Ostatnia drużyna Fortuna 1. Ligi Garbarnia Kraków ma przed sobą bardzo trudną rundę. Różnice w tabeli nie są jednak ogromne, a do miejsca dającego utrzymanie brakuje sześciu punktów. Jeśli „Chłopcy z Ludwinowa” marzą o tym, by zostać na zapleczu ekstraklasy, muszą wykrzesać z siebie pokłady energii i zaprezentować o wiele lepszą grę.
Awans wywalczony przez Garbarnię przed rokiem oczywiście był sportowym sukcesem krakowskiego klubu, ale nie był jakoś specjalnie wyczekiwany. Czy drużyna z Ludwinowa może się nazywać pierwszoligowcem „pełną gębą”?
– Trudno w tym momencie mówić o Garbarni jako o pierwszoligowcu „pełną gębą”, czego zresztą nie ukrywają sami włodarze klubu. Ten awans przyszedł mocno niespodziewanie. W tym momencie „Chłopcy z Ludwinowa” to zespół budżetowo na 2. ligę, sportowo raczej też. Biorąc pod uwagę pasję ludzi pracujących w tym klubie, tu czuć coś znacznie większego niż 2. liga. Innymi słowy, przy odrobinie cierpliwości i szczęścia to może być solidny pierwszoligowiec na lata – mówi nam krakowski redaktor Onet Wiadomości, Patryk Motyka.
Krakow to miasto z bogatymi tradycjami piłkarskimi. Wisła, Cracovia, Hutnik… gdzie więc miejsce Garbarnii?
Sytuację wyjaśnia Patryk Motyka: – Kibicowsko to czwarty klub po Wiśle, Cracovii i Hutniku. Marketingowo mimo wszystko również. Problemem Garbarni jest fakt, że to drużyna z centrum miasta, gdzie od lat rządzą dwie potęgi. Hutnik, mimo że jest dwie ligi niżej, jest klubem dzielnicowym, a Nowa Huta z dumą czuje swoją odrębność i własną tożsamość. Dlatego właśnie „Garca” szuka swojej niszy, oferując kulturalny doping, zero przekleństw i ogólną łatkę sympatycznego klubu, który nie wyklucza nikogo na trybunach.
Dodatkowo „Garca” jest jednym z ewenementów, bo sposób zarządzania klubem jest dość specyficzny na tym szczeblu rozgrywek.
Niezawodny Patryk Motyka przybliża, o co chodzi: – To naprawdę imponujące, że na drugi szczebel rozgrywkowy awansował klub, w którym większość działaczy pełni swoje funkcje społecznie, ale na dłuższą metę tak się raczej nie da.
Awansować się udało, załatwić kilka pilnych potrzeb też, a teraz czas odsiać chłopców od mężczyzn i powalczyć o utrzymanie. W Krakowie taki klub jak Garbarnia na zapleczu ekstraklasy jest potrzebny. Obecnie piłkarze z Rydlówka zajmują ostatnie miejsce w lidze, zdobyli tylko 16 goli, tracąc przy tym 40. Mimo wszystko i z odrobiną szczęścia powinni powalczyć o utrzymanie.
„Chciałbym pomóc kolegom swoją grą utrzymać się w I lidze” (ROZMOWA)
Przygotowania
Garbarnia przygotowania do nowej rundy rozpoczęła 7 stycznia i przez cały czas trenowała na własnych obiektach, a te wcale nie są złe. Oczywiście podopieczni Pietrzaka nie ćwiczyli w promieniach zachodzącego słońca, ale i w Polsce można robić to dobrze. Efekty poznamy wkrótce.
Gracze z ulicy Rydlówka rozegrali kilka sparingów, pokonując chociażby krakowską Wisłę. Zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i choć to tylko mecz kontrolny, to jest to już promyczek na przyszłość.
Transfery
Próżno szukać wielkch transferowych ruchów Garbarni. Klub działał wedle własnych potrzeb i możliwości, a kadra zespołu wydaje się dość wyrównana.
Przyszli gracze młodzi, na dorobku jak Firlej, Szywacz czy Kamil Słoma. Powinno zależeć im na jak najlepszym zaprezentowaniu się, a klub powinien czerpać z tego korzyści.
Z Krakowem pożegnali się natomiast Jakub Wróbel, Mateusz Węsierski, Łukasz Pietras i Michał Wrześniewski.
Atut – brak presji
Trudno doszukiwać się atutów w grze podopiecznych trenera Pietrzaka. Nie szło im w rundzie wiosennej, mieli pecha… Jednym słowem zakosztowali w pełni pierwszoligowego piwa.
Atutem beniaminka z Krakowa będzie niewątpliwie brak plątającej nogi presji. Gracze Garbarni nie muszą nic, oni po prostu mogą i na pewno będą chcieli pozostać w lidze. Przed nikim się nie położą, wiedzą też, że w razie niepowodzeń nie wisi nad nimi żaden sznur – choć o sukces będzie piekielnie trudno.
– Brak presji to na pewno. Jeśli spadną z ligi, raczej nie będzie dramatu, komunikatów o wielkim zadłużeniu klubu i braku nadziei. Wszystko, co zrobią ponad stan, będzie odebrane jako wielki wyczyn. Wydaje się też, że Garbarnia zapłaciła już frycowe, teraz już wie, na co stać przeciwników. Dlatego jeszcze bym ich nie skreślał w walce o utrzymanie – tak o atucie „Garcy” mówi Motyka.
Niewiadoma
Skuteczność. Największa niewiadoma zespołu Bogusława Pietrzaka. Co prawda do drużyny dołączył Maciej Firlej, który wcześniej pokazał, że potrafi zdobywać bramki, ale ten element kulał w Krakowie w rundzie jesiennej.
Tylko 16 strzelonych goli nie napawało optymizmem. Jeżeli w Garbarni o utrzymaniu myślą poważnie, to ten element gry musi ulec znaczącej poprawie, bo bez niego ani rusz.
Trzy rzeczy, które wydarzą bądź nie wydarzą się w rundzie wiosennej
1. Garbarnia nie zagra u siebie
Szkoda. Każdy swoje domowe mecze powinien rozgrywać u siebie. Garbarnia nie ma jednak tego komfortu i mieć go nie będzie. Dlaczego?
– Klub jest zarządzany na tyle mądrze, że za kilka lat to może być najmniejszy problem. Przede wszystkim chodzi o stadion. O ile sama baza treningowa jest na bardzo wysokim poziomie, o tyle z obiektem są różne problemy. Na ten moment nie spełnia wymogów, a nowe prawo wodne sprawia, że bardzo trudno będzie go przebudować – komentuje Motyka.
2. Firlej trochę postrzela
Maciej Filrej do teamu Pietrzaka dołączył na zasadzie wypożyczenia z kieleckiej Korony, gdzie występował głównie w rezerwach. Zanim jednak trafił do miasta Liroya, strzelecki instynkt pokazał, reprezentując barwy Ślęzy Wrocław, w której rozegrał 65 meczów i zdobył 35 bramek.
Garbarnia może okazać się dla tego gracza idealnym przystankiem, a sam główny zainteresowany może na dobre zaistnieć w seniorskiej piłce. Oby.
3. Garbarnia będzie miała megafarta
Tak. Ogromne szczęście dopisze zawodnikom z Krakowa i rzutem na taśmę uratują pozostanie w lidze. Bo niby czemu nie? Awansowali do niej w podobnych okolicznościach.
Ciekawostka
Garbarnia Kraków to mistrz Polski z 1931 roku. Największy sukces klubu, od którego minęło już 88 lat. Szmat czasu. Perspektyw na podobny nie ma, ale warto powalczyć o pozostanie w 1. lidze.