
JAKUB GRUCA / 400mm.pl

Wisła Kraków awansowała do finału Pucharu Polski, pokonawszy 2:1 Piasta Gliwice. Czy podopieczni trenera Rudego mogą jednak zaliczyć trwającą rundę do specjalnie udanych? Jak prezentuje się sytuacja Wisły w ligowej tabeli?


Udostępnij na Udostępnij na

W drodze na Narodowy

No i stało się – „Biała Gwiazda” dokonała wyczynu historycznego. Albo przynajmniej zdołała postawić już pod niego całkiem solidny fundament. Nieczęsto zdarza się bowiem, że do finału Pucharu Polski awansuje drużyna spoza szczebla elity. Jak na przekór – Wisła Kraków właśnie dokonała tej sztuki, przedzierając się przez fazę półfinałów po raz pierwszy od 2008 roku.

Podopieczni trenera Rudego wyeliminowali na własnym obiekcie przyjezdnych z Gliwic, wygrywając 2:1. Gospodarze otworzyli wynik już w 1. minucie meczu – wszystko za sprawą trafienia Szymona Sobczaka. Prowadzenie Wisły niedługo przed przerwą powiększył jeszcze Jesus Alfaro. I choć Piast złapał kontakt po bramce Ariela Mosóra, w ostatecznym rozrachunku na nic się to jednak nie zdało.

Awansowaliśmy jako drużyna z I ligi, więc tym bardziej radość jest wielka. Został nam jeszcze jeden krok do zrobienia, żebyśmy mogli podnieść to trofeum, ale na razie po pierwsze cieszymy się z tego awansu do finału, a po drugie musimy skupić się teraz na lidze. Dla nas ona też jest bardzo ważna – stwierdził po meczu Bartosz Jaroch, defensor Wisły, w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.

W finale rozgrywek „Biała Gwiazda” zmierzy się na Stadionie Narodowym z Pogonią Szczecin. Termin pojedynku wyznaczono na 2 maja. W przypadku zwycięstwa Wisła zostałaby pierwszym triumfatorem Pucharu spoza szczebla ekstraklasy od pamiętnej edycji 1995/1996. Trofeum padło wówczas łupem drugoligowego (stare nazewnictwo) Ruchu Chorzów.

Awans bezpośredni ucieka

Sytuacja Wisły jest jednak o tyle paradoksalna, że poza nienaganną postawą w krajowym pucharze „Biała Gwiazda” nie może zaliczyć trwającego sezonu do specjalnie udanych. Choć drużyna z Krakowa w dalszym ciągu zamieszana jest w walkę o awans, czołówka tabeli Fortuna 1. Ligi odjeżdża 13-krotnym mistrzom Polski nieubłaganie.

Wygranie baraży o awans jest z kolei nierzadko zadaniem dość karkołomnym, o czym sama Wisła przekonała się zresztą przed rokiem. Nic dziwnego zatem, że „Biała Gwiazda” za wszelką cenę zamierza uniknąć analogicznej nerwówki w trwającym sezonie.

Problem w tym, że strata Wisły do gwarantującej awans bezpośredni drugiej lokaty wynosi już siedem punktów. Przewodzące tabeli Lechia i Arka imponują ponadto formą – utrata tak znaczącej zaliczki byłaby dla trójmiejskich klubów absolutną katastrofą.

Z drugiej zaś strony, aż trzy drużyny znajdują się obecnie za plecami Wisły w dystansie do trzech punktów straty. Tym samym sam udział w barażach wcale nie sprawia wrażenia jakkolwiek zabezpieczonego. W terminarzu „Białej Gwiazdy” nie brakuje z kolei pojedynków wymagających, szczególnie w najbliższym czasie (w perspektywie spotkania z Motorem Lublin i Wisłą Płock).

Ustabilizować dyspozycję

Wisła Kraków zainaugurowała rundę wiosenną bez specjalnego błysku. Bo choć dorobek punktowy „Białej Gwiazdy” nie odbiega stanowczo od standardów z jesieni zeszłego roku, poszczególne wpadki powinny skłaniać jednak do głębszej refleksji.

Pucharowe zwycięstwo nad Piastem odwróciło poniekąd uwagę od sobotniej porażki z Chrobrym (2:3), poniesionej zresztą w stylu nieakceptowalnym (przynajmniej z perspektywy drużyny walczącej o awans). Podopieczni trenera Rudego nie mogą pozwolić sobie na klęski takiego pokroju. Sukces w Pucharze Polski nie zrekompensuje przecież braku realizacji nadrzędnego celu Wisły na ten sezon – powrotu na szczebel PKO BP Ekstraklasy.

Myślę, że w meczach ligowych, które przegraliśmy, brakowało nam takiej agresywności w grze jak w tym spotkaniu z Piastem. Jakość piłkarską mamy, ale musimy na każdy mecz wychodzić z taką determinacją jak na ten półfinał. W niektórych meczach tego nam brakowało – dodaje Jaroch w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.

Przed wspomnianą klęską w Głogowie Wisła inkasowała co prawda komplet punktów w spotkaniach z Miedzią Legnica (2:0), Odrą Opole (2:1) czy Stalą Rzeszów (2:1). Powyższe triumfy przeplecione zostały jednak porażką z GKS-em Tychy (0:1) czy remisem w Gdyni (1:1, w tym przypadku nie jest to jednak rezultat z kategorii rozczarowujących). Z perspektywy „Białej Gwiazdy” kluczowe będzie zatem ustabilizowanie formy. Tylko absolutna mobilizacja może pomóc już Wiśle w drodze po awans bezpośredni.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze