Na Goodison Park nadchodzący sezon będzie poświęcony na wprowadzenie licznych zmian. Władze Evertonu namaściły Marco Silvę na szkoleniowca, który popchnie „The Toffees” ku nowej erze. Wszyscy w niebieskiej części Liverpoolu trzymają kciuki za powodzenie misji Portugalczyka. Zmiany wymagają jednak czasu, a operacja na otwartym sercu może skończyć się dla Evertonu słabym wynikiem w zbliżającej się kampanii.
Władze klubu z Goodison Park w końcu dojrzały do decyzji o podjęciu starań mających na celu zbudowanie zespołu potrafiącego w niedalekiej przyszłości rywalizować z najlepszymi. Zatrudnienie menedżera Marco Silvy jest krokiem w dobrym kierunku. Jednak najistotniejsza w budowie nowego zespołu jest cierpliwość. Przez lata władze Evertonu udowodniły, że nie jest to ich silna strona.
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Evertonie w tym sezonie:
1) Zmiana stylu gry
Nowy szkoleniowiec Marco Silva ma wprowadzić Everton w erę nowoczesnego, ofensywnego futbolu. Koniec z topornym, starobrytyjskim stylem gry. Ma być ładnie dla oka, ale również i skutecznie. Po to został zatrudniony Portugalczyk i z tego będzie rozliczany.
2) Mierne wyniki – przynajmniej na początku
Każda zmiana wymaga czasu. Potwierdzają to w historii futbolu liczne przypadki. Na Goodison Park nie będzie inaczej. Marco Silva wpoi swoim graczom własną filozofię gry, lecz to potrwa. Efektem ubocznym roszad będą zapewne, przynajmniej na początku, słabe wyniki zespołu.
3) Skończenie ligi za lokalnym rywalem
Rywalizacja między Evertonem a Liverpoolem odbywa się obecnie tylko podczas bezpośrednich konfrontacji. Oba zespoły dzieli sportowo bardzo dużo. To przekłada się na tabelę. Również w nadchodzącym sezonie Everton skończy ligę daleko za sąsiadami z czerwonej części Merseyside.
Transfery
Mimo zatrudnienia nowego menedżera Marco Silvy latem nie doszło do rewolucji na Goodison Park. Everton pozyskał tylko dwóch graczy – Lucasa Digne oraz Richarlisona. Szczególnie kwota zapłacona za 21-letniego Brazylijczyka szokuje, gdyż „The Toffees” za ofensywnego gracza bez wielkiego doświadczenia wyłożyli prawie 40 milionów funtów.
Zespół opuścili natomiast przede wszystkim Wayne Rooney, Davy Klaassen oraz Ramiro Funes Mori. Nie można nie odnieść wrażenia, że nadchodzący sezon będzie przeglądem kadr dla nowego menedżera Evertonu. Następnego lata można się spodziewać znacznie większej aktywności klubu z Goodison Park na transferowym rynku.
Podstawowa jedenastka
Everton pod wodzą Marco Silvy będzie grał systemem 4-2-3-1 preferowanym przez portugalskiego szkoleniowca. Ofensywę stworzą najbardziej wysunięty Cenk Tosun oraz skrzydłowi – Richarlison i Theo Walcott. Atak wspierać będą ponadto Gylfi Sigurdsson oraz Idrissa Gueye.
Środkową formację zabezpieczą Morgan Schneiderlin wraz ze wspomnianym już Senegalczykiem. Istotnym aspektem w grze Evertonu będą ofensywne wejścia bocznych defensorów robiących przewagę pod polem karnym rywali.
Gwiazda zespołu
Prawie 30 milionów euro wydanych latem 2017 roku na Jordana Pickforda wydawało się sumą abstrakcyjną, całkowicie nieadekwatną do możliwości golkipera. Anglik musiał uporać się z ciężarem kwoty transferu oraz udowodnić, iż posiada umiejętności, by grać w Evertonie. Początki gracza na Goodison Park nie były łatwe. Jednak z czasem Jordan Pickford stał się bardzo istotnym elementem zespołu, zaliczając kilka świetnych występów.
Prawdziwą trampoliną dla Anglika okazały się niedawno zakończone mistrzostwa świata. Golkiper był zdecydowanie jednym z najlepszych zawodników „Synów Albionu” na turnieju, broniąc nierzadko w beznadziejnych sytuacjach. Jordan Pickford udowodnił na mundialu swoją klasę, którą ujrzał cały świat. Z Rosji golkiper wraca z zupełnie innym statusem. Ze statusem gwiazdy.
Najbardziej niedoceniany
Pozyskanie latem 2016 roku Idrissy Gueye ze zdegradowanej Aston Villi miało poszerzyć pole manewru Evertonu w drugiej linii. Niespodziewanie Senegalczyk stał się z czasem bardzo ważną postacią dla zespołu „The Toffees”. Idrissa Gueye oprócz bardzo solidnej gry w destrukcji często podłącza się do akcji ofensywnych, tworząc przewagę i zwiększając zagrożenie pod bramką rywali.
Senegalczyk bardzo dobrze współpracuje w środku pomocy z Morganem Schneiderlinem, tworząc podstawową parę Evertonu w drugiej linii podczas ubiegłego sezonu. Zmiana szkoleniowca nie powinna zachwiać pozycją Idrissy Gueye. Marco Silva jest zwolennikiem ofensywnego futbolu. Uniwersalność Senegalczyka i umiejętność zabezpieczenia środkowej strefy boiska idealnie wpiszą się więc w styl gry preferowany przez portugalskiego szkoleniowca.
Trener
Już pod koniec października zeszłego roku władze Evertonu zagięły parol na Marco Silvę. „The Toffees” nie udało się jednak pozyskać szkoleniowca, gdyż weto w kwestii odejścia Portugalczyka postawił wtedy pracodawca menedżera – Watford. Jak na ironię dwa miesiące później Marco Silva został zwolniony przez klub z Vicarage Road. Drogi Portugalczyka oraz Evertonu skrzyżowały się jednak ponownie po zakończeniu zeszłego sezonu. Szkoleniowiec został ogłoszony nowym menedżerem „The Toffees”.
Oczekiwania władz Evertonu wobec Marco Silvy są ogromne. Ma wprowadzić zespół w erę nowoczesnego, ofensywnego futbolu opartego na krótkim rozegraniu piłki. Klub z Liverpoolu przestały zadowalać półśrodki i chce w przeciągu kilku lat walczyć z najlepszymi. Marco Silva wydaje się odpowiednią osobą, by zrealizować plany „The Toffees”. Pytanie, czy władzom Evertonu starczy cierpliwości, gdy nadejdą pierwsze trudności.
Cel zespołu
Kwestią najistotniejszą dla Evertonu w nadchodzącym sezonie będzie postawienie fundamentów pod budowę nowego zespołu. Trudno stwierdzić, na co stać „The Toffees” w zbliżającej się kampanii, choć na pewno miejsce niższe niż dziesiąte zostałoby odebrane na Goodison Park jako porażka.
Ciekawostka
Zbliżający się sezon będzie 116. dla Evertonu w angielskiej najwyższej klasie rozgrywkowej. „The Toffees” są pod tym względem najlepsi w kraju.