Zeszły sezon dla Liverpoolu był bardzo dobry, jednak nie był idealny. "The Reds" wygrali najbardziej prestiżowe rozgrywki w Europie. Mimo to oczekiwań kibiców nie udało się w stu procentach spełnić, do klubowej gabloty nie trafił bowiem puchar za wygranie ligi, co jest dla Liverpoolu celem nieosiągalnym od blisko 29 lat.
Latem Liverpool dokonał tylko dwóch wzmocnień, z czego oba nie wydają się ruchami do pierwszego składu. Ma to być kolejny krok w celu pełnej stabilizacji, ale czy nie zakończy on się klapą?
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Liverpoolu w nadchodzącym sezonie:
1. Więcej zachowawczości w kluczowych momentach
Juergen Klopp słynie ze swojego niezwykle ofensywnego pomysłu na grę. I choć czyni to grę Liverpoolu niezwykle widowiskową, to w niektórych momentach drużynie brakuje zwyczajnie cynizmu i wyrachowania. Zmienić się to może w tym sezonie, co pokazał chociażby finał Champions League przeciwko „Kogutom”.
Oczywiście nie mówimy, że zespół z Anfield Road drastycznie zmieni swój styl gry i będzie nastawiony wyłącznie na jeden, dwa błędy rywala w meczu. Chodzi nam o to, że podopieczni Kloppa w kluczowych momentach i najważniejszych spotkaniach sezonu będą potrafili zagrać trochę bardziej na utrzymanie wyniku i pokażą choć cząstkę wspomnianego wyrachowania.
2. Ogromna rola bocznych obrońców
W taktyce Juergena Kloppa niezwykle ważną rolę odgrywają boczni obrońcy. Trent Alexander-Arnold oraz Andrew Robertson, bo o nich mowa, w konstruowaniu akcji ofensywnych często przyjmują rolę skrzydłowych. Będąc już na bocznych flankach, regularnie kierują dośrodkowania w okolice pola karnego, na które czeka ofensywny tercet (Mane – Firmino – Salah).
3. Ważne gole Origiego
W zeszłym sezonie belgijski napastnik zasłynął ze zdobywania goli w niezwykle ważnych momentach. Strzelał między innymi w derbowym spotkaniu z Evertonem, zwycięskim rewanżu z FC Barcelona czy chociażby w samym finale Ligi Mistrzów.
Naszym zdaniem w nadchodzącej kampanii będzie podobnie i Origi znów będzie istnym asem na ławce Liverpoolu.
Transfery
Letnie okienko transferowe na Anfield było dość ubogie. Do Liverpoolu pierwszy raz od ładnych paru lat nie trafił żaden wielki zawodnik, co według zapowiedzi Juergena Kloppa ma być kolejnym krokiem ku pełnej stabilizacji. Szeregi „The Reds” zasiliło tak naprawdę tylko dwóch piłkarzy.
Pierwszym z nich jest 17-letni Sepp van den Berg, który w ostatnim czasie reprezentował barwy holenderskiego PEC Zwolle. Liverpool zapłacił za stopera blisko 2 miliony euro, jednak transfer ten trzeba nazwać śpiewem przyszłości. Drugim, a zarazem ostatnim wzmocnieniem LFC było pozyskanie na zasadzie wolnego transferu 32-letniego Adriana.
https://twitter.com/CzapkaMaciek/status/1158380873512824838
Nieco więcej można powiedzieć o piłkarzach, którzy latem opuścili Anfield. Juergen Klopp zdecydował się trochę uszczuplić kadrę zespołu, tym samym pozbywając się graczy, z którymi nie były wiązane żadne plany na nadchodzący sezon.
Harry Wilson został wypożyczony do Bournemouth, natomiast Danny Ings został wykupiony przez Southampton. Na ponowne wypożyczenie do Herthy Berlin trafił Marko Grujić. Alberto Moreno przeszedł do hiszpańskiego Villarrealu, a Simon Mignolet do FC Brugge.
Podstawowa jedenastka
Charakterystycznym elementem w systemie gry niemieckiego szkoleniowca jest Gegenpressing. Polega on na jak najszybszym odbiorze piłki po stracie, najlepiej jeszcze na połowie przeciwnika. Drużyny Kloppa zyskują dzięki temu dodatkową przewagę i starają się zwalczyć potencjalnie niebezpieczne akcje już na samym ich początku.
Kluczową rolę w taktyce „The Reds” odgrywać będzie ofensywny tercet. To właśnie on ma przyjąć rolę przemieszczającego się trójkąta, którego zadaniem jest operowanie w okolicach pola karnego. Do konstrukcji ataków powinny się podłączać również linia środkowa oraz Joel Matip, który dysponuje świetnym wyprowadzeniem futbolówki.
Sporą rolę odgrywać będą także boczni obrońcy, w skrajnych momentach przejmujący zadania nominalnych skrzydłowych. O taktyce Liverpoolu moglibyśmy mówić w nieskończoność, ale jeśli chcecie zagłębić się bardziej w ten temat, odsyłamy do artykułu sprzed dwóch miesięcy.
Gwiazda zespołu
Tu problem jest dość złożony, tym mianem musielibyśmy bowiem określić minimum kilku piłkarzy. Niezwykle trudno jest w tej kategorii wybrać jednego piłkarza z zespołu, którego głównym atutem jest świetnie funkcjonujący kolektyw.
Musimy jednak pozostać konsekwentni w swoich działaniach i dość niechętnie wytypować to jedno konkretne nazwisko. Po długich dywagacjach nasz wybór padł na Mohameda Salaha.
Egipcjanin na Anfield trafił latem 2017 roku na zasadzie transferu definitywnego z włoskiej Romy. Pierwszy sezon w Liverpoolu był dla Salaha wybitny i pozwolił mu pobić kilka imponujących rekordów. Mimo świetnej kampanii wiele osób twierdziło, że 27-latek będzie gwiazdą tylko jednego sezonu.
Sam piłkarz szybko tym spekulacjom zaprzeczył i zaliczył kolejny genialny rok. Wydaje się, że bardzo dobra dyspozycja przez tak długi czas nie może być dziełem przypadku i sezon 2019/20 również może należeć do Mo Salaha.
Najbardziej niedoceniany
Przed rozpoczęciem zeszłego sezonu tym mianem określiliśmy Jamesa Milnera. Rola Anglika w trakcie ubiegłej kampanii nieco się zmniejszyła. Wszystko przez transfery Naby’ego Keity i Fabinho, które uczyniły z 33-latka rezerwowego „The Reds”.
Teraz w tej kategorii musimy wskazać pewnego belgijskiego napastnika, a mianowicie Divocka Origiego. Oczywiście wybór ten jest dyskusyjny i można śmiało powiedzieć, że umieściliśmy go tu tylko ze względu na bramki z Barceloną i Spurs, jednak Origi za każdym razem, wchodząc z ławki czy też grając od pierwszej minuty, był wartością dodaną w grze Liverpoolu.
Trener
Trudno znaleźć osobę, która nie ceniłaby niemieckiego szkoleniowca. Klopp swoim pomysłem na grę, sposobem prowadzenia graczy i charyzmą w mediach przyciągnął ku sobie sporą rzeszę fanów. 52-latek jest postacią wyjątkową w futbolowym półświatku, o czym można przekonać się, czytając książkę „Juergen Klopp. Robimy hałas” Raphaela Honigsteina.
Pytania do eksperta
O „The Reds” porozmawialiśmy z dziennikarką radiową Anną Skiepko.
Piłkarz, którego Liverpool powinien sprzedać, to…
Loris Karius. Nie wierzę, że może jeszcze dać drużynie cokolwiek pozytywnego.
Dlaczego ten sezon będzie inny?
Ten sezon nie będzie inny, „The Reds” ponownie czeka walka o mistrzostwo. Mam nadzieję, że jeden punkt, którego zabrakło, będzie motywacją, a nie podcięciem skrzydeł.
Za co trzeba cenić trenera Kloppa?
Klopp uosabia, czym jest charyzma u trenera, i co może zabrzmieć jak frazes, on naprawdę walczy do końca. Dowód: dwumecz z Barceloną w LM. Kto nie pokocha takiego gościa? Poza tym nie zawodzi, jeśli chodzi o transfery (Alisson i Virgil van Dijk), które mimo krytyki (cena) okazały się strzałem w dziesiątkę. Poukładał drużynę tak, że zaczęła świetnie działać, nawet kiedy mecz nie układał się po myśli Kloppa. O jego poczuciu humoru nie wspomnę, mistrzostwo świata.
Nadchodzący sezon może popsuć…
Potencjalna kontuzja Virgila van Dijka.
Piłkarz sfery marzeń, którego powinien pozyskać Liverpool, to…
Kai Havertz – 20-latek z Bayeru Leverkusen.
Cel zespołu
Do nadchodzącego sezonu Liverpool przystąpi jako obecny triumfator Champions League. Dla drużyny z Anfield niezwykle ważne będzie bardzo dobre zaprezentowanie się w tych rozgrywkach, jednak celem priorytetowym będzie mistrzostwo Anglii, którego smaku „The Reds” nie poznali od prawie trzech dekad.
Ciekawostka
Jak możemy przeczytać na Anfieldindex.com, nazwa stadionu „The Reds” wywodzi się od irlandzkiego miasteczka Annefield w Wexford. Została nadana przez dawnego burmistrza Liverpoolu. Wykupił on wówczas tereny, na których dziś znajduje się obiekt mogący pomieścić ponad 54 tysiące fanów.
Dobra napisane.
Oby mistrzostwo w tym sezonie, należy im się ;)