Słaba Barcelona wygrywa


24 marca 2010 Słaba Barcelona wygrywa

W najciekawszym z dzisiejszych spotkań Barcelona pokonała Osasunę, jednak poziom gry mistrzów Hiszpanii pozostawiał wiele do życzenia. Valencia wygrała z Malagą w stosunku 1:0, a Villarreal wywiózł jedynie punkt z Teneryfy.


Udostępnij na Udostępnij na

O 20:00 swój mecz rozpoczęła Barcelona. Podopieczni Pepa Guardioli podejmowali na własnym terenie Osasunę. Po ostatnich wyczynach Leo Messiego, wszyscy spodziewali się kolejnego wielkiego widowiska. Na boisku zabrakło Gerarda Pique i, po raz kolejny, Xaviego Hernandeza. W pierwszym składzie wybiegł za to Henry.

Zlatan wydaje się wracać do dobrej dyspozycji
Zlatan wydaje się wracać do dobrej dyspozycji (fot. Marca.com)

Początek meczu, właściwie cała pierwsza połowa, to wielki szok dla wszystkich fanów „Dumy Katalonii”. To Osasuna była stroną dominującą. Goście grali bez respektu dla rywala, stosowali wysoki pressing, nie dali rozwinąć skrzydeł wirtuozom futbolu, grającym w koszulkach z logo UNICEF. Raz po raz piłka wpadała w pole karne strzeżone przez Victora Valdesa. Gdyby nie fakt, że nominalny duet napastników z Pampeluny nie mógł zagrać w tym meczu, to można było spodziewać się kilku goli. Obrona mistrzów Hiszpanii gubiła się, momentami miała problem z wyjściem z własnej połowy. Słabo grał Iniesta, na którego barkach spoczywał ciężar prowadzenia gry. Tragiczne zawody rozgrywał Maxwell – to jego stroną sunęły ataki gości. Również Messi, obwoływany niemal codziennie najlepszym graczem globu, a nawet i piłkarzem wszech czasów, pokazywał, że gdy stoi przed nim zdyscyplinowana i pewna formacja defensywna, ma problemy z wejściem na swój normalny poziom. Znamienne były zwłaszcza straty piłki, które zaliczał Argentyńczyk, przekładając piłkę z prawej na lewą nogę. Właściwie jedynymi jasnymi postaciami Barcelony byli Milito i Valdes. Pierwszy trzymał w ryzach całą obronę, a drugi nie dał sobie wbić gola, kilka razy pewnie broniąc strzały i wyłapując dośrodkowania.

Druga połowa musiała być inna. Nikt nie miał złudzeń, że tak słabej Barcelony już w tym meczu nie zobaczymy. Pep Guardiola trzymał swoich piłkarzy w szatni o kilka minut dłużej niż Jose Antonio Camacho. Efektów tej długiej rozmowy nie było widać od razu. Jeszcze przez kilkanaście minut mecz był wyrównany. Z czasem przewaga Katalończyków rosła. Wreszcie dobrze zaczął grać Iniesta, aktywny był Zlatan. To właśnie Szwed strzelił niezwykle ważnego gola. Przy bramce asystował Maxwell, dla którego było to bodaj pierwsze dobre zagranie w meczu. Duży udział w tym trafieniu miał także „Don Andres”. Chwilę potem dał o sobie znać Messi. Argentyńczyk wbiegł między dwóch obrońców i precyzyjnym strzałem próbował pokonać Ricardo. Niestety, piłka otarła się tylko o zewnętrzną część słupka. Jeszcze przed końcem meczu „Duma Katalonii” przypieczętowała wygraną golem Bojana. Asystował Iniesta, a akcja wyglądała bliźniaczo podobnie do tej, po której trafił Zlatan.

Barcelona odniosła ważne zwycięstwo, jednak trener z pewnością nie będzie zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Tak grająca Barcelona nie będzie godnym przeciwnikiem dla Arsenalu czy Realu Madryt. Dużo niedokładności, dużo błędów, wyjątkowo mało kreatywności sprawia, że Pep Guardiola będzie miał twardy orzech do zgryzienia. „Duma Katalonii” nie radzi sobie, gdy Messi nie błyszczy formą. Dziś Argentyńczyk zagrał średnio. Pod koniec spotkania mógł obejrzeć nawet czerwoną kartkę, za głupi faul na zawodniku Osasuny, który odebrał mu piłkę. Jednak sędzia pokazał żółty kartonik. Wydaje się, że jest to sprawiedliwa kara, jednak zachowanie zdobywcy Złotej Piłki daje do myślenia.

Spotkaniem zamykającym dzisiejsze zmagania w La Liga był mecz pomiędzy Valencią a Malagą. „Los Ches” wydają się łapać właściwy rytm gry. Potknięcie Sevilli z Xerez sprawiło, że wygrana w dzisiejszym meczu mogła dać lewantyńskiemu klubowi aż osiem punktów przewagi nad groźnym rywalem. Gospodarze w dalszym ciągu mają problem ze stworzeniem mocnej formacji defensywnej. Na pozycji Pivota musi występować, niemłody już, Ruben Baraja. Jednak wszystkie te niedogodności nikną wobec siły ofensywnej Valencii. Unai Emery lekko zmodyfikował standardowy kwartet. W miejsce Pablo Hernandeza pojawił się Joaquin – piłkarz, który nie cieszył się ostatnio zbyt wielkim zaufaniem trenera.

Oczywiście cały mecz to zdecydowana przewaga Valencii. Piłkarze Unaia Emery’ego nie pozwolili rywalom na oddanie choćby jednego celnego strzału w czasie pierwszej połowy. Gol dla gospodarzy padł szybko. W 13. minucie bramkę zdobył Villa. Asystował Juan Mata, który wyraźnie wraca do formy sprzed kilku miesięcy. „El Guaje” miał jeszcze kilka dogodnych sytuacji bramkowych, ale albo dobrze bronił Munua, albo szwankowała celność. Pierwsza połowa, poza golem, przyniosła też złe wiadomości. Kontuzji nabawił się prawy obrońca „Los Ches” – Miguel. Portugalczyk opuścił plac gry już w 15. minucie. Na jego miejsce pojawił się Dealbert.
Druga połowa taka sama jak pierwsza. Dobra gra Valencii i rozsądne rozgrywanie piłki. Sporadyczne, nieporadne ataki Malagi. Niestety zabrakło goli. Liczne próby gospodarzy nie przynosiły efektu. Mieliśmy strzały Villi, Silvy, Joaquina. Nawet Alexis próbował swych sił.

O poziomie gry Malagi najlepiej świadczy fakt, że statystycy nie zanotowali żadnego celnego strzału na bramkę Cesara Sancheza. Valencia ugruntowała się na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Ma już sześć punktów przewagi nad czwartą Mallorką. Unai Emery może być umiarkowanie zadowolony ze swoich piłkarzy. Gdyby nie szwankowała skuteczność, to wynik byłby z pewnością okazalszy. Cieszy fakt, że David Villa znów strzela w lidze. Rywale w klasyfikacji Pichichi  już znacznie odskoczyli.

W pozostałych dzisiejszych spotkaniach mieliśmy dwa bezbramkowe remisy. Racing nie umiał strzelić gola Mallorce, a Valladolid Espanyolowi. Ciekawe widowisko ujrzeli widzowie zgromadzeni na stadionie Tenerife, gdzie Villarreal prowadził do 60. minuty, by w piętnaście minut stracić dwa gole. Na szczęście dla przyjezdnych, na dwie minuty przed końcem gola strzelił Rossi, zapewniając swojej drużynie zdobycz punktową. Almeria zdobyła komplet punktów w meczu z Saragossą dzięki trafieniu Kalu Uche.

Komentarze
gilbert3 (gość) - 15 lat temu

Pepe gra w Realu a Pep (Guardiola) to zdrobnienie od
Joseph a nie Josephe.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze