Skarb kibica Fortuna 1. Ligi: Widzew Łódź – spróbować włączyć się w walkę o baraże 


Czy podopiecznych Enkeleida Dobiego stać na grę w barażach?

19 lutego 2021 Skarb kibica Fortuna 1. Ligi: Widzew Łódź – spróbować włączyć się w walkę o baraże 

Aspiracje, możliwości finansowe i baza wiernych kibiców kupujących karnety, nawet teraz, gdy nie można wchodzić na trybuny, sięgają poziomu ekstraklasy. Czego niestety nie można powiedzieć o piłkarzach, którzy często w tym, jak i poprzednim sezonie nie dojeżdżali na spotkania. Widzew od 2015 roku powolutku kroczy w kierunku elity, ale brakuje w tym wszystkim stabilizacji i charakteru. Nadchodząca runda może być kluczowa. Obecnie do miejsca barażowego brakuje niewiele. Warunek? Trzeba zacząć seryjnie wygrywać, jak jesienią za czasów trenera Kaczmarka. 


Udostępnij na Udostępnij na

Od momentu reaktywacji klubu, który prawie sześć lat temu rozpoczął swoją mozolną odbudowę, nie widać żadnego konkretnego planu na rozwój. Gorący stołek trenerski również nie napawa optymizmem. W tym czasie w Widzewie było aż dziewięciu szkoleniowców. A ilu „piłkarzy” przewinęło się przez klub? Szkoda liczyć. Zresztą, kto by to wszystko pamiętał. Praktycznie każdego lata wymienia się połowę kadry i dalej brakuje w tym zespole jakościowych graczy i ludzi z charakterem. Przynajmniej nie potrafią pokazać tego na boisku. No, może raz od wielkiego dzwonu. 

Presja wyniku w klubie z taką historią zawsze była, jest i będzie ogromna. Nie ma w tym nic dziwnego. Oczekiwania kibiców wydają się słuszne. Chcą, aby piłkarze godnie reprezentowali ich ukochane barwy. Chcą zwycięstw, a nie porażek w derbach czy z zespołem z Niecieczy albo innych Ząbek. Fani marzą o tym, aby Widzew powrócił do polskiej ekstraklasy. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy łodzianie są już gotowi. W tej chwili nie, ale jak wiemy, pół roku w piłce to naprawdę sporo czasu. 

W tym sezonie stworzyła się szansa na awansowanie do elity psim swędem poprzez baraże. Zapewne złośliwcy pomyśleli sobie teraz: Hmm…nihil novi. Przecież to widzewska specjalność. I coś w tym jest. Awans zarówno do drugiej, jak i pierwszej ligi wywalczony został rzutem na taśmę. Po prostu fartownie. Aktualnie Widzew po pierwszej części sezonu zajmuje 13. miejsce, co może powodować nieco mylne wrażenie, że z klubem z Łodzi jest bardzo źle i miejsce spadkowe gdzieś się tam na niego czai. Ale nic z tych rzeczy. Po pierwsze jest tylko jeden spadkowicz w tej kampanii, a po drugie widzewiacy rozegrali 15 meczów. O dwa mniej od Miedzi (6. lokata) i tracą do niej osiem punktów.

Czy Widzew załapie się na baraże?

Widzew Łódź – przygotowania do rundy

Tej zimy trener Enkeleid Dobi i jego sztab trenerski zaplanował długie i dość intensywne przygotowania do rudny rewanżowej. Podzielone były na dwa etapy. Pierwszy w Polsce, w parku 3 Maja. Drugi w tureckiej Alanyi, gdzie zespół korzystał z tego samego zaplecza infrastrukturalnego co w zeszłym roku. Do pierwszego treningu w tym roku doszło 7 stycznia. Po przejściu badań laboratoryjnych przeprowadzono trening.

Albański szkoleniowiec Widzewa postanowił zafundować swoim podopiecznym dosyć niecodzienny plan przygotowań, łodzianie w ciągu miesiąca rozegrali bowiem aż dziewięć spotkań. Sześć z nich odbyło się w naszym kraju, pozostałe trzy w Turcji. Rzadko się spotyka ekipy, które szlifują swoją formę podczas zimy, grając praktycznie co trzy dni.  Na dodatek warunki, delikatnie mówiąc, nie były dobre, ponieważ nagły atak zimy zaskoczył nie tylko drogowców. Wydaje się to dziwne, ale ostatecznie liczyć się będzie efekt, który zostanie osiągnięty. 

Pierwszym rywalem w tychże przygotowaniach była drużyna Elany Toruń. Trzecioligowcy pokonali „Czerwono-biało-czerwonych” 2:1. Cud, że nikt na tak zmrożonym boisku, na jakim wówczas przyszło im grać, nie doznał poważnej kontuzji. Kolejnymi przeciwnikami klubu z Łodzi byli: Pogoń Grodzisk Mazowiecki (wygrana), Warta Poznań (porażka), Polonia Warszawa (wygrana), Sokół Aleksandrów Łódzki (wygrana), Zagłębie Sosnowiec (porażka), Akron Togliatti (remis), Inhulec (porażka), Turan (wygrana). Podsumowując, jeden remis, cztery zwycięstwa i tyle samo przegranych. 

Niepokojący jest fakt, że podopieczni Dobrego czyste konto zachowali w tylko jednym meczu, z Sokołem Aleksandrów Łódzki. W sumie dali sobie wbić aż 14 goli (14 także zdobyli, czyli bilans równa się zero). Zatrważająca statystyka pokazująca, że łodzianie cały czas mają problemy z grą na zero z tyłu. 

Transfery 

Jak na standardy Widzewa to w gabinetach przy al. Piłsudskiego 138 działo się stosunkowo niewiele. Dobi na pierwszej swojej konferencji zapowiadał, że jego zespół prezentować będzie ofensywny styl gry, że zdobywanie bramek będzie przychodzić mu z łatwością. Życie zweryfikowało te słowa dość brutalnie. Zaledwie 13 goli w 15 spotkaniach. Dlatego włodarze klubu poszukali wzmocnień przede wszystkim w formacji ofensywnej. 

Zimą do „Czerwono-biało-czerwonych” dołączył Paweł Tomczyk. Wychowanek Lecha Poznań, dla którego w zespole ze stolicy Wielkopolski nie było miejsca. Popularny „Pawka” jest solidnym graczem, ale czy okaże się asem w albańskiej talii? Raczej nie. Dobrze by było, gdyby na koniec sezonu okazało się, że się myliliśmy, ale prawda jest taka, iż Tomczyk najprawdopodobniej nie zostanie lekiem na całe zło w ataku Widzewa. Im jest starszy, tym mniej trafia do siatki rywali. Po raz ostatni gola zdobył we wrześniu ubiegłego roku, asystę zaś zanotował w październiku. Miało to miejsce w barwach Stali Mielec, w której spędził ostatnie pół roku. Nie brzmi to optymistycznie.

Ponadto szeregi klubu z Łodzi zasilił wypożyczony ze Śląska Wrocław Piotr Samiec-Talar. 19-letni zawodnik będzie raczej uzupełnieniem kadry, maksymalnie graczem numer dwanaście czy trzynaście. Jego atutem z pewnością jest to, że nie jest on stricte przywiązany do pozycji napastnika. Szuka gry, często w bocznych sektorach boiska. W miejsce przesuniętego do rezerw Pawłowskiego ściągnięto Jakuba Wrąbla. Wypożyczono go z Wisły Płock. Za wzmocnienie defensywy robią zaś Brazylijczyk Caique, czyli jedna wielka niewiadoma, oraz lewy obrońcy Kacper Gach. Łodzianie pozyskali go z Podbeskidzia i zapewnili sobie opcję pierwokupu. 22-latek rozegrał w tym sezonie 12 spotkań w PKO BP Ekstraklasie. Był podstawowym graczem najgorszej obrony w lidze. Może teraz będzie lepiej?

Z al. Piłsudskiego pożegnali się natomiast Henrik Ojamaa, Marcel Pięczek, Robert Prochownik i Daniel Mąka. Ten pierwszy, no cóż, w Łodzi na pewno nie będą po nim płakać. Estończyk nigdy nie imponował formą. Zwracał na siebie uwagę tylko sylwetką, i to bynajmniej nie lekkoatlety. 20-letni Pięczek, czyli lewy obrońca, został wypożyczony do ligowego rywala – Puszczy Niepołomice, Prochownik natomiast do Sandecji Nowy Sącz. Mąka zaś rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron i przeszedł na druga stronę mocy, otrzymując propozycję pracy w klubie. Został włączony do sztabu Akademii Widzewa. 

Największy atut

Minęło pół roku i dalej trudno jest nam wskazać jeden konkretny atut Widzewa. Latem, trochę na siłę, napisaliśmy, że największą wartością dla klubu będą kibice i mecze na własnym stadionie. Teraz nawet tego nie możemy wskazać. Wydaje nam się, że takim atutem będzie po prostu duet Robak – Kita. O ile ten drugi zacznie regularnie grać. W przeszłości, przed kontuzją, jego współpraca z doświadczonym Robakiem układała się bardzo dobrze. Jednak to jest tylko życzenie. 

Największa niewiadoma 

Niewiadomych jest wiele. W zasadzie każdy nowy piłkarz, który zimą trafił na al. Piłsudskiego, jest zagadką. Jednakże największe pytania rodzą się, gdy spojrzymy na obsadę bramki „Czerwono-biało-czerwonych”. Sezon w wyjściowym składzie rozpoczął Wojciech Pawłowski. Po wpadkach zmienił go wypożyczony z Lecha Poznań z opcją wykupu Miłosz Mleczko. Zawirowania z Pawłowskim wymusiły poniekąd ściągnięcie Wrąbla, który trafił do Łodzi nie w pełni sił. Na kilka dni przed wznowieniem drugiej części sezonu Mleczko najprawdopodobniej nabawił się urazu eliminującego go z gry na na najbliższy czas. Jest jeszcze Konrad Reszka. Trener Dobi dawał mu szanse w sparingach, ale wątpliwe jest, aby postawił na niego w spotkaniu z Koroną Kielce. 

Trzy rzeczy, które wydarzą się w rundzie wiosennej

1. Łodzianie strzelą minimum 30 goli

W typowaniach przed sezonem byliśmy przekonani, że taki potencjał ofensywny stać na co najmniej 60 bramek w sezonie. No cóż. Szumne zapowiedzi Dobiego okazały się tylko pustymi słowami. Dlatego obniżymy ten pułap do 30 trafień w rundzie wiosennej. Jesteśmy przekonani, że to półrocze będzie lepsze, a właściwie skuteczniejsze od poprzedniego. 

2. Widzew przegra mniej meczów

W rundzie jesiennej „Czerwono-biało-czerwoni” aż sześciokrotnie schodzili z boiska na tarczy, co daje im miejsce w środku stawki, jeśli chodzi o zespoły z największą liczbą porażek. W drugiej części tego sezonu łodzianie rozegrają dwa spotkania więcej, gdyż w 2020 zagrali tylko w 15 kolejkach. Mimo to uważamy, że tym razem Widzew będzie skuteczniejszy w defensywie i podopiecznym Dobiego uda się nie przegrać w więcej niż pięciu meczach. 

3. Pierwsza liga pozostanie w Łodzi

Głównym kandydatem do awansu jest rywal zza miedzy – ŁKS. „Biało-czerwono-biali” mimo słabej końcówki poprzedniej rundy są w czubie tabeli z wielkimi szansami na powrót po roku przerwy do ekstraklasy. Dla widzewiaków natomiast jedyną szansą na grę o szczebel wyżej są baraże. W walce o dodatkowe miejsce w najwyższej lidze w Polsce powalczą cztery zespoły, które zapewne do końca tej kampanii będą rywalizować o miejsca 3.-6. W tym momencie Widzew nie jest uważany za drużynę, którą mogłaby włączyć się do tej rywalizacji. Nawet jeśli mu się to uda, to o awans może być piekielnie trudno, dlatego raczej na pewno klub z al. Piłsudskiego zobaczymy w nowym sezonie w Fortuna 1. Lidze. 

Ciekawostka

Od czasów reaktywacji Widzewa, czyli od sezonu 2015/2016, łodzianie ani razu nie przegrali pierwszego meczu w nowym roku. Oczywiście statystyka ta dotyczy spotkań oficjalnych. Seria rozpoczęła się w 2016 roku, gdy „Czerwono-biało-czerwoni” pokonali Zawiszę Pajęczno 2:0. Następnie zwycięstwa nad Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (2:1), Victorią Sulejówek (2:0), Gryfem Wejherowo (2:1) i remis, sprzed dwunastu miesięcy, z Olimpią Elbląg (2:2). Jeśli spojrzymy na wyniki, to zauważymy, że w każdej z tych rywalizacji piłkarze z al. Piłsudskiego zdobywali dwie bramki. Może warto obstawić, że w meczu z Koroną Kielce podopieczni Dobiego również dwukrotnie trafią do siatki rywali? Albo zagrać na zwycięstwo przyjezdnych ze świętokrzyskiego. Przecież nic nie może wiecznie trwać. 

Przewidywana jedenastka 

Co pisaliśmy o Widzewie na początku sezonu? Możecie sprawdzić tutaj!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze