Kibice "The Toffees" od kilku lat marzą o tym, żeby ich ukochana ekipa była w stanie powalczyć o coś więcej niż tylko awans do Ligi Europy. Fani śnią o drużynie, która będzie potrafiła wedrzeć się do Ligi Mistrzów. Jednakże przy tak silnej pierwszej szóstce Evertonowi pozostaje walka o miano "the best of the rest", czyli najlepszego zespołu spoza TOP 6. W ostatnich dwóch sezonach klub z Goodison Park nie był w stanie wywalczyć nawet tego miana, przegrywając batalię o siódme miejsce kolejno z Burnley i Wolverhampton. Teraz ma być inaczej!
W klubie z niebieskiej części Liverpoolu coraz większe wpływy ma Farhad Moshiri. Irański biznesmen jest większościowym udziałowcem Evertonu, a kibice pokładają w nim spore nadzieje. Jego majątek szacuje się na 2 miliardy dolarów. Irańczyk rzeczywiście dokonał kilku ciekawych wzmocnień podczas swojej kadencji. Nie inaczej było latem 2019 roku. Do Evertonu dołączyli Fabian Delph czy Moise Kean. Co więcej, w klubie udało się zatrzymać Andre Gomesa. Czy to wystarczy, żeby wywalczyć miano „the best of the rest”?
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Evertonie w nadchodzącym sezonie:
1) Everton skończy ligę pod Liverpoolem
Kibice „The Toffees” mogą czuć kompleksy względem swojego lokalnego rywala. Jeszcze w latach 80. Everton był równorzędnym rywalem dla Liverpoolu, ale z czasem zaczęło się to zmieniać. W XXI wieku rzadko dochodziło do sytuacji, w której Everton był na koniec rozgrywek wyżej w ligowej tabeli aniżeli „The Reds”. W sezonie 2019/2020 nie należy spodziewać się wyjątku. Liverpool FC jest niezwykle mocny i będzie celować w mistrzowski tytuł. Everton ma nieco inne cele.
2) Richarlison będzie motorem napędowym zespołu
Sporo kpin można było przeczytać o kwocie, za jaką Richarlison przeniósł się z Watfordu do „The Toffees”. Ponad 40 milionów euro wydane na piłkarza, który miał raptem jedną dobrą rundę w Watfordzie, mogło zaskakiwać. Jednakże Brazylijczyka dobrze znał Marco Silva i to właśnie portugalski trener był gorącym zwolennikiem tego transferu. Wierzył, że podobnie jak w Watfordzie będzie w stanie wyciągnąć z tego zawodnika to, co najlepsze. Można śmiało stwierdzić, że mu się udało. Richarlison ma za sobą dobry sezon – strzelił 13 goli i dorzucił do tego dwie asysty. W nowej kampanii ponownie powinien być mocnym ogniwem zespołu.
3) Everton lepiej będzie grał u siebie niż na wyjeździe
Pięta achillesową „The Toffees” jest punktowanie w delegacjach. Można śmiało rzec, że jest to odwieczny problem Evertonu. Jeśli podopieczni Marco Silvy mają rzeczywiście zająć miejsce w czołówce, muszą być jeszcze lepsi w meczach wyjazdowych. Jednakże można spodziewać się, że w nadchodzącym sezonie nie będzie o to łatwo.
Transfery
Tak jak już wcześniej wspomniałem, transfery Evertonu wyglądają obiecująco. Kibice mają powody do optymizmu. Oczywiście zespół z pewnością odczuje brak Zoumy czy Gueye, którzy opuścili klub, ale włodarze „The Toffees” nie próżnowali, jeśli chodzi o transfery przychodzące. Największe gwiazdy jak Richarlison oraz Sigurdsson pozostały w klubie, a do nich zostali dorzuceni tacy zawodnicy, jak: Delph, Gbamin czy Kean. Kadra wygląda bardzo ciekawie, zwłaszcza transfer młodego Włocha może budzić uznanie.
– Ściągnięcie Lossla, Andre Gomesa i Fabiana Delpha pokazuje, w którym kierunku Everton Marcela Brandsa i Marco Silvy chce podążać. W ostatnich dniach do grona nowych piłkarzy dołączyli Gbamin i Kean. Jean-Philippe Gbamin przyszedł z Mainz jako następca Idrissy Gueye’a, który skierował swoje kroki do Paryża, więc przed iworyjskim pomocnikiem jest niełatwe zadanie, ponieważ Gana należał do najlepszych defensywnych pomocników w lidze. Moise Kean ma rozwiązać problem Evertonu ze strzelaniem bramek. Calvert-Lewin w meczach przedsezonowych pokazał, że w tym kontekście trudno na niego liczyć i zarówno kibicom, jak i Silvie ulżyło, że udało sprowadzić się utalentowanego napastnika z „Juve”. Do tego dochodzi kawał dobrej roboty wykonanej przez Marcela Brandsa, który wynegocjował świetne warunki transferu (27,5 mln euro + 2,5 mln euro bonusów i brak klauzuli odkupu).
Przeczucie mówi mi, że to jeszcze nie koniec wzmocnień i możemy czekać na dalsze transfery do/z klubu. Silva odrzucił ofertę dla Holgate’a, więc prawdopodobnie ma wobec niego jakieś plany, zawodnik może łatać dziurę na środku obrony i na jej prawej flance. Jeśli do klubu przyjdzie jeszcze jakiś piłkarz, to będzie to skrzydłowy, obrońca środkowy bądź prawy. Everton w dalszym ciągu stara się o Kurta Zoumę czy Zahę. Na ten moment okienko transferowe wydaje się udane, głównie sporą euforię wzbudza sprowadzenie Moise Keana – powiedział twórca fanpage’a na Facebooku o nazwie Everton F.C. Polska.
Podstawowa jedenastka
Przewidywalny skład Evertonu jest naprawdę solidny, choć są w nim pewne słabsze punkty. Przede wszystkim jest nim środek defensywy. Oczywiście Michael Keane jest klasowym obrońcą, ale brakuje mu dobrego partnera. Po odejściu Zoumy i Jagielki, który w poprzednim sezonie odgrywał już bardziej rolę chodzącej legendy niż piłkarza przewidzianego do regularnej gry, Everton ma problem na środku obrony. Aktualnie wszystko wskazuje na to, że obok Keane’a na tej pozycji będzie występował Yerry Mina.
Sęk w tym, że Kolumbijczyk po przygodzie z Barceloną i po zeszłych rozgrywkach w barwach „The Toffees” jawi się jako niezwykle elektryczny obrońca. Defensor Evertonu popełniał sporo błędów i niejednokrotnie wprowadzał kolegów (nomen omen) na minę. Włodarze klubu starają się ponownie sprowadzić Kurta Zoumę, ale na razie nic z tego nie wyszło. Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni, to oznacza, że Mina będzie grał jeszcze więcej niż w poprzednim sezonie.
Do niedawna problemem wydawała się też pozycja napastnika, ale klub niedawno zakontraktował Moise Keana. Juventus dosyć niespodziewanie sprzedał do Evertonu swojego utalentowanego zawodnika, dla którego poprzedni sezon był przełomowy. Kean dostał w końcu trochę więcej szans i strzelił łącznie siedem goli we wszystkich rozgrywkach.
🇮🇹 | The Italian: Job done! ✅ pic.twitter.com/cTag5mL9yC
— Everton (@Everton) August 4, 2019
Włoch dołączył do zespołu stosunkowo niedawno, więc początek sezonu powinien rozpocząć na ławce (stąd brakuje go w naszej jedenastce), ale pewnie szybko wywalczy sobie miejsce w pierwszym składzie. Tym bardziej że jego konkurent – Dominic Calvert-Lewin – nie zachwyca skutecznością, a letnie sparingi tylko potwierdziły, że nie jest w najwyższej dyspozycji.
– W tym momencie określić wyjściowy skład, gdyż zespól dalej się formuje. Richarlison właśnie wrócił do treningów po wygraniu Copa America, do tego czekamy na transfery. Pewne jest, że jeszcze ktoś do nas dołączy. Oglądając sparingi Evertonu, można było odnieść wrażenie, że treningi były morderczo ciężkie, morderczo ciężkie były również mecze sparingowe dla oglądających je kibiców… Płynie jednak z tego pewien wniosek – Everton będzie dużo biegał. Widząc, w jakim kierunku zmierza zespół pod wodzą Marco Silvy, spodziewać można się szybkiej, ofensywnej gry oraz kontrolowania meczu trochę w stylu Tottenhamu Pochettino. Swoją drogą dostrzegam między nimi lekkie podobieństwo – dodaje nasz ekspert.
Gwiazda zespołu
Tak jak wcześniej wspomniałem, w ekipie Evertonu wszystkie oczy będą zwrócone na Richarlisona. Triumfator Copa America ma świetny okres w swojej karierze. Po dobrym sezonie w barwach „The Toffees” otrzymał upragnione powołanie na Copa America rozgrywane w swojej ojczyźnie. Do klubu wrócił ze złotym medalem na szyi i z jeszcze większą pewnością siebie. Nie dziwią więc napływające zewsząd opinie, że Brazylijczyk może mieć jeszcze lepsze liczby niż w zeszłych rozgrywkach. Dziś nikt już nie kpi z wysokości kwoty, za jaką Richarlison dołączył do Evertonu.
🤩 | We've missed you, @richarlison97! 🇧🇷💙 #EFC pic.twitter.com/grruvrmvSe
— Everton (@Everton) August 1, 2019
– Obecnie gwiazdą Evertonu bez wątpienia jest Richarlison, już nikt nie puka się w czoło, gdy słyszy, ile brazylijski piłkarz kosztował. Był on, do spółki z Gylfim Sigurdssonem, najlepszym strzelcem zespołu, a także grał efektownie. Wydaje mi się jednak, że nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa i to w tym sezonie jego talent eksploduje – uzupełnia nasz rozmówca.
Najbardziej niedoceniany
Po odejściu Phila Jagielki zawodnikiem z najdłuższym stażem w klubie jest Seamus Coleman. Irlandczyk w przyszłym sezonie będzie dzierżył opaskę kapitańską, na którą bez wątpienia zasłużył. Fani Evertonu go uwielbiają, ale jeśli chodzi o opinię ogółu, to prawy obrońca „The Toffees” zasłużył na większe uznanie. Kiedy tylko jest zdrowy, nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Zawsze gwarantuje dobrą postawę w defensywie, a do tego jest niezwykle groźny w akcjach ofensywnych. Wszyscy zachwycają się liczbami Lucasa Digne’a (który oczywiście świetnie też wykonuje stałe fragmenty gry), a trochę zapomina się o Colemanie. Niemniej boki obrony Evertonu są bardzo groźne i można spodziewać się, że zarówno Francuz, jak i Irlandczyk będą często biec pod bramkę rywala w nowym sezonie.
– Niedoceniany w ekipie z Goodison Park jest Seamus Coleman. Nie mam tu na myśli oczywiście tego, że nie jest doceniany wśród kibiców Evertonu, lecz raczej myślę pod kątem całej ligi. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że w szczycie formy był w TOP3 prawych obrońców w Premier League, gwarantując bramki, asysty i niezliczone kilometry przebiegnięte na pełnej prędkości – ocenia ekspert.
Trener
Marco Silva to trener, o którym często mówi się, że ma lepszą opinię niż wyniki. Bez wątpienia ma on na Wyspach określoną markę, ale ostatnio coraz więcej osób zaczyna podawać w wątpliwość jego umiejętności. Kiedy jakiś czas temu Sam Allardyce mówił, że Marco Silva tak naprawdę niczego nie osiągnął, ludzie pukali się w czoło. Jednakże coś w tym jest. Z Hull City spadł z ligi, w Watfordzie został zwolniony po kilku miesiącach. Pierwszy sezon w Evertonie też długo zapowiadał się na klapę. Ostatecznie dzięki niezłej końcówce ligi „The Toffees” zakończyli rozgrywki na ósmej lokacie, ale szału nie ma. Trudno nie odnieść wrażenia, że przed Portugalczykiem sezon prawdy. Musi uciszyć swoich krytyków i udowodnić, że Premier League to nie są dla niego za wysokie progi. Jeśli nie teraz, to kiedy?
Pytania do eksperta
Naszemu ekspertowi – administratorowi fanpage’a Everton F.C. Polska – postanowiliśmy zadać jeszcze pięć dodatkowych pytań.
Piłkarz, którego Everton powinien sprzedać, to…
Trudno mówi się tu o piłkarzu, który za każdym razem, kiedy stawia swoje stopy na murawie w koszulce „The Toffees”, daje z siebie wszystko. Jednak z jakichś przyczyn Cenk Tosun kompletnie nie odnajduje się w lidze angielskiej. Czołowy napastnik w Turcji, który w Evertonie pokazuje ułamek swoich umiejętności. W drużynie znalazłoby się kilku zawodników do odpalenia, jednak zważywszy na fakt, że był to dość drogi transfer, który do tego generuje dużą tygodniówkę, wskazałbym właśnie jego.
Dlaczego ten sezon będzie inny?
Ten sezon na pewno będzie inny z kilku powodów! Najważniejszy z nich dotyczy tego, że taryfa ulgowa dla Marco Silvy po sezonie przejściowym się kończy i jest on tego jak najbardziej świadom. Ambicje większościowego udziałowca Moshiriego są dużo większe niż środek tabeli i oglądanie pleców „Wilków”… Końcówka poprzedniego sezonu pokazała evertoniansom, że za tymi chmurami gdzieś tam jest słońce, więc czekamy, aż dla nas wzejdzie na stałe.
Za co trzeba cenić trenera Marco Silvę?
Marco Silva posiada niebywałą ambicję, myślę, że kupił tym włodarzy zespołu z niebieskiej części Liverpoolu. Marco nie boi się postawić najgrubszym rybom w stawce, nieraz zaskakując ich ofensywną grą (np. 4:0 z United). Osobiście go cenię również za odwagę… Facet po przyjściu do klubu posadził na ławce dwa grające pomniki – Leightona Bainesa i Phila Jagielkę. Pokazał tym duże cohones i dał jasny sygnał, że będzie stawiał tylko na zawodników w formie.
Nadchodzący sezon może popsuć…
Brak liderów… Z zespołu po 12 latach odszedł Jagielka – wieloletni kapitan, nie ma z nami już doświadczonego Williamsa, Baines lata swojej świetności ma za sobą. Kapitanem w przyszłym sezonie najpewniej będzie Coleman (Baines raczej spędzi sezon jako zmiennik Digne) i to właśnie on do spółki z Michaelem Keane’em będzie musiał na swoje barki wziąć odpowiedzialność za drużynę. W ostatnich latach przybywa sporo nowych zawodników, więc Marco Silva musi teraz główkować nad odpowiednim ich zgraniem, w poprzednim sezonie jednak pokazał, że to potrafi.
Piłkarz sfery marzeń, którego powinien pozyskać Everton, to…
Kibicom Evertonu daleko od błąkania w chmurach. The People’s Club, bo tak nazywa się drużynę Evertonu, jest społecznością dość specyficzną. Dla kibiców przychodzących na Goodison Park liczy się tylko, żeby zawodnik wypruwał z siebie żyły na boisku, był pełen pasji, zupełnie jak oni sami. Ostatnio wspomniał o tym nawet Coleman w jednym z wywiadów. Będąc szczery, między innymi dlatego kibicuję właśnie tej drużynie, w czasach, gdy w piłce główną rolę odgrywają pieniądze, jest takie miejsce na ziemi, w którym liczy się jeszcze pasja i miłość do futbolu, ponad wszystkim. Nil Satis Nisi Optimum.
Cel zespołu
Celem Evertonu w sezonie 2019/2020 jest wygranie rywalizacji z Wolves i Leicester City o miano „the best of the rest”. 7. miejsce, które może dać awans do europejskich pucharów, to jest cel Evertonu, ponieważ realnie stać go na to. Każde miejsce wyższe niż siódme na koniec sezonu będzie gigantycznym sukcesem.
Ciekawostka
Nadchodzące rozgrywki będą już 117. sezonem Evertonu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pod tym względem nie ma sobie równych w Anglii.
Kawał dobrej roboty!