W ostatnim meczu szóstej kolejki piłkarskiej ekstraklasy na stadionie w Gdańsku doszło do pojedynku między miejscową Lechią a Mistrzem Polski Wisłą Kraków. Dla trenera gości mógł to być ostatni mecz na ławce krakowian, gdyż Maciej Skorża jest jednym z faworytów do objęcia posady selekcjonera reprezentacji Polski.
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Wisła mimo ładnego futbolu zdobywał mało bramek. W tym spotkaniu miało być inaczej, gdyż Lechia nie należy do mocnych przeciwników. Od początku spotkania widać było, że oba zespoły prezentować będą otwarty futbol. Dla Mistrzów Polski była to idealna okazja do powiększenia liczby bramek na swoim koncie.
Już w 10. minucie fantastyczne dośrodkowanie Patryka Małeckiego na bramkę zamienić mógł Junior Diaz, jednak trafił w poprzeczkę. W odpowiedzi Lechia próbowała swoich szans przy rzucie rożnym, ale brakowało skuteczności. Kolejną bardzo dobrą sytuację na pokonanie Mariusza Pawełka miał Marcin Kaczmarek. Lechita bardzo dobrze uderzył z rzutu wolnego, a piłka minimalnie przeleciała obok słupka.
Jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę stuprocentową sytuację miał Patryk Małecki, jednak bardzo dobrze na bramce zachował się Mateusz Bąk. Kibice z pewnością nie żałowali wydanych pieniędzy, bo poziom spotkania był bardzo wysoki.
Po zmianie stron kontrolę nad przebiegiem meczu przejęli Wiślacy, czego efektem była bramka zdobyta w 60. minucie. Paweł Brożek idealnie podał do wychodzącego prawym skrzydłem Małeckiego, a ten wpadając w pole karne uderzył piłkę do siatki.
Fani Wisły Kraków oszaleli z radości. 10. minut później mogło być 2:0, jednak w ostatniej chwili interweniował Mateusz Bąk. Jak się okazało, podopieczni Macieja Skorży, mimo wielu dogodnych sytuacji, nie potrafili strzelić kolejnej bramki.
Opiekun Mistrza Polski będzie się głowił nad tym, dlaczego jego zwodnicy tak często pudłowali.