Nasza rodzima liga dostarcza nam ostatnio sporo emocji praktycznie co tydzień. Zdarzają się co prawda takie kwiatki jak chociażby styczniowy mecz Warty Poznań z Cracovią, jednak coraz częściej oglądamy w ekstraklasowych meczach pokazy ofensywnej piłki. Na takie mecze liczyliśmy i dzisiaj, a najciekawiej z nich wszystkich zapowiadał się pojedynek, w którym uczestniczyli Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław.
Jagiellonia przed tą kolejką zajmowała 12. miejsce w ligowej tabeli. Białostoczanie chcieli poprawić swoją sytuację i zwyciężyć mecz ze Śląskiem. Ich kibice mogli mieć do dzisiejszego starcia jak najbardziej pozytywne podejście, ponieważ jeszcze przed przerwą reprezentacyjną podopieczni Rafała Grzyba wygrali z poznańskim Lechem przy Bułgarskiej.
Śląsk podchodził do tego meczu w dobrych nastrojach, lecz nie były one związane z ostatnimi wynikami zespołu. W klubie debiutował bowiem Jacek Magiera, który wywarł pozytywne wrażenie na większości kibiców Śląska. Śląska, który przed tą serią gier zajmował 7. miejsce w tabeli ekstraklasy, ale jego ostatnia forma nie przedstawiała się dobrze. „Wojskowi” wygrali zaledwie jeden z ośmiu ostatnich meczów, a więc nie było to dobrym prognostykiem na resztę sezonu.
Efekt nowej miotły
Słynne już powiedzenie, które świetnie sprawdza się w naszej ukochanej ekstraklasie. Przekonali się o tym zawodnicy Jagiellonii po ostatnim meczu z Lechem. Po zwolnieniu Bogdana Zająca obowiązki trenera w Białymstoku przejął Rafał Grzyb. Na efekty nie trzeba było czekać długo, bo już w pierwszym meczu pod jego wodzą „Jaga” wygrała na wyjeździe 3:2 z faworyzowanym w tamtym meczu „Kolejorzem”.
Na to samo liczył Śląsk. Po serii słabych wyników z klubu zwolniony został Vitezslav Lavicka. To właśnie jego zastąpił Jacek Magiera. Fani z województwa dolnośląskiego spodziewali się właśnie słynnego efektu nowej miotły i poprawy przeciętnej sytuacji w tabeli.
Mecz ten zwiastował więc spotkanie dwóch lekko podrażnionych klubów. Dwóch drużyn, które chciały zmienić niesatysfakcjonującą je sytuację. Dlatego też wszyscy spodziewali się sporych emocji.
Jacek Magiera robi zmiany. Dużo zmian!
W składzie Jagiellonii ujrzeliśmy trzy zmiany względem wyjściowej jedenastki z ostatniego meczu z Lechem. Przez ostatnio złapane dwie żółte kartki pauzował Błażej Augustyn, a w zastępstwie za niego wystąpił Tomas Prikryl, przez co Ivan Runje został przesunięty na środek obrony.
Dobre wejście, które zaowocowało bramką w starciu z „Kolejorzem”, zaliczył Bartłomiej Wdowik, dzięki czemu Rafał Grzyb obdarzył go szansą zagrania ze Śląskiem od pierwszej minuty. Jesus Imaz był ostatnim z piłkarzy, którzy wskoczyli do wyjściowej jedenastki, mimo że konfrontacje w Poznaniu zaczynali na ławce rezerwowych.
🆕 W takim zestawieniu rozpoczniemy przy Słonecznej, o godz. 17:30, #JAGŚLĄ. BKS BKS BKS 💛❤️. pic.twitter.com/SLznoOmbdm
— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) April 5, 2021
Natomiast w ekipie gości nastąpiło dużo więcej zmian. Jacek Magiera zdecydował się na aż SIEDEM roszad oraz zmianę ustawienia, porównując ten skład z zawodnikami, na których postawił jego poprzednik w swoim ostatnim meczu.
Do wyjściowej jedenastki wskoczyli między innymi Łukasz Bejger, Waldemar Sobota, Krzysztof Mączyński czy Mateusz Praszelik. Z powodu kontuzji zabrakło Matusa Putnocky’ego, Israela Puerto oraz Marcela Zylli. Po wyjściowym składzie od razu widzieliśmy, że nowy trener Śląska chce przeprowadzić w klubie sporo zmian.
Jest skład! 💥 Z kilkoma zmianami i jednym celem – wygrać w Białymstoku! 👊
J. Magiera na #JAGŚLĄ desygnował takie ustawienie ⬇ pic.twitter.com/FUHDxeiFHC
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) April 5, 2021
Śląsk lepszy w pierwszej połowie
Już od samego początku widzieliśmy pokaz ofensywnego futbolu. Mecz był bardzo płynny. Na murawie mimo braku klarownych sytuacji działo się sporo, ponieważ żadna z ekip nie dawała za wygraną. Pierwszą dość groźną sytuację stworzyła Jagiellonia, kiedy to Jesus Imaz po dośrodkowaniu w pole karne uderzył głową na bramkę wrocławian. Jednak piłka przeleciała tylko obok bramki.
Spotkanie z czasem zyskiwało na atrakcyjności. Wszyscy obserwatorzy tego starcia myśleli, że bramka dla którejś z drużyn jest kwestią czasu. Śląsk w 31. minucie miał najlepszą szansę na bramkę. Przed okazją do otworzenia wyniku tego spotkania stanął Dino Stiglec, który znalazł się w polu karnym białostoczan. Jednakże bramkarz „Jagi” Xavier Dziekoński pewnie sparował piłkę na rzut rożny.
Najlepsza akcja i szansa Śląska. Dobra wymiana piłek Stigleca i Praszelika, Chorwat strzela, broni Dziekoński.
____
31' #JAGŚLĄ 0:0— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) April 5, 2021
Jednak Dziekoński nie schodził do szatni z czystym kontem. Śląsk zaskoczył Jagiellonię świetnie przeprowadzonym kontratakiem. Bramkę w 45. minucie mógł dopisać sobie Erik Exposito. Hiszpan zachował zimną krew po świetnym podaniu Mateusza Praszelika.
Pierwsza połowa zakończyła się więc jednobramkowym prowadzeniem Śląska, a mecz wyglądał dość obiecująco. Podopieczni Jacka Magiery wydawali się drużyną lepszą od gospodarzy, a więc Rafał Grzyb musiał dobrze wpłynąć na swoich piłkarzy rozmową w szatni.
GOOOOL!!! ⚽ Bramka do szatni w wykonaniu @Erikexposito23 🔥
____
45' #JAGŚLĄ 0:1 pic.twitter.com/CriqKSEPA9— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) April 5, 2021
Magiera wygrywa w debiucie!
Na początku drugiej połowy obydwie ekipy miały swoje okazje do zdobycia bramki, jednak dalej drużyną znacznie przeważającą wydawał się Śląsk. Dlatego też w 59. minucie na boisku zameldował Martin Pospisil w miejsce Bartosza Kwietnia. Czech miał za zadanie odmienić losy spotkania, a jego usposobienie ofensywne bez wątpienia mogło w tym pomóc.
⏱️ 58' 🔄 Kolejna zmiana, druga w Jadze. Bartosza Kwietnia zastępuje Martin Pospisil.
________________________@_Ekstraklasa_ | @grajmy_razem | #JAGŚLĄ 0:1— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) April 5, 2021
Natomiast sam mecz dalej nie był obfity w klarowne sytuacje. O ile w pierwszej połowie można było to wybaczyć, a mecz był wręcz dobrym prognostykiem na drugą część spotkania, o tyle później oczekiwaliśmy zdecydowanie więcej. Czy dostaliśmy to, czego chcieliśmy? To już pozostaje kwestią sporną.
Dlaczego? Ano dlatego, że od 65. minuty mecz stał się o wiele bardziej emocjonujący. Dobrym uderzeniem w 71. minucie popisał się Bartłomiej Wdowik, ale po raz kolejny swój kunszt bramkarski pokazał Michał Szromnik. Jagiellonia prezentowała się coraz lepiej, ale nie potrafiła znaleźć drogi do bramki wrocławian.
Swoją sytuację po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego miał Fabian Piasecki. Jednak mało tego, że atakujący Śląska fatalnie spudłował, po tym jak uderzył w poprzeczkę, to na dodatek sędzia odgwizdał spalonego. Na tablicy wyników utrzymywał się zatem bezbramkowy remis, ale i tak wszyscy odnosili wrażenie, że bramka dla którejś z drużyn zwyczajnie wisi w powietrzu.
Chłodnej głowy nie potrafił zachować Maciej Makuszewski. Skrzydłowy Jagiellonii otrzymał w 80. minucie drugą żółtą kartkę, przez co musiał opuścić boisko.
⏱️ 80' 🟥 Będziemy kończyli ten mecz w osłabieniu. Druga żółta i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Maciej Makuszewski.
________________________@_Ekstraklasa_ | @grajmy_razem | #JAGŚLĄ 0:1— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) April 5, 2021
Spotkanie zakończyło się jednobramkową wygraną Śląska. Podopieczni Magiery wyglądali do pewnego momentu dużo lepiej od białostoczan. Owszem, Jagiellonia miała w dwóch ostatnich kwadransach lekką przewagę, ale biorąc pod uwagę całe spotkanie, to „Wojskowi” byli drużyną przeważającą.
Jacek Magiera zatem mógł świętować udany debiut, chociaż w końcówce tego pojedynku miał prawo się martwić o końcowy wynik. Jagiellonia mimo gry w dziesiątkę potrafiła stwarzać dość dogodne sytuacje w końcówce, lecz żadna z nich nie skończyła się bramką. W pamięć mogła zapaść sytuacja z 92. minuty i świetna interwencja Michała Szromnika, który uratował swojej drużynie korzystny rezultat.