Śląsk Wrocław według niektórych dość nieoczekiwanie zajął czwartą lokatę w poprzedniej edycji ekstraklasy. Miejsce to premiowane było grą w kwalifikacjach do nowo powstałej UEFA Conference League. Piłkarze Jacka Magiery trafili w pierwszej rundzie eliminacji na Paide Linnameeskond. Rywal ten nie sprawił im większego problemu. Ekipa z województwa dolnośląskiego pewnie pokonała estoński zespół 4:1 w dwumeczu i znalazła się w następnej rundzie rozgrywek.
Pomimo tego, że polskie ekipy nie cieszą się świetną renomą w Europie, niektóre rywalizacje powinny być z góry traktowane jako pewne zwycięstwa. Wiadomo, żadnego z przeciwników nie wolno lekceważyć. Jednak prawdziwą hańbą byłoby odpadnięcie już na pierwszym etapie turnieju. Na całe szczęście Śląsk nie wymiękł. Gospodarze wczorajszej konfrontacji odnieśli na przestrzeni ostatniego tygodnia dwa zwycięstwa, które dały im awans.
Śląsk pewnie kontrolował przebieg spotkania
Śląsk podczas czwartkowego starcia był drużyną zwyczajnie lepszą. Widać to było, patrząc na przebieg całego spotkania, jak i spoglądając na suche statystyki. Posiadanie piłki na poziomie 58%, osiem strzałów celnych oraz 21 sytuacji bramkowych. Takie właśnie dane podaje popularny portal FlashScore.pl. Może i liczby czasem potrafią zmylić kibica, ale tak nie było w tym przypadku. Śląsk na ten awans po prostu zasłużył. Na dodatek warto jeszcze zwrócić uwagę na ciekawostkę podaną w tweecie poniżej.
Sezon 2021/2022 jest trzecim z rzędu, który @SlaskWroclawPl zaczyna od dwóch zwycięstw w oficjalnych spotkaniach. #SLAPAI #ślask
19/20
✅@WislaKrakowSA 1-0
✅@PiastGliwiceSA 2-1
20/21
✅@PiastGliwiceSA 2-0
✅@WislaKrakowSA 3-1
21/22
✅@PLinnameeskond 2-1
✅@PLinnameeskond 2-0 pic.twitter.com/CCbZ5PWoBk— Przemysław Olszewik (@przemekolszewik) July 15, 2021
Należy również oddać wrocławianom to, na co w stu procentach zasłużyli. Gra w obronie „Wojskowych” wyglądała znacznie lepiej. Sam mecz, bądź co bądź, charakteryzował się wolnym tempem, aczkolwiek nie można odmówić drużynie byłego trenera Legii Warszawa konsekwencji w swoich działaniach.
Jak już mówimy o stołecznej ekipie, to można przytoczyć pewien fakt. Jest nim oczywiście niewielka analogia między ostatnimi potyczkami legionistów oraz Śląska. Obie drużyny wygrały dwumecz trzybramkową różnicą bramek, obie drużyny zachowały w pojedynkach na swoich stadionach czyste konta i przede wszystkim obie drużyny nie popełniały już tak kuriozalnych błędów w defensywie, jak miało to miejsce w wyjazdowych konfrontacjach. Takie wyniki zdecydowanie dobrze wróżą i pomagają pozytywnie myśleć o tym sezonie europejskich pucharów w wykonaniu polskich klubów.
Legia Warszawa 3:2 i 2:0.
Śląsk Wrocław 2:1 i 2:0.Cztery spotkania polskich drużyn w europejskich pucharach i cztery zwycięstwa. 🔥 👏
— Tomek Hatta (@Fyordung) July 15, 2021
Debiutant z bramką
Skoro opisujemy nieco zarys wczorajszego sukcesu „Wojskowych”, nie sposób nie wspomnieć o golu zawodnika, który wczoraj pierwszy raz wystąpił od pierwszej minuty w barwach Śląska. Mowa o Victorze Garcii. Hiszpan zdobył nawet od razu swojego premierowego gola. W 66. minucie, po asyście Waldemara Soboty, przypieczętował awans swojego klubu do następnej rundy. Było to także pierwsze trafienie lewego wahadłowego w oficjalnym spotkaniu od listopada 2019 roku.
Podobnie jak Garcia gola w tym pojedynku zainkasował jego 23-letni kolega z drugiej flanki – Patryk Janasik. Wychowanek Sokoła Pniewy otworzył wynik po asyście kolejnego z Hiszpanów – Erika Exposito.
🏆 Na skrzydłach do II rundy eliminacji UEFA Conference League! ✈
Po bramkach dwóch wahadłowych zaliczamy pewną wygraną w #PAIŚLĄ (4:1 w dwumeczu) i awansujemy dalej ⚽⚽
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) July 15, 2021
Śląsk Wrocław – w następnej rundzie czeka ich trudniejszy rywal
Niestety, jak mówi znane porzekadło, „im dalej w las, tym więcej drzew”. Tak też jest, jeżeli chodzi o sytuację wrocławian. Kolejny rywal będzie już dużo trudniejszy od Paide Linnameeskond. Nikogo nie powinno to dziwić. Estończycy byli raczej drużyną Trzeciego Świata piłki nożnej. Oprócz pojedynczych akcji mogli postraszyć jedynie nazwiskiem w postaci Ragnara Klavana. Trudno mieć do nich o to pretensje. Był to dopiero drugi występ estońskiej ekipy na poziomie europejskich pucharów.
Wracając natomiast do przeciwnika Śląska w następnej fazie rozgrywek, będzie nim Ararat Erywań. Klub ten zdobył w zeszłym sezonie Puchar Armenii. Nie od dziś wiadomo, że rywale z tamtej części Europy są, lekko mówiąc, niewygodni. Mało tego, ogromnym argumentem przemawiającym na korzyść Ormian jest wyeliminowanie węgierskiego Fehérvár FC w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji po zwycięstwie w dwumeczu 3:1. Z perspektywy kibiców Śląska brzmi to imponująco, można powiedzieć, że wręcz groźnie.
ARARAT YEREVAN 🔥🔥🔥🇦🇲
The legendary team won 2-0 and progress to #UECL 2nd qualification round‼️
Fantastic 😍 pic.twitter.com/Wj2D8ONO0I
— Armenian Football (@ArmenianFootbal) July 15, 2021
Czy Śląsk i Jacek Magiera sprostają temu o wiele bardziej wymagającemu zadaniu? O tym przekonamy się po dwumeczu, którego pierwsze starcie będzie miało miejsce 22 lipca o godzinie 18:00, a rozegrane zostanie w Armenii.