Kiedyś w Premier League mieliśmy wielką czwórkę. Dziś rządzi wielka szóstka, co jakiś czas zmienia się jedynie lider. Lata lecą, ale jedno pozostaje takie samo. Wciąż za czołówką rozciąga się wielka przepaść, za którą to znajduje się Everton. Złośliwi powiedzą, że zespół z Goodison Park co sezon rozgrywa walkę o swoje własne mistrzostwo, którym jest siódme miejsce. Raz udaje mu się to lepiej, jak w zeszłym roku, a innym razem gorzej, jak w latach 2015-2016. Czy są podstawy, by sądzić, że w tym roku uda się ugrać coś więcej?
Nie ulega wątpliwości, że wiele zrobiono, by w tym sezonie klub miał dobre warunki do tego, żeby namieszać w dotychczasowym układzie, a przynajmniej spróbował to zrobić. Proces ten rozpoczął się już w poprzednim roku, kiedy kierownictwo klubu zatrudniło Ronalda Koemana. Decyzja ta okazała się dobra, ponieważ po dwóch słabych sezonach Holender znów wskoczył z ekipą na siódme miejsce. Można zatem powiedzieć, że plan minimum został osiągnięty. Z pewnością miłym dodatkiem do tego wyniku była też przyjemna dla oka, efektowna gra. W końcu, co warto zaznaczyć, „The Toffies” udało się zdobyć ponad sześćdziesiąt bramek, czyli więcej niż, znajdującemu się bezpośrednio nad nim w tabeli, Manchesterowi United. Nieźle również prezentowała się obrona, o czym najdobitniej świadczy fakt, że aż trzynaście razy udało się drużynie z Goodison Park zachować czyste konto. Śmiało można zatem stwierdzić, że w ciągu pierwszego roku swojej pracy Koeman z pewnością położył solidne fundamenty, na których bazie w nadchodzącym sezonie spróbuje zbudować jeszcze mocniejszą konstrukcję.
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po tym sezonie
1) Trudny początek
Brak Lukaku i wielu nowych zawodników może być pewnym utrudnieniem na starcie sezonu. Trudno przewidzieć, jak szybko szkoleniowcowi i piłkarzom uda się stworzyć spójny i sprawny kolektyw. Przewidujemy, że w pierwszych tygodniach może być tutaj sporo niedokładności.
2) Rooney w centrum zainteresowania
To absolutnie naturalne, że piłkarz z taką historią i osiągnięciami będzie skupiał na sobie największą uwagę. Koeman liczy przede wszystkim, że poza wartościami sportowymi wniesie on również do drużyny duże morale i zmiany w kwestii mentalności.
3) Jeszcze kilka transferów
Holender otwarcie przyznaje, że kadra jeszcze nie została zamknięta. W grę wchodzi sprowadzenie za ogromne pieniądze Sigurdssona ze Swansea, możliwe jest także wzmocnienie linii defensywnej. Przewidujemy, że do ostatnich dni sierpnia jeszcze sporo się wydarzy na Goodison Park.
Transfery
Przyszli: Michael Keane, Jordan Pickford, Davy Klaasen, Sandro Ramirez, Cuco Martina, Wayne Rooney
Odeszli: Romelu Lukaku, Gerard Deulofeu, Tom Cleverley, Aiden McGeady, Arouna Kone, Conor McAleny, Henry Onyekuru, Tyias Browning, Matthew Pennington, Brendan Galloway
Tylko, czy takową uda mu się stworzyć w obliczu utraty największej gwiazdy? O to może być niezwykle trudno. Jeśli ktoś jeszcze nie ma świadomości, ile znaczył dla zespołu Romelu Lukaku, to pewnie za chwilę przekona się na własne oczy, gdy drużynie Evertonu przyjdzie rywalizować bez swojego kolosa z przodu. Bo Lukaku nie był tylko zawodnikiem odpowiedzialnym za zdobywanie bramek, choć sprawdzał się w tej roli doskonale. To gracz, który wielokrotnie absorbował uwagę obrońców, tworząc tym samym więcej miejsca dla partnerów, a także był w stanie wygrywać mnóstwo fizycznych pojedynków. Czy przychodzący w jego miejsce Wayne Rooney i Sandro Ramirez zdołają go zastąpić? Cóż, można sobie raczej wybić z głowy, jakoby mieli oni w pełni zrekompensować odejście Belga. Obaj to piłkarze o trochę innym profilu i cechach. Trudno oczekiwać od Rooneya wybitnej dyspozycji fizycznej, tej bowiem Anglik poszukuje już od dłuższego czasu. Dużo ciekawszym zawodnikiem może być Hiszpan, którego kiedyś bez żalu pozbyła się Barcelona. Tymczasem w Maladze pokazał on, że gole strzelać potrafi, a swoim stylem może się wpasować do Premier League. Zastąpienie Lukaku w pełni tego słowa znaczeniu może jednak trochę zająć.
Generalnie w niebieskiej części Merseyside nie oszczędzano w tym roku. Oprócz zmiennika dla Lukaku poszukiwano również zawodników na inne pozycje. Grube pieniądze zainwestowano m.in. w bramkarza Jordana Pickforda i akurat ta inwestycja może się jeszcze zwrócić, ponieważ były golkiper Sunderlandu to bez wątpienia zawodnik o bardzo dużym potencjale. Koeman nie zawahał się również wydać środków na jednego z kluczowych zawodników Burnley, czyli Michela Keane’a. Z nieco większą ostrożnością spoglądamy na zakup Klaasena z Ajaksu. Ostatnimi laty Holendrom niespecjalnie się wiodło w silniejszych ligach, a nowy zawodnik to już nie piłkarz pierwszej młodości.
Podstawowy skład
Największą niewiadomą pozostaje ustawienie linii ofensywnej w ekipie Koemana. Na ilu zawodników zagra? Jeśli na jednego, to kogo? Kto wystąpi w drugiej linii? Jeszcze więcej wątpliwości wynika z wciąż niejasnej sytuacji wokół Sigurdssona. Wydaje się, że w przypadku defensywy nie powinno być już takich problemów. Koeman otrzymał solidnego stopera, który wraz z Williamsem powinien zabezpieczyć środek obrony. Ciekawi jesteśmy także, jak w nowym otoczeniu poradzi sobie Pickford.
Gwiazda
Wayne Rooney. Życie potrafi zaskakiwać. Ponad dziesięć lat temu młody wówczas talent, cudowne dziecko angielskiej piłki był jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi wśród mieszkańców Liverpoolu. Mało kto spośród kibiców Evertonu mógł wówczas wybaczyć środkowemu napastnikowi odejście do Manchesteru United. Minęło jednak sporo lat od tamtego czasu, a dziś Rooney witany jest z powrotem z otwartymi ramionami. Z jednej strony spełniony, z drugiej pragnący udowodnić, że w tej lidze nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W tym roku skończy 32 lata, to wcale nie tak dużo, by już mówić o schyłku kariery piłkarskiej.
Najbardziej niedoceniany
Leighton Baines. Niby jeden z najsłynniejszych lewych obrońców w lidze, a mimo to niespecjalnie cieszący się zainteresowaniem wielkich klubów. Podobno dużą chęć na niego miał David Moyes, odchodzący do Manchesteru United. Kibice Evertonu nazywają Anglika najlepszym lewym defensorem na świecie. Z pewnością jest to duże nadużycie, ale w czasach deficytu na tej newralgicznej pozycji reprezentant „Lwów Albionu” z pewnością jest cennym zawodnikiem w kadrze zespołu.
Trener
Ronald Koeman. Niektórzy twierdzą, że to szkoleniowiec, którego przyszłością będzie posada pierwszego trenera w Barcelonie. Trzeba przyznać, że są ku temu pewne podstawy. Po pierwsze, Holender spełnia podstawowe kryterium, czyli ma za sobą karierę piłkarską na Camp Nou. Po drugie, jego zespoły prezentują przyjemny dla oka styl. Koeman w wielu drużynach, z którymi miał okazję pracować, potrafił wykręcić naprawdę solidny wynik. O jego powiązaniach z „Dumą Katalonii” mówiło się już nawet pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy Luis Enrique ogłosił swoje odejście. Ostatecznie Holender pozostał w Evertonie, gdzie będzie miał okazję w dalszym ciągu rozwijać swój warsztat szkoleniowy.
Prognoza
Mimo dużych aspiracji i inwestycji, jeśli któremuś zespołowi z czołówki nie powinie się noga, Everton mimo wszystko znów czeka walka o siódme miejsce. Wiele zmian w składzie może okazać się utrudnieniem, szczególnie w pierwszej części sezonu, co jednak może rzutować na ostateczny wynik.