Po tym jak Wisła Kraków w szczęśliwych okolicznościach wygrała z mistrzem Polski Śląskiem Wrocław, na liście pokonanych znalazła się ekipa wicemistrza Polski Ruchu Chorzów. Czy to znaczy, iż zespół z Krakowa w końcu wybrał tę właściwą drogę? Po meczu napastnik „Białej Gwiazdy”, Daniel Sikorski, nie ukrywał radości z powodu wywalczenia trzech punktów.
Wisła Kraków rozpoczęła spotkanie z Ruchem Chorzów z wysokiego c. Już po upływie dziesięciu minut przy dobrych wiatrach mogło być 2:0 dla podopiecznych Tomasza Kulawika. Najpierw jednak nieporozumienia defensywy Ruchu nie potrafił wykorzystać Chrapek. Natomiast chwilę później w świetnej sytuacji do zdobycia gola znalazł się Łukasz Garguła, ale ją zmarnował.

Po zmianie stron na boisku pojawił Daniel Sikorski. Jak twierdzi sam zawodnik, nie było to dla niego zaskoczeniem. – Miałem rozmowy z trenerem przed meczem i powiedział mi, że da mi szansę w tym spotkaniu – mówił Daniel Sikorski.
Chociaż w drugiej połowie drużyna gospodarzy nadal była zespołem, który grał dojrzalej i stwarzał sobie dogodniejsze sytuacje bramkowe, to jednak w 72. minucie Wisła objęła prowadzenie. Po akcji zainicjowanej przez Łukasza Burligę piłka trafiła do Rafała Boguskiego. Natomiast ofensywnie usposobiony gracz zespołu z Krakowa w polu karnym wypatrzył Łukasza Gargułę, który z najbliższej możliwej odległości wpakował futbolówkę do praktycznie pustej bramki.
W 86. minucie spotkania Daniel Sikorski miał wyśmienitą okazję do podwyższenia prowadzenia, lecz z powodu drobnego zawahania piłkarza gospodarze zdołali w porę zainterweniować. Sam zawodnik po końcowym gwizdku sędziego nie krył żalu z powodu zmarnowanej sytuacji. – Niepotrzebnie się zastanawiałem. Następnym razem jak będę miał podobną okazję, to będę strzelał, bo trzeba dać szansę bramkarzowi, aby się wykazał, żeby mógł popełnić błąd. Niestety, zawiodłem, bo źle zdecydowałem – stwierdził popularny „Sikora”.
Były piłkarz zabrzańskiego Górnika zdołał się jednak zrehabilitować kilka minut później, gdy świetnym podaniem obsłużył Gargułę, a ten zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie. Po tym zagraniu napastnikowi Wisły na pewno spadł kamień z serca, bo dzięki temu, że drużyna miała pożytek z jego indywidualnej akcji, być może i fani spojrzą na niego łaskawszym okiem. Tym bardziej że inny napastnik Wisły, Romell Quioto, niedzielnego wieczoru nie zaliczył do udanego spotkania, a w przeciwieństwie do Daniela Sikorskiego nie trafił na Reymonta na zasadzie wolnego transferu. W związku z tym jest cień szansy, że Sikorski w następnej kolejce wystąpi w wyjściowym zestawieniu krakowskiej Wisły. Sam piłkarz nie ukrywa, że mecz z Górnikiem byłby dla niego wyjątkowym przeżyciem.
– Zawsze jak się wygrywa na trudnym terenie, to odczuwa się ulgę. Cieszymy się bardzo z tych trzech punktów. Myślę że ta poprzednia wygrana popchnęła nas do przodu i teraz jedziemy tym pociągiem dalej – stwierdził Sikorski. – Bardzo bym się cieszył, gdybym z Górnikiem wystąpił od pierwszej minuty. Grałem tam i dla mnie to na pewno będzie coś wyjątkowego – dodał.
Z Chorzowa – Łukasz Pawlik/iGol.pl