Po fatalnej końcówce poprzedniego sezonu w wykonaniu podopiecznych Mariusza Rumaka władze Lecha Poznań nie zdążyły jeszcze przekonać kibiców do swojej wizji. Wyniki sparingów nie napawają optymizmem, a oszczędzanie na transferach w dalszym ciągu daje o sobie znać. Lech to klub o takiej marce, że jego corocznym celem jest mistrzostwo Polski – jeżeli w stolicy Wielkopolski zmiany będą zachodzić w tym samym tempie co w ostatnim czasie, mistrzowskie ambicje trzeba będzie odsunąć na margines.
Poprzedni sezon, nie ma co ukrywać, dla Lecha Poznań był istnym koszmarem. Szanse na zdobycie tytułu mistrza Polski „Kolejorz” na papierze miał całkiem długo, ale finalnie podopieczni Mariusza Rumaka zakończyli kampanię na 5. miejscu. O ile brak tytułu mistrzowskiego dałoby się jakoś przełknąć, o tyle wypadnięcie ze strefy gwarantującej udział w eliminacjach do europejskich pucharów dla kibiców było potężnym ciosem.
Dużo kontrowersji wywołało w szczególności zatrudnienie Mariusza Rumaka w samym środku sezonu. 47-latek przed ponownym związaniem się z „Dumą Wielkopolski” trenował Bruk-Bet Termalicę Nieciecza i Odrę Opole. Oba projekty go przerosły. Nic dziwnego zatem, że kibice nie byli przekonani do pomysłu włodarzy klubu z Bułgarskiej.
Nie wypaliły także transfery z zeszłorocznego letniego okna transferowego. Dino Hotić po obiecującym wejściu w sezon złapał kontuzję, po której nie wrócił już na właściwe tory. Ali Gholizadeh miał być piłkarzem kluczowym, tymczasem rozegrał zaledwie dwa spotkanie w pełnym wymiarze czasowym. Przez kontuzję poza składem pozostawał do listopada, na boisku nie pojawił się także w kwietniu i maju.
Lech Poznań podejmuje kroki w kierunku zmian. Na razie bardzo nieśmiałe, a kibice chyba nie mają za dużo racjonalnych powodów do patrzenia w przyszłość z płomiennym uśmiechem na twarzy.
Przygotowania we Wronkach
„Kolejorz” swoje sparingi rozpoczął od skromnej, acz mocno rozczarowującej porażki z Piastem Gliwice 0:1. Nieco dobrej energii w podopiecznych Nielsa Friedriksena wstrzyknęło przekonujące zwycięstwo 2:0 nad Banikiem Ostrawa. Lech Poznań wyraźnie dominował, miał jednak problemy ze skutecznością. W spotkaniu wyróżniał się w szczególności Antoni Kozubal.
Nie udało się pokonać Dundee United. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Jedyną bramkę dla Lecha strzelił Mikael Ishak po asyście Filipa Marchwińskiego. „Kolejorz” rozegrał całkiem niezłą pierwszą część spotkania, w drugiej jednak piłkarze z Bułgarskiej aż tak aktywni nie byli, co zaowocowało stratą bramki.
13 lipca Lech Poznań zamknął swoją pulę sparingów meczami przeciwko Lechii Zielona Góra i FK Teplice. Pierwsze z tych spotkań zakończyło się naprawdę obiecującym zwycięstwem 5:0. Taki zasób umiejętności nie wystarczył jednak na rywali z Czech, którzy pokonali „Kolejorza” 2:0 dzięki bramkom w drugiej odsłonie spotkania.
Transfery
Listę wzmocnień „Kolejorza” otwiera Alex Douglas. Do niedawna podpora defensywy Vasteras SK, ostatniego zespołu ligi szwedzkiej. Na papierze może ten transfer nie wygląda na wybitny ruch, jednakże trzeba mieć na uwadze, że Douglas zbiera całkiem niezłe recenzje od szwedzkich kibiców.
Za darmo na Bułgarską przeszedł Bryan Fiabema. 22-letni Norweg może pochwalić się całkiem interesującym CV. 21-latek grywał w Chelsea FC U-21, ramię w ramię z Conorem Gallagherem czy Lewisem Hallem. Wypożyczano go do Forest Green Rovers, a ostatni rok spędził w Realu Sociedad B. Norweg w Primera Federacion rozegrał 30 spotkań, w których strzelił pięć goli i raz asystował.
Na Bułgarską z wypożyczenia wrócili także Maksymilian Pingot, Filip Borowski, Antoni Kozubal, Filip Wilak oraz Jakub Antczak. Przerwa od gry w Lechu najlepiej zrobiła Kozubalowi. 19-latek w poprzednim sezonie został najlepszym asystentem 1. ligi, był także podporą środka pola GKS-u Katowice.
Klub opuścili Artur Sobiech, Alan Czerwiński, Nika Kvekveskiri oraz Barry Douglas. Zdecydowano się wypożyczyć Krzysztofa Bąkowskiego, Mateusza Pruchniewskiego oraz Maksymiliana Dziubę.
Lech Poznań w liczbach
Próżno szukać pozytywów także w tej matematycznej części futbolu. 545 minut bez gola – taki wynik zdecydowanie nie przystoi zespołowi o takich aspiracjach jak Lech Poznań. „Kolejorz” tę niechlubną serię rozpoczął od bezbramkowego remisu ze Śląskiem Wrocław, a impas przełamał dopiero podczas derbów Poznania. Fani „Kolejorza” od 15 lutego na bramkę swojego klubu czekali aż do 13 marca.
Po aż czterech latach pierwszy raz w polskim klasyku Lech Poznań musiał uznać wyższość Legii Warszawa. „Wojskowi” po dwóch samobójach swojego wielkiego rywala wygrali 2:1.
Lech Poznań zanotował także jeden z niższych współczynników xG w lidze. Wyniósł on 32,96 – gorszym wynikiem mogli „poszczycić się” jedynie ŁKS Łódź, Stal Mielec oraz Warta Poznań.
Z pozytywów „Kolejorz” może poszczycić się wiernością kibiców, którzy pomimo przeciętnych występów Lecha wypracowali średnią frekwencję na poziomie 24 852 na mecz.
O co powalczy „Kolejorz”?
Rok temu o tej porze Lech Poznań mógł snuć marzenia o mistrzostwie. Na papierze wszystko wyglądało niemal idealnie. Z czasem jednak kibice „Kolejorza” musieli spotkać się z kilkoma bolesnymi zderzeniami z rzeczywistością, która okazała się nie być tak kolorowa. Najpierw porażka ze Spartakiem Trnava w drodze po Ligę Konferencji Europy, później ligowa klęska z Pogonią Szczecin, a wszystko to zwieńczone fatalną końcówką rundy jesiennej.
Dziś raczej każdy trzeźwo myślący widzi, że sytuacja Lecha Poznań jest bardzo daleka od ideału, oczekiwań kibiców. Brakuje dużych transferów, a początek sezonu zbliża się wielkimi krokami. Sparingi pokazały, że forma Lecha Poznań nie jest zbyt stabilna. Na mecze towarzyskie trzeba patrzeć z dużym dystansem, jednak porażki z Piastem Gliwice i FK Teplice nie napawają optymizmem.
Realnym celem na ten sezon jest powrót do czołówki i zajęcie takiej pozycji, która zagwarantuje „Kolejorzowi” miejsce w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Jedyną nadzieją dla Lecha Poznań na coś więcej jest paradoksalnie brak dodatkowych spotkań w ramach eliminacji do europejskich pucharów. Dużym problemem polskich klubów jest trudność w godzeniu występów na europejskich i polskich boiskach. Rok temu Lech nie był w stanie tego wykorzystać.
Wciąż trudno powiedzieć, czego można spodziewać się po Nielsie Friedriksenie, nowym trenerze Lecha Poznań. Na ławkę trenerską wraca po aż dwuletniej rozłące. Poprzednio trenował Brondby IF, z którym po 11 latach wywalczył tytuł mistrza Danii.
Przewidywana jedenastka
W okresie przygotowawczym przestrzeń do zademonstrowania swoich bramkarskich umiejętności dostawali zarówno Filip Bednarek, jak i Bartosz Mrozek. Stawiamy jednak na drugiego z nich. Dużo pewniej prezentował się w meczach kontrolnych, był także pierwszym wyborem w poprzednim sezonie. Na jego postawę trudno narzekać.
Linia defensywy to twardy orzech do zgryzienia. W sparingach szanse dostawali Wojciech Mońka, Bartosz Tomaszewski czy Michał Gurgul. Było to jednak spowodowane absencją Bartosza Salamona i Mihy Blazicia powołanych na mistrzostwa Europy. Pomimo spędzenia okresu przygotowawczego bez drużyny ta dwójka wyglądała dużo pewniej niż Antonio Milić. Młodzi piłkarze także nie zaprezentowali się na tyle dobrze, by zdetronizować Polaka i Słowaka. Dyspozycja Alexa Douglasa jest trudna do wskazania, jednak prawdopodobnie będzie stopniowo wprowadzany do wyjściowej jedenastki Lecha.
Boki obrony nie podlegają raczej dyskusji. Po prawej stronie powinniśmy ujrzeć Joela Pereirę, pozbawionego jakiegokolwiek zastępstwa. Jeżeli przy Bułgarskiej nie pojawi się nowy prawy obrońca, wówczas zmiennikiem Portugalczyka będzie Filip Borowski. Sytuacja bardzo podobnie prezentuje się także na lewej stronie. Raczej ujrzymy tam Eliasa Anderssona rotowanego Michałem Gurgulem.
Pomimo świetnej dyspozycji Antoniego Kozubala na środku pola powinniśmy obejrzeć znów dobrze znany nam duet Karlstrom – Murawski. Wszystko jednak wskazuje na to, że 19-latek swoje szanse dostanie i kto wie, może w szerszej perspektywie to on znajdzie się w dwójce najważniejszych środkowych pomocników w zespole.
Wygląda na to, że skrzydła zostaną obsadzone dwoma niewypałami transferowymi sprzed roku. Dino Hotić wciąż będzie poszukiwał swojej formy z początku ubiegłego sezonu, Ali Gholizadeh po solidnych występach w okresie przygotowawczym powinien być zaś podstawowym piłkarzem Lecha. Niezłe liczby w meczach kontrolnych zanotował Adriel Ba Loua, jednak całokształt jego gry nie wygląda wciąż najlepiej. Wiele wskazuje na to, że Kristoffer Velde opuści Bułgarską. Sporo mówi się o zainteresowaniu Olympiakosu, temat odejścia z Lecha Poznań był już aktywny podczas zimowego okienka transferowego.
Na „dziesiątce” najpewniej ujrzymy Afonso Sousę, również prezentującego całkiem przyzwoity poziom w sparingach. Filip Marchwiński prawdopodobnie opuści Lecha Poznań. 22-latkiem interesuje się Anderlecht Bruksela – tak wynika z informacji Dawida Dobrasza z portalu Meczyki.pl. Na ataku niezmiennie będzie grać kapitan Mikael Ishak, trzon „Kolejorza”, cieszący się dużym zaufaniem sztabu, władz klubu i kibiców.
Blazić to Słoweniec, nie Słowak