„Doczekali się” to nagłówek artykułu (poniżej) z 1984 roku. Wówczas Ślęza Wrocław pod wodzą śp. Józefa Majdury dokonała historycznego czynu, jakim był powrót do ówczesnej 2. ligi po 30 latach niebytu. Moment epokowy i o tyle w tym kontekście trafny, że najstarszy klub ze stolicy Dolnego Śląska ponownie wykonał krok w stronę świetlanej przyszłości. Tym razem nie tylko tej piłkarskiej, ale również infrastrukturalnej. Wraz z 16 lipca 2020 roku bowiem, miesiąc po świętowaniu 75-lecia, „Żółto-czerwoni” doczekali się imponującego dachu nad głową.
Gdyby trener Józef Majdura, czyli absolutna legenda klubu, mógł dożyć tej chwili, w jego oczach z pewnością pojawiłyby się łzy i… duma. Duma z faktu, że Ślęza Wrocław w jubileuszowy rok swojego istnienia stworzyła dom dla obecnych i przyszłych pokoleń. Piłkarzy, piłkarek, trenerów i ogólnie każdego członka klubu, który w murach świeżo postawionego Centrum Piłkarskiego w Kłokoczycach należy do wielkiej rodziny. Jej zadaniem było, jest i będzie trzymanie pieczy nad rozwojem własnego dziecka, któremu – według słów Pani Prezes, Katarzyny Ziobro – nic już nie grozi. Schronienie przed burzą zostało zapewnione, a bodziec do edukacji stoi na wyciągnięcie ręki. Stoi, ogromny.
Zanim dom Ślęzy powstał…
…wiele wody w Ślęzie musiało upłynąć. Historia to rzecz pasjonująca, a szczególnie wtedy, gdy pełno w niej zakrętów. Niestety jednak nie każdy potrafi ją odpowiednio zdefiniować. W końcu jedno wydarzenie nie musi być tym samym przeżyciem dla dwojga różnych ludzi, dlatego ci, którzy są jego częścią, powinni być najbardziej wiarygodni. Nie patrzą przez żadną soczewkę, widząc świat takim, jaki jest. A jaki on właściwie jest? – spytają zainteresowani. Z perspektywy członków najstarszego klubu we Wrocławiu na pewno przewrotny i nieusłany różami. Jak los, który na drodze do sukcesu podkłada szereg różnych trudności. Sukcesu, który w przypadku Ślęzy jest czymś bardziej niż wyjątkowym i nie mógłby się urzeczywistnić, gdyby nie jego ojcowie.
Tych, czyli ojców, dzisiejsza Ślęza Wrocław ma wielu. Na piedestał można by co prawda wysunąć postać Pani Prezes i jej najbliższych współpracowników, jednak taka optyka ulega zmianie, gdy widzi się funkcjonowanie klubu od środka. Okazja na to pojawiła się w miniony czwartek, kiedy wspomniana już grupa ludzi oficjalnie odkryła efekty swojej najnowszej pracy. Wspólnej pracy, która umożliwiła Ślęzie postawienie ogromnego znaku czasu na kartach historii pełnej wzlotów i upadków. Nie tylko piłkarskich, bo mówimy przecież o instytucji, która przez dekady opiekowała się sportowcami różnych dyscyplin: od ping-ponga, przez rugby, po boks czy koszykówkę.
Wraz z 16 lipca 2020 roku historia Ślęzy przeszła do innego wymiaru. Co ważne, nie bez należytego oddania hołdu dla przeszłości, o czym przypominają wycinki gazet umieszczone niemal na progu wejścia do budynku klubowego. Dla kogoś, kto poznaje Ślęzę Wrocław, poświęcenie dwóch kwadransów na to, aby zapoznać się z ułamkiem oddychającej tutaj historii, powinno być wręcz obowiązkiem. Tego się później po prostu nie żałuje. Co więcej, nowych gości witają również gabloty z pucharami za szereg osiągnięć z różnych lat. Dzisiaj, gdyby ktoś stwierdził, że Ślęza nie ma swojej duszy, a identyfikowanie się z nią to hobby dla nielicznych fanatyków, zostałby uznany za człowieka nie z tego świata.
Nie z tego świata, doprecyzujmy: dolnośląskiego świata, jest centrum piłkarskie Ślęzy. Z zewnątrz prezentuje się majestatycznie, jak na obiekt o dzisiejszych standardach przystało, ale co najbardziej imponujące (a jednocześnie mocno zastanawiające) – bogatsi tego nie mają. Często mówi się, że przykład idzie z góry. Nie tym razem. To Ślęza Wrocław stała się inspiracją dla innych i to Ślęza Wrocław jawi się dzisiaj jako podręcznikowy przykład klubu, który bez milionowych przychodów idących choćby z segmentu piłki nożnej (przypomnijmy, że piłkarze występują na poziomie 3. ligi) potrafi wbić łopatę w ziemię, by później w tym samym miejscu świętować udaną inwestycję.
– Bardzo się cieszę, że możemy dawać przykład innym. Nie porównywałabym nas do klubów ekstraklasy, bo one zawsze będą od nas bardziej rozpoznawalne. Tak jak Śląsk Wrocław, z którym współpracujemy, co zresztą napawa mnie dumą. Co więcej, pierwsza drużyna Śląska przeprowadzała już u nas treningi, co jest dla nas dużym wyróżnieniem. Pamiętajmy, że ona ma piękny stadion, z którego korzysta, oraz plany budowy własnej akademii. I co prawda dom dla piłkarzy udało nam się wybudować szybciej, jednak nie wątpię, że Śląsk również to zrobi. Tak wielkie miasto jak Wrocław, pełne ludzi i dzieciaków uprawiających sport, potrzebuje nawet czterech takich kompleksów jak nasz – powiedziała zapytana przez nas Katarzyna Ziobro, prezes Ślęzy Wrocław.
– Dlaczego przykład z budową centrum piłkarskiego idzie z dołu do góry, a nie odwrotnie? Cóż, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ale mogę powiedzieć w tej kwestii tyle, że przy Ślęzie zebrała się grupa fantastycznych ludzi, którzy chcą realizować swoje marzenia. A że tutaj mają na to czas oraz możliwości, widać efekty – dodaje Paweł Pałys, szef piłkarskiej Ślęzy Wrocław.
„Nowocześnie, ale skromnie”, czyli imponujący kompleks szyty na miarę
To naprawdę niesamowite, że słowa, które zostały napisane w gazetach kilkadziesiąt lat wcześniej, dzisiaj ani trochę nie tracą na znaczeniu. Ba, użycie ich dziś wybrzmiewa może nawet lepiej niż kiedykolwiek. „Obecny klub kultywuje najlepsze 40-letnie tradycje, ale jest już inny, bardziej nowoczesny i nie stawia sobie zadań przerastających możliwości” – to fragment jednego z artykułów, który równie dobrze mógłby oddawać działania Ślęzy w ostatnich latach. Tego dowodem koronnym jest oczywiście centrum piłkarskie w Kłokoczycach, które wniosło klub na inny szczebel w dwóch bardzo ważnych aspektach. Chodzi o renomę i szkolenie młodzieży.
– Jeśli chodzi o Polskę, wybudowanie obiektu dało nam pewnego rodzaju rozpoznawalność. Muszę przyznać, że to jest coś, co wyniosło nas w zupełnie inne miejsce w tym aspekcie. Natomiast jeśli chodzi o zagranicę, umowy, które ostatnio podpisujemy, mają nam pomóc w promowaniu obiektu, ale nie tylko. Te porozumienia wiążą się również z szeregiem korzyści dla Akademii Ślęzy, która będzie mogła mierzyć się z zespołami pokroju Chelsea, Juventusu, Atletico Madryt czy Manchesteru United. U nas, na swoim terenie. To świetna sprawa dla naszych chłopców i dziewczynek – podkreśla Katarzyna Ziobro.
– Zbudowanie tego obiektu to ogromny skok w stronę jakości szkolenia młodzieży. Ślęza w końcu ma swój dom i nie musi już trenować na kilkunastu obiektach we Wrocławiu. Teraz wszystkie dzieciaki są w jednym miejscu i muszę powiedzieć, że nasz poziom piłkarski już się zdążył podnieść, a będzie jeszcze lepiej. Centrum Piłkarskie będzie miało również niebagatelny wpływ na rosnące zainteresowanie rodziców, także spodziewam się, że z dnia na dzień to miejsce będzie tętniło życiem – twierdzi Paweł Pałys.
„Im mocniejszy będzie Śląsk, tym mocniejsza Ślęza” – to hasło, które we Wrocławiu powtarza się od dekad jak mantrę. Trudno się temu dziwić, ale przynajmniej warto się zastanowić, czy aby na pewno mniejszy klub musi być zależny od większego. W pewnych aspektach niewątpliwie tak, choć obiekt, jaki wybudowała Ślęza Wrocław, każe myśleć, że może być zupełnie inaczej. Że role mogą ulec zmianie i to Śląsk, dopóki nie wybuduje własnej przystani dla młodzieży i nie stworzy możliwie najlepszych warunków dla pracowników swojego klubu, będzie zaglądał do starszego kolegi po radę. To całkiem możliwe, zważywszy na fakt, jakie standardy oferuje centrum piłkarskie w Kłokoczycach.
Zaczniemy od głównej płyty, na której Ślęza będzie rozgrywać mecze zarówno 3. ligi seniorów, jak i CLJ piłkarek czy grup młodzieżowych. Jak się dowiedzieliśmy, stadion po małych modyfikacjach byłby gotowy nawet na 1. ligę, w czym nie przeszkadza sztuczna murawa czy dość skromna liczba ewentualnej widowni (1000 osób). W klubie zapewniają, że jakość podłoża do gry to absolutny top (rodem z NFL lub MLS), a brak (na tę chwilę) zadaszenia trybun migiem dałoby się rozwiązać. Co więcej, zaplecze sanitarne i ogólna obserwacja obiektu budzi bardzo pozytywne wrażenia. A to przecież nie koniec, bo tuż przy stadionie znajdują się dwa świeżo postawione orliki, na których mogą odbywać się treningi.
To, co jednak zwraca największą uwagę, kryje się pod opoką balonu. Widać go na horyzoncie z bardzo daleka, ale pełnię potencjału tej części kompleksu można zobaczyć dopiero ze środka, który imponuje zaawansowaniem (w klubie mówią, że na jakości pieniędzy nie szczędzili). Możliwości są – mówiąc krótko – spore. Boisko pod balonem jest pełnowymiarowe, a w razie potrzeby można je podzielić na siedem mniejszych boisk za pomocą specjalnych zasłon. Ciekawostką jest fakt, że do każdej z wydzielonych stref może zostać oddelegowana kamera np. na potrzeby szkoleniowe. Nic, tylko grać i smakować profesjonalnej otoczki. Dosłownie, ponieważ klub udostępnia boisko również dla osób z zewnątrz, oczywiście za odpowiednią opłatą (790–1200 zł/h w okresie zimowym, 450–690 zł/h w okresie letnim). Tak jak w przypadku sklepiku klubowego, w którym można zostawić swoje pieniądze i wyjść za próg z koszulką czy szalikiem Ślęzy.
Jest to największa tego typu konstrukcja w Polsce. Jej wykonanie różni się od innych przede wszystkim tym, że, w przeciwieństwie do innych balonów, te od Tilei mają podwyższony sufit w newralgicznych miejscach – nad bramkami.klokoczyce.slezawroclaw.pl
Ambicje chodzą parami. Ślęza Wrocław odważnie patrzy w przyszłość
Na mówienie o budowie nowej piłkarskiej potęgi w Polsce jeszcze za wcześnie, ale patrząc na to, czego Ślęza Wrocław już dokonała, oraz co zamierza zrobić w przyszłości, czuje się nieodparte wrażenie, że każdy kolejny rok jest krokiem naprzód. Pytanie tylko, jak definiujemy finisz tej trasy. Do tej pory klub zdradzał swoje cele głównie za pomocą czynów, ale dzisiaj obok czynów pojawiają się też jasne deklaracje. Kluczowe są dwie z nich: wychowanie własnej młodzieży („taśma produkcyjna”, odwołując się do słów Pani Prezes z naszego wywiadu) i awans sportowy do 2. ligi. Plany ambitne, ale jak najbardziej do zrealizowania. Trzeba tu zaznaczyć, że piłkarska sekcja „Żółto-czerwonych” od wielu lat, i to bez większych problemów, utrzymuje się na poziomie 3. ligi, a w minioną sobotę wygrała nawet finał Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim z rezerwami Zagłębia Lubin. Patrzenie w górę powinno być zatem dla Ślęzy czymś naturalnym, zwłaszcza że warunki ku temu są lepsze niż kiedykolwiek.
– Ten klub zasługuje przede wszystkim na uczciwość ludzi, którzy w nim pracują. Ta uczciwość ma polegać na tym, że podejmuje się decyzje na miarę swoich możliwości. Naszą, jako całego klubu, było wybudowanie tego obiektu. Poza tym mieliśmy marzenie, żeby grupy młodzieżowe Ślęzy awansowały do wyższych lig. To się udało, bo nasze piłkarki występują teraz na poziomie CLJ, natomiast jeśli chodzi o piłkarzy, w ich przypadku celem jest awans do 2. ligi. Ten szczebel rozgrywkowy to szczyt naszych marzeń na najbliższy czas – opowiada Katarzyna Ziobro.
– Po to spełniamy swoje marzenia, czyli budujemy obiekty, żeby Ślęza Wrocław szła do przodu. Granie w 3. lidze nie jest szczytem naszych marzeń. Chcielibyśmy awansować na szczebel centralny, a przy tym mieć jak najlepsze sukcesy w szkoleniu młodzieży. Będziemy robili wszystko, żeby móc sięgać wyżej – zapowiada Paweł Pałys.
Sięganie wyżej to w Ślęzie ostatnimi czasy rzecz na porządku dziennym. Na oficjalnym otwarciu centrum piłkarskiego w Kłokoczycach można było usłyszeć, że na budowie jednego czy drugiego obiektu się nie skończy. Co więcej, dało się również odczuć atmosferę przyjaźni między przedstawicielami zewnętrznych organów (od prezydenta miasta, przez prywatnych inwestorów, po pracowników z dolnośląskich związków) a klubem, co niewątpliwie sprzyja inwestycjom. Tutaj nasuwa się pewna myśl: zdobyte relacje pozwalają dzisiaj Ślęzie na naprawdę wiele, a przecież pamiętajmy, że nie mówimy o klubie z wielomilionowym budżetem czy przypadkiem pokroju Motoru Lublin lub Wieczystej Kraków. Dlatego tym bardziej imponujący jest fakt, że dom Ślęzy Wrocław powstał. Na takich, wydawać by się mogło, skromnych podwalinach.
Skromne podwaliny, ale wielkie serca ludzi, którzy tą budową kierują. Nieprzypadkowo Ślęza Wrocław rozpoczęła nową erę w swojej historii w 2014 roku, kwitując jej pierwszy, sześcioletni etap stworzeniem godnego dachu nad głową. Nieprzypadkowo, bo właśnie wtedy stery nad Ślęzą objęła Katarzyna Ziobro, jawiąca się dzisiaj jako postać niezastąpiona i godna naśladowania. Kiedy mówi bowiem, że coś zrobi, ograniczonymi środkami (ale jednak) spróbuje przesunąć góry, byle tylko na ich miejscu wykonać wcześniej zamierzony plan. O takich ludziach mówi się, że nie rzucają słów na wiatr, a przecież na wiarygodności się nie kończy. Jest coś jeszcze. W miniony czwartek Pani Prezes nie kryła szczęścia, odbierając zasłużone gratulacje, ale w rozmowie z nami zdradziła, że myśli już przede wszystkim o tym, co nadejdzie. Zaznaczając, że (tu metaforycznie) jako rodzic czuje się odpowiedzialna za dalszy rozwój swojego dziecka. Z miłości.
– Mam pewnego rodzaju problem. Kiedy ten obiekt powstał, nie potrafiłam się nim cieszyć tak jak wcześniej, ponieważ myślałam już o kolejnych planach. Przede wszystkim jednak muszę powiedzieć, że Ślęza jest moją miłością. To nie jest zwykły zakład pracy, z którego pobieram wynagrodzenie. To część mojego serca. Ten klub traktuję jak dziecko, któremu wspólnymi siłami wybudowaliśmy dom. Wiem, że dzięki temu jest ono dzisiaj bezpieczne i za jakiś czas przejdzie przez kolejny proces edukacji. Będziemy je prowadzić za rękę i budować mu następne bodźce do rozwoju. I mimo że Ślęza jest ode mnie wielokrotnie starsza, nie potrafię patrzeć na nią inaczej. To, jak ona rośnie i odnosi sukcesy, cieszy mnie jako rodzica.
Muszę zaznaczyć, że to dziecko będzie rozwijane, nie rozpieszczane. Mamy jeszcze inne plany oprócz budowy hali lekkoatletycznej, ale na to musimy dać sobie czas. Najpierw trzeba przebrnąć przez sprawy administracyjne, żeby móc zbudować zapowiadany obiekt. Dopiero wtedy będziemy mówić o naszych kolejnych pomysłach, są one ambitne – wieści Katarzyna Ziobro.
Wiemy, że po centrum piłkarskim w Kłokoczycach i hali dla lekkoatletów światło dziennie ujrzą kolejne projekty. Również niemałe i wielozadaniowe, jeśli wierzyć słowom Pani Prezes (co zrozumiałe, nie chciała zdradzać więcej). Na razie nie ma jednak powodu, by tego nie robić. Klub otacza się dobrą grupą ludzi, cierpliwie zdobywa potrzebne finanse i z myślą o rozwoju podejmuje nowe wyzwania w granicach rozsądku. Jedno z tych najważniejszych przerodziło się w prawdopodobnie najlepszy kompleks piłkarski na Dolnym Śląsku i wydaje się, że dzięki temu (oczywiście jeśli owoce pracy zostaną odpowiednio zebrane) Ślęza Wrocław będzie startować z zupełnie innego pułapu. Zarówno sportowego, jak i marketingowego czy finansowego. Krótko mówiąc, 16 lipca 2020 roku został napisany złotymi zgłoskami, choć jeszcze kilka lat temu chyba tylko w głowach szaleńców tliła się myśl, że klub z 3. ligi doczeka się warunków na miarę klubu ekstraklasy. A właściwie to „doczekali się”. Oni, one, wszyscy. Cała Ślęza Wrocław.
Strona obiektu w Kłokoczycach: http://klokoczyce.slezawroclaw.pl/