Skarb Kibica PKO BP Ekstraklasy: Radomiak Radom – dotrzymać kroku własnym ambicjom


Radomiak Radom buduje kadrę na walkę o górną połowę tabeli PKO Ekstraklasy

18 lipca 2025 Skarb Kibica PKO BP Ekstraklasy: Radomiak Radom – dotrzymać kroku własnym ambicjom
Marta Badowska / PressFocus

Radomiak Radom od lat ostrzy sobie zęby na coś więcej niż gra o utrzymanie. Niemal rok w roku na pewnym etapie sezonu znajduje się tam gdzie trzeba uciekać od zapadni podpisanej Betclic 1. Liga. Egzotyczne ruchy transferowe, nieraz bardzo wyrafinowane potrafią przynieść niespodziewane dla ekstraklasowego obserwatora rezultaty. Bo przecież kto pomyślał, że tacy piłkarze jak Pedro Henrqiues, Leonardo Rocha, czy Capita Capemba będą wyróżniać się na tle ligi. Kto odpali w tym sezonie?


Udostępnij na Udostępnij na

Solidny skład Radomiaka Radom

Patrząc na wyniki Radomiaka Radom od awansu do Ekstraklasy, naturalnym celem na sezon 2025/2026 byłoby zajęcie miejsca w górnej części tabeli. Co więcej, brzmi to naprawdę realistycznie. Udało się utrzymać (póki co) Capite Capembe, dalej w ekipie jest Jan Grzesik, który z roku na rok robi postępy – fakt, jest to zawodnik trzydziestoletni, ale niezwykle pracowity, zdeterminowany i pewny siebie na boisku. Bardzo niedoceniana postać na ekstraklasowych boiskach, a swoim profilem nieco przypomina Joela Pereire. Swoja pewność siebie, zwrotność, groźne wrzutki. Miło mieć takiego zawodnika, czy to na skrzydle, czy na boku obrony.

Do tego w miarę ustabilizowany duet w defensywnej pomocy, czyli Donis wraz z Kaputem. Jeden i drugi miewają lepsze i gorsze mecze, ale nieco oklepane określenie „solidni ligowcy” pasuje do tej dwójki jak ulał. Ze Outtara, kolejny piłkarz na którego można liczyć, ma przebłyski, zarówno prędkość i drybling. W jesiennej konfrontacji z Lechem Poznań zdarzyło mu się zawstydzić parokrotnie jednego z bardziej utalentowanych polskich bocznych obrońców młodego pokolenia – Michała Gurgula.

Przewidywana jedenastka Radomiaka Radom

Być może słabszych punktów należy szukać w defensywie. Tam jednak również poczyniono wzmocnienia. Jeremy Blasco ma na koncie ponad 100 występów w La Liga2, jest wychowankiem Realu Sociedad. Nieraz w defensywie Radomiaka dochodziło do rozproszenia, chaosu, ciężko było nazwać defensywę „Warchołów” stabilnym punktem. Transfer więc jak najbardziej uzasadniony.

Nie są to transfery na poziomie Górnika Zabrze czy Widzewa Łódź. W pewnych aspektach, ruchy Radomiaka możemy porównać do tych wykonywanych przez Koronę. Kierunek transferowy, rzecz jasna, zupełnie inny, ale na papierze, nowe nabytki jednych i drugich świadczą o dużej ambicji.  Święta wojna między Warchołami a Scyzorami w tym sezonie może być najatrakcyjniejsza od bardzo dawna.

Wielkie powroty

Transfery Radomiaka Radom

Do Radomia na bramkę wraca Filip Majchrowicz. To nas nie powinno dziwić. Jego wiosna w Górniku Zabrze wyglądała naprawdę świetnie. W defensywie „Żaboli” bywało różnie, ale Majchrowicz dał się zapamiętać jako ten, który potrafił zażegnać podbramkowe sytuacje rywali. Radomiak Radom od wielu lat utrwala nas w prostym przekonaniu – na bramce chce młodości i solidności. Polska szkoła bramkarska stoi na bardzo wysokim poziomie i zdaje się, w Radomiu doskonale o tym wiedzą.

Od awansu do Ekstraklasy między dwoma słupkami w barwach Radomiaka stali tacy golkiperzy jak Mateusz Kochalski, Gabriel Kobylak czy Maciej Kikolski. Wspólny mianownik tych trzech jegomościów to, rzecz jasna, Legia Warszawa. Ciężko nie odnieść wrażenia, że w ostatnich latach młodym, warszawskim bramkarzom, rok w Radomiu w obliczu domniemanych problemów z treningiem bramkarskim w Legii dawał więcej niż hipotetyczne pozostanie w Warszawie.

Skoro już mówimy o powrotach, nie sposób pominąć ten największy. Do Radomiaka Radom wraca Maurides. Ma on na koncie 47 występów w Ekstraklasie, w których strzelił 9 goli i zaliczył 6 asyst. Z Radomia przeniósł się do St. Pauli. Zimą tego roku wypożyczono go do węgierskiego Debrecena. Węgierski klub był zainteresowany zakontraktowaniem 31-latka, ale ten wybrał powrót do Radomiaka. Jak łatwo się domyśleć, został bardzo ciepło przyjęty przez kibiców. Na zimę w węgierskiej ekstraklasie rozegrał 16 spotkań, w których ustrzelił 5 goli i zaliczył 4 asysty. Wygląda na to, że Maurides po nieudanej przygodzie u naszych zachodnich sąsiadów wraca na właściwe tory. Poza dużym, PR-owym znaczeniem tego posunięcia, istnieje bardzo duża szansa, że Brazylijczyk da Radomiakowi jeszcze więcej niż przed 2-3 laty.

Radomiak Radom sprowadził także Depu, Ibrahima Camare, Vasco Lopesa, Alexa Niziołka oraz Joao Pedro.

Mecze kontrolne Radomiaka Radom

Mecze kontrolne Radomiaka Radom

Sparingi, jak to sparingi – niewiele mówią o dyspozycji drużyny przed sezonem. Wyniki meczów kontrolnych Radomiaka raczej nie są wyjątkiem od reguły. Bo z jednej strony kłuje w oczy porażka ze Stalą Stalowa Wola, ale z drugiej buzia się cieszy, gdy patrzy na zwycięstwo z Omonią Nikozja. Klubem o naprawdę dużej renomie. Radomianie przed sezonem rozegrali spotkania także z ŁKS-em Łódź, Pogonią Grodzisk Mazowiecki oraz Kiryatem Shmona.

Ambicje, fantazja i egzotyka. Czym to zaowocuje?

Radomiakowi Radom nie można odmówić dużej ambicji i fantazji. To klub, który rzeczywiście chce zrobić postęp, nie lubi stać w miejscu. Ma swoją charakterystyka, profil i to się ceni, bo przecież dzięki temu liga jest ciekawsza.

 Kiedy zdecydowałem się opuścić Boavistę, skontaktowało się ze mną kilka europejskich klubów. Przeglądaliśmy każdą ofertę: Eyüpspor, Pilzno, Samsunspor… Wszyscy byli zainteresowani. Ale ostatecznie to projekt Radomiaka przekonał nas najbardziej. (…) Miałem opuścić Boavistę w styczniu, ale tak się nie stało. Radomiak już wtedy mnie chciał, ale portugalski klub odmówił. Obecny trener Radomiaka, który był jednocześnie moim trenerem w Moreirense, dodał mi skrzydeł. Zgodziłem się, ponieważ projekt sportowy, który mi zaprezentował, był naprawdę ekscytujący. Mam nadzieję, że w tym sezonie zrobimy wynik, ponieważ klub ogromnie zainwestował. opowiada Ibrahima Camara, nowy zawodnik Radomiaka Radom.

Miło widzieć, że na tle tureckich średniaków i zasłużonych czeskich drużyn wybija się drużyna ze środka tabeli Ekstraklasy. Radomiak Radom po awansie do Ekstraklasy ustawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko – zajęli siódmą pozycje w tabeli. Tego wyniku jeszcze nie udało się poprawić. Dziś Ekstraklasa znalazła się w takim położeniu, że przebicie rezultatu z sezonu Radomiaka-beniaminka oznacza awans o grę w eliminacjach do Europejskich Pucharów.

Henriques zrobił swoją robotę

Zresztą pamiętamy wejście trenera Joao Henriquesa do szatni Radomiaka. Przed pierwszym meczem w rundzie wiosennej stwierdził, że jego klub jest w stanie rywalizować jak równy z równym przeciwko Jagiellonii Białystok. Przypomnijmy, Jaga była w trakcie budowania historycznego sukcesu dla polskiej piłki, przeżywała swój najlepszy czas. Równolegle Radomiak w trakcie zimowego okienka transferowego postanowił wymienić połowę kadry, zmienił trenera, oddał do Rakowa Częstochowa swojego najlepszego strzelca, Leonardo Roche.

Konfrontacja Radomiaka z Jagiellonią skończyła się boleśnie dla Henriquesa, ale z biegiem czasu jego ekipa stawała się coraz bardziej zgrana. Radomiak grał z pomysłem, zaczęto wykorzystywać atuty najlepszych graczy, Capita obudził w sobie bestie. Radomiakowi udało się wyciągnąć dwunastą lokatę. Pozycja może niewybitna, ale mając na uwadze, że ten klub mniej więcej w środku sezonu bywał typowany do udziału w desperackiej walce o utrzymanie do ostatniej kolejki, trzeba oddać Henriquesowi, że trochę to poukładał. Obecne ruchy na rynku transferowym wydają się sensownym uzupełnieniem tego, co zdążył już stworzyć.

Raczej trudno nazwać Radomiaka czarnym koniem rozgrywek, ale może dzięki temu łatwiej im będzie namieszać w Ekstraklasie. Bez gigantycznych oczekiwać, presji. Z dala od fleszy dużo łatwiej sukcesywnie budować ambitny projekt. Z dobrych praktyk, o których musi pamiętać Radomiak: mniej zwian na ławce trenerskiej. To okno transferowe zwiastuje dużo przychylniejsze spojrzenie na koncepcje stabilności, ale staropolskie porzekadło mówi: nie chwal dnia przed zachodem słońca. Od awansu Radomiaka do PKO Ekstraklasy, ten klub prowadziło aż siedmiu trenerów. Mając na uwadze, że to piąta kampania Zielonych na najwyższym stopniu rozgrywkowym, ta siódemka już nie wygląda na taką szczęśliwą. Może czas zatrzymać licznik?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze