To, że Podbeskidzie nie zaliczy poprzedniego sezonu do udanych, jest pewne jak słońce w czerwcu. Czyli generalnie bardzo. Jednak równie pewne jest też to, że „Górale” w tym sezonie znów spróbują powalczyć o awans. Możliwe więc, że marketingowe hasło „W drodze na szczyt” będzie miało swoje odzwierciedlenie również, a może przede wszystkim na boisku. Żeby jednak tak się stało, przed Podbeskidziem długi i kręty górski szlak. Nie zielony, nie żółty, ale niebieski – dalekobieżny.
Jakiś czas temu pisaliśmy, że w Podbeskidziu czas teraz na ewolucję, a nie rewolucję. I tak też się u podnóża Klimczoka wydarzyło. W letnim okienku transferowym dokonano kilku jakościowych wzmocnień i pozbyto się zbędnych zawodników. Można powiedzieć – wracając do terminologii górskiej – że zyskano doświadczonego przewodnika, który ma prowadzić grupę ku szczytowi. A z kolei zbędny balast w górskiej wędrówce zostawiono na nizinach.
Przygotowania do sezonu
Przygotowania do nowego sezonu miały miejsce, tradycyjnie jak to latem, na okolicznych boiskach treningowych klubu. W tym czasie odbyło się jedno minizgrupowanie i rozegrano kilka meczów sparingowych. To, co zdecydowanie może cieszyć fanów, to fakt, że zespół wszystkie cztery mecze sparingowe wygrał. A w trzech z nich nie stracił nawet bramki.
- Zagłębie Sosnowiec 0:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała. Bramkę dla TSP zdobył Emre Celtik.
- Ruch Chorzów 0:1 Podbeskidzie. Jedynym trafieniem w tym spotkaniu popisał się Kacper Wełniak, młody napastnik wykończył dobrą akcję zespołu z Bielska.
- Podbeskidzie 9:0 Pniówek Pawłowice. Na pokaźnej liście strzelców w meczu z trzecioligowcem znaleźli się: Mateusz Lipp, Goku, Kacper Wełniak razy dwa, Emre Celtik, Titas Milasius, zawodnik testowany, Maks Sitek oraz Kamil Biliński.
- Podbeskidzie 3:2 Wisła Kraków. Mecz, który miał być ostatnim testem przed ligowymi zmaganiami, zespół Mirosława Smyły zaliczył co najmniej na plus. Były sytuacje bramkowe, ładne akcje i stosunkowo pewna gra w defensywie. Należy to docenić tym bardziej, że do Bielska-Białej przyjechał spadkowicz z ekstraklasy. Bramki dla gospodarzy zdobyli: Krzysztof Drzazga, Titas Milasius i Kacper Wełniak.
⚽⚽⚽ Zadanie wykonane. Górale odwracają losy meczu i wygrywają 3:2 z Wisłą Kraków. Brawo drużyna!! Bramki dla Podbeskidzia zdobyli Drzazga, Milasius i Wełniak. Teraz czekamy już na Arka Gdynia 🔴⚪🔵
Piłkarskie #WIĘZI pic.twitter.com/Pzp9dOeKFd— TS Podbeskidzie S.A. (@TSP_SA) July 9, 2022
Transfery
Dyrektor sportowy przy budowaniu kadry na nowy sezon postawił w głównej mierze na stabilizację. Ruchy kadrowe były minimalne, ale jakościowe. Udało się zaspokoić właściwie wszystkie potrzeby transferowe drużyny z Rychlińskiego. W ten oto sposób do pierwszoligowca dołączyli:
- Maksymilian Manikowski – młody, 19-letni bramkarz, który dotychczasową karierę spędził w Lechu Poznań. Zarówno w zespole CLJ, jak i rezerwach. W Podbeskidziu ma pełnić funkcję zmiennika Matveia Igonena.
- Krzysztof Drzazga – 27-latek, który poprzedni sezon rozpoczął kapitalnie, ale długa kontuzja wykluczyła go z gry na wiele miesięcy. Można przypuszczać, że gdyby nie ona, Krzysztof przygotowywałby się z Miedzią do gry w ekstraklasie. W Bielsku ma być jednym z najważniejszych ogniw ofensywy.
- Ivaylo Markow – 25-letni Bułgar do tej pory występował w Izraelu i swoim ojczystym kraju, gdzie grał z Julio Rodrigeuzem, którego ponownie spotkał w Bielsku. Teraz ma uzupełnić braki w linii obronnej bielszczan.
- Na stałe do Podbeskidzia dołączyli również Daniel Mikołajewski i Yigit Emre Celtik. Młody Turek został wykupiony z holenderskiej Fortuny Sittard, a Mikołajewski wrócił pod Klimczok z Rakowa Częstochowa.
Oddzielny akapit należy jednak poświęcić Tomaszowi Jodłowcowi, który wraca do Podbeskidzia po 16 latach. To stąd młody „Jodła” wypłynął na szerokie wody polskiej piłki. Portal Bielsko.biala.pl postać Jodłowca opisuje tak: Na boisku zadziorny, twardy i nieustępliwy, poza nim cichy, spokojny, małomówny. Tomasz Jodłowiec wrócił do klubu, w którym w 2006 roku dano mu szansę. Dwa lata później zadebiutował w reprezentacji Polski u Leo Beenhakkera.
Zawodnika z takim nazwiskiem jak Tomasz Jodłowiec w Podbeskidziu nigdy nie było:
– Niespełna 400 meczów w ekstraklasie
– 7x mistrz Polski, 5x Puchar Polski i Superpuchar
– 49 razy w reprezentacji, uczestnik EURO 2016 i meczu z Niemcami
– ponad 30 występów w LM i LEMimo lat🔝 https://t.co/BfSZL29pbk
— Jakub Fudali (@Jakub_Fudali) July 1, 2022
Transfery z klubu
Zespół opuściło w sumie siedmiu piłkarzy. Większość z nich nie stanowiła jednak trzonu zespołu w ubiegłym sezonie. Klub pożegnał się więc z zawodnikami, którzy byli częścią tzw. szerokiej kadry i dość sporadycznie rozgrywali pełne spotkania. Z drużyny odeszli odpowiednio: Maciej Kowalski-Haberek – Polonia Warszawa, Kacper Gach i Giorgi Merebashvili – Sandecja Nowy Sącz, Martin Polacek – Mlada Bolselav. Bez klubu nadal pozostają Konrad Gitowski, Szymon Stasik, Michal Peskovic.
O co powalczą?
Dobre, a może nawet bardzo dobre przedsezonowe wyniki sprawiły, że apetyty w Bielsku są duże. I nie ma się co dziwić, bo wydaje się, że Podbeskidzie ma wystarczająco dużo jakości, aby powalczyć o powrót na szczyt. Należy jednak przy tym pamiętać, że rzeczony ewentualny powrót jest wędrówką długodystansową. Można wręcz sytuację Podbeskidzia przyrównać do maratonu, którego metą jest oczywiście ekstraklasa, a biegaczami kluby 1. ligi. Bielszczanie są dobrym maratończykiem, ale oprócz nich jest trzech, czterech innych równorzędnych rywali.
Odpowiadając na pytanie, o co powalczą, posłużę się pytaniami. Czy Podbeskidzie jest kandydatem do zajęcie miejsca barażowego? Tak. Czy Podbeskidzie jest kandydatem do miejsca 1.-2.? Tak, słabszym, może nawet dużo słabszym niż do barażowego, ale jednak jest. A więc gdyby pokusić się o przewidywane miejsce na ten sezon, należałoby wskazać okolice 3. miejsca. Być może jedno w dół, a może jedno w górę.
Jak zagrają?
Podbeskidzie Mirosława Smyły ma kilka twarzy. Jedną z nich jest szybkie przemieszczenie piłki z obrony do ataku, tak jak to widać na załączonym obrazku. Jednym podaniem Jeppe Simonsen wyłącza sześciu graczy Wisły Kraków z gry. W następstwie tego zagrania Michał Janota, mający dużo wolnego miejsca, może kapitalnie rozegrać piłkę do Krzysztofa Drzazgi. Akcja, która w sumie trwała dziewięć sekund, dała zespołowi gola. A gra w tym czasie przeniosła się z 30 metra od bramki gospodarzy w pole karne rywali.
Identyczna wręcz sytuacja ma miejsce zaraz na początku drugiej połowy. Tym razem jednak doszło do niej po lewej stronie boiska. Zamysł jest oczywiście ten sam. Pominąć drugą linię, zagrać do zawodnika, który zgra piłkę, a następnie wyjść na pozycję. Znów, podobnie jak podczas poprzedniej sytuacji, kluczowe jest podanie zaczynające akcję i podanie prostopadłe. W tej konkretnej sytuacji jednak było ono za mocno wyrzucające ze światła bramki. Ale widać, że schemat jest ćwiczony na treningach.
Pozostając przy ofensywnych elementach gry „Górali”, przenosimy się na 20. metr od bramki rywala. Teoretycznie sytuacja, jakich wiele w meczu, ale warto zwrócić uwagę na liczbę możliwości rozegrania piłki przez Krzysztofa Drzazgę. Cztery opcje, spośród których każda stwarza realne zagrożenie dla bramki Wisły. A to wszystko przy zaangażowaniu w akcję tylko trzech kolegów. Przy lepszej, szybszej decyzyjności gracza z piłką Podbeskidzie mogłoby wyjść na prowadzenie. To ważne, bo to kolejny przykład akcji, która rozpoczęła się na połowie TSP, a jednym długim, szybkim podaniem znalazła się pod bramką rywala.
Przechodząc do następnych aspektów gry bielszczan, warto zwrócić uwagę na pressing zakładany na rywala. Pressing, który jest stosowany mądrze, w odpowiednim momencie i spójnie przez cały zespół. Sytuacja poniżej to jedna z wielu ze sparingu z Wisłą Kraków, w których można zaobserwować agresywne podejście piłkarzy Mirosława Smyły do przeciwnika. Takie zachowanie – odcięcie możliwości podania – sprawia, że zawodnik w niebieskiej koszulce zmuszony jest wycofać piłkę do bramkarza, przez co atak zostaje stłumiony. W ten sposób „Górale” w sparingu kilkukrotnie uniemożliwili, utrudnili rozegranie piłki od tyłu Wiśle.
Elementem, na który również warto zwrócić uwagę, jest płynne przejście z ustawienia 1-3-4-3 do takiego z czwórką obrońców. W fazie ofensywnej zespół z Bielska-Białej gra trójką stoperów: Simonsen, Julio, Markow. Z kolei w fazie defensywnej czwórką obrońców, kiedy na prawą stronę schodzi Jeppe Simonsen, a na lewą wskakuje wahadłowy Bartosz Bernard. Choć trzeba przyznać, że w tej konkretnej sytuacji, zamieszczonej poniżej, linia defensorów jest trochę zbyt rozciągnięta, to na ogół funkcjonuje to dobrze.
Przewidywana jedenastka
Jeśli chodzi o obsadę bramki, to najmniejszych wątpliwości nie ma, że będzie jej strzegł Matvei Igonen. Podobnie jest, jeśli chodzi o zestawienie trójki stoperów. Simonsen, Julio i Markow to będzie etatowe trio stoperów „Górali”. Jednak im dalej, tym zaczyna się więcej znaków zapytania. Nie wiadomo, kto będzie pełnił funkcję młodzieżowca, opcje właściwie są tylko dwie. Marcel Misztal i Bartosz Bernard. Na dzień dzisiejszy bliżej gry naszym zdaniem jest ten drugi. Obsada młodzieżowca jest powiązana z rysunkiem taktycznym środka pola. Przechodząc do ofensywy, to tu też można się zastanawiać, czy Janota, czy Celtik? Naszym zdaniem to jednak Polak jest bliżej gry. Dalej wątpliwości nie ma, choć dobra forma Kacpra Wełniaka powinna dać trenerowi do myślenia.