Po pierwszej części sezonu, naznaczonej serią wzlotów i upadków, Górnik Zabrze znalazł się sześć punktów za strefą pucharową, a osiem nad strefą spadkową. I choć apetyty kibiców z pewnością zostały rozbudzone dość dobrą końcówką rundy, pora zejść na ziemię. Zabrzanie zimą stracili swojego najlepszego zawodnika, odszedł dyrektor sportowy, a budżet możliwy do przeznaczenia na nowych piłkarzy jest minimalny.
Dziesiąte, ósme, szóste… Górnik Zabrze z sezonu na sezon pnie się w górę tabeli, jednak wygląda na to, że w końcu osiągnął pewien sportowy sufit. Bez odpowiedniej kadry zarządzającej, siatki skautingowej, stabilizacji na odpowiednich pozycjach w pionie sportowym, przeskoczenie pewnego poziomu w ekstraklasie będzie niemożliwe. I choć budżet z pewnością nie pomaga, nie jest on w Polsce aż tak istotny, co pokazują dobre wyniki Śląska Wrocław (który dopiero co chylił się ku upadkowi) oraz Jagiellonii Białystok (która pieniądze wydaje raczej na odstępne za młodych Polaków, niż poważne wzmocnienia).
Transferowa cisza – w pogoni za napastnikiem
Z doniesień medialnych oraz tych z okolicy klubu z Roosevelta 81 słychać było, właściwie od początku okienka transferowego, że klub poszukuje zawodnika na pozycję numer 9. Wyliczać można kolejnych zawodników, jakich Górnik ściągnął na tę pozycję w przeciągu ostatnich lat. Poczynając od niewypałów, pokroju Davida Toshevskiego, Richmonda Boakye czy Hurka, kończąc nieco bardziej pozytywnym akcentem w postaci Szymona Włodarczyka.
Po jego sprzedaży do Austrii zabrzanie kolejny raz ruszyli na łowy. Tym razem wybór padł na Sebastiana Musiolika odrzuconego z Rakowa Częstochowa, ale wciąż młodego, a także Adriana Kapralika wypożyczonego ze Słowacji. Obaj panowie zagościli na dłuższy czas w wyjściowej jedenastce Górnika, dokładając swoje trafienia czy asysty, które, w przypadku Musiolika, były bardzo istotne. Wygląda jednak na to, że dla Jana Urbana to wciąż za mało.
Na kontrakcie w klubie pozostaje również Piotr Krawczyk, który otrzymuje w tym sezonie zdecydowanie mniej minut, niż pozostała dwójka. Górnikowi nie udało się jednak pozyskać żadnej dziewiątki przed rozpoczęciem rozgrywek. Sytuacja ta ma swoje przyczyny przede wszystkim w budżecie transferowym klubu. Pomimo sprzedaży Daisuke Yokoty za ponad 2 miliony euro (z czego około 1,7 miliona trafiło do klubu), „Trójkolorowi”, według naszych informacji, mogą przeznaczyć na zawodnika nie więcej, niż 300 tysięcy euro.
Szczególnie bolesna, z perspektywy kibiców, była strata Roberta Dadoka na rzecz największego rywala, Ruchu Chorzów. Wychowany przez część swojego życia w Chorzowie piłkarz nie był kluczowy dla trenera Urbana w obecnym sezonie. Ponadto Mateusz Chmarek oraz Jakub Pochcioł udali się na wypożyczenia. Rozwój tego drugiego był w ostatnim czasie szczególnie spowolniony ze względu na brak minut na odpowiednim poziomie rozgrywkowym.
Górnik kontynuuje japoński trend
Japończycy na dobre rozgościli się w naszej ekstraklasie. Myślenie stereotypowe, o którym rozmawialiśmy niedawno w dużym wywiadzie na naszym portalu, udziela się również od tej pozytywnej strony. Po sukcesach Kanji Okunukiego oraz Daisuke Yokoty, Górnik kontynuuje trend, w ramach którego w zespole zaangażowany jest co najmniej jeden gracz z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Zimą Górnik zakontraktował tylko jednego zawodnika. Soichiro Kozuki to produkt akademii Kyoto Sanga, drużyny grającej obecnie na najwyższym poziomie w Japonii. Wypuściła ona w świat wielu naprawdę dobrych zawodników. W przeszłości 23-latek grał profesjonalnie w rozgrywkach J2 (druga liga japońska), a poprzednio w barwach Schalke w Bundeslidzie oraz na jej zapleczu. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Kozuki to młodzieżowy reprezentant swojego kraju w wielu kategoriach, gdzie konkurencja jest bardzo wysoka. To sprawia, że jest to piłkarz, na którego na pewno warto będzie zwrócić uwagę.
Kierownik drużyny Krzysztof Skutnik poinformował, że zawodnik został już zgłoszony do rozgrywek i będzie mógł wystąpić w sobotnim spotkaniu przeciwko Piastowi Gliwice. Potencjalnie mógłby on zająć miejsce Daisuke Yokoty na prawym bądź lewym skrzydle.
Przygotowania Górnika do rundy wiosennej
Zabrzanie przygotowania rozpoczęli tydzień po nowym roku. Przez kilkanaście dni drużyna trenowała na obiektach klubowych, zaliczając tradycyjny już pierwszy trening na nowoczesnej (w skali kraju), choć mającej swoje mankamenty, hali MOSiR w Zabrzu. 20 stycznia zespół udał się do Belek, gdzie w komfortowych warunkach spędził 10 następnych dni.
Przed wylotem do Turcji Górnik rozegrał spotkanie towarzyskie z MFK Karvina (Czechy). W Belek zabrzanie spotkali się z dwoma innymi rywalami, by ostatni z meczów kontrolnych zagrać już po powrocie z obozu. Tak prezentują się wyniki Górnika podczas przygotowań:
Trudno wyciągać daleko idące wnioski na podstawie sparingi, tym bardziej, że żaden z nich nie odbył się przeciwko rywalowi o potencjale dużo większym od Górnika. Zobaczyć mogliśmy dość wesoły, niefrasobliwy i otwarty futbol, co potwierdzają wysokie wyniki. Górnik niejednokrotnie miał problemy z utrzymaniem koncentracji w defensywie, szczególnie prowadząc.
Co jednak może cieszyć, to dobrze spisujący się blok ofensywny oraz fakt, że napastnicy faktycznie zdobywali bramki. Swojego pierwszego gola zdobył również nowy nabytek klubu, Soichiro Kozuki.
Utrzymany trzon – przewidywana XI Górnika na wiosnę
Trener Jan Urban ma do dyspozycji obiektywnie naprawdę mocną drużynę. Coś, co przez wiele lat było problemem Górnika Zabrze, to krótka ławka. Obecnie jedynie w bloku defensywnym szkoleniowiec nie ma w czym wybierać – w drugiej i trzeciej linii rywalizacja stoi na wysokim poziomie.
My postawiliśmy na poniższą jedenastkę. W bramce Daniel Bielica, który miewał swoje lepsze i gorsze momenty jesienią i musi uważać na to, aby nie dać się złapać przez swojego rywala, a obecną dwójkę, Michała Szromnika. W środku postawiliśmy na parę Szcześniak – Janicki. Drugi może być pewny swojej pozycji, pierwszy – musi się poprawić, choć presję nakładają raczej młodzi koledzy, jak Dominik Szala, niż doświadczony Triantafyllopoulos, który spisywał się poniżej oczekiwań.
W drugiej linii wybraliśmy Hiszpana Daniego Pacheco oraz Damiana Rasaka, który jesienią był jednym z najlepszych zawodników na pozycji numer „6” w całych rozgrywkach. Z prawej strony liczymy na Soichiro Kozukiego, który o swoje miejsce będzie walczyć między innymi z Ennalim. Niemiec może również pojawiać się na lewej stronie. Tam wybraliśmy natomast Kamila Lukoszka, który jest młodzieżowcem – tutaj trener Urban ma związane ręce. Wiosną musi postawić na kilku młodych graczy, aby spełnić ustalone przez ligę minima. Możliwe, że na pozycji prawego obrońcy wystąpi Norbert Barczak, inny z młodzieżowców dostępnych w zespole. Krzysztof Kolanko przechodzi rehabilitację po operacji barku.
Z przodu nie mogło być inaczej: swoje miejsce zajął Lukas Podolski, choć jego wkład w drużynę powinien maleć. Jedenastkę uzupełnia Sebastian Musiolik, który, naszym zdaniem, wygrywa obecnie rywalizację na pozycji napastnika w Górniku Zabrze, przed Krawczykiem i Kapralikiem.
Nasze przewidywania: spokojny rejs
Kadra Górnika na papierze powinna wystarczyć, aby zespół Jana Urbana zbliżył się do zeszłorocznego, nie bójmy się tego słowa, sukcesu. Brak solidnych wzmocnień i ponowne wyczekiwanie na „okazje” (czytaj, zawodników do odbudowania) do samego końca okienka transferowego w Europie nie pozwoli zabrzanom na walkę o cokolwiek więcej, w lidze, która z roku na rok staje się piłkarsko silniejsza. Czołówka odjeżdża, natomiast inne zespoły środka stawki albo straciły swoich piłkarzy, albo również nie wzmocniły się na tyle, aby móc zamieszać w tabeli. Dlatego naszym zdaniem Górnik Zabrze uplasuje się na pozycji 6-9 na koniec tego sezonu.