25 czerwca 2014 roku był dniem, który powinien stać się punktem zwrotnym dla krakowskiej Wisły. Kończył się sezon, który dla rozgrywek o Mistrzostwo Polski Juniorów Starszych w piłce nożnej był nowatorski. W niepamięć odeszła Młoda Ekstraklasa, która okazała się kompletnym niewypałem. Nowy system zakładał podział na cztery grupy, z których dwie najlepsze drużyny miały bić się o najwyższe laury. Tego dnia rewanżowe spotkanie finałowe dobitnie pokazało, kto ewidentnie zasłużył na zwycięstwo w nowym tworze nazwanym Centralną Ligą Juniorów. Wisła przy Kałuży rozniosła w nim Cracovię 10:0.
Obecnie środowisko „Białej Gwiazdy” zaczęło mówić jednym głosem. To miał być kluczowy moment dla tego klubu. Chwila, w której wreszcie klub będzie przyparty do muru i nic go nie powstrzyma przed stawianiem na wychowanków.
W wakacje 2013 roku sytuacja była zgoła inna. Na Reymonta przyjeżdżał testowany Rumun, którego wielu z nas wspomina z szyderczym uśmiechem. Nazywał się Sorin Oproiescu i w wybitny sposób wkręcił zarządowi klubu fałszywym filmikiem na You Tube, że potrafi prosto kopnąć w piłkę. Teraz jednak takie niechlubne wybryki miały odejść w niepamięć. Wszystko wskazywało na to, że nowe pokolenie wiślaków będzie tak dawno niewidzianym przez kibiców pierwiastkiem waleczności, oddania i poświęcenia.
Dotychczas mówiono o tym, że jedyne godne uwagi szkółki są na Legii, Zagłębiu Lubin i Lechu. Klub z Dolnego Śląska w tamtym sezonie uległ krakowianom w ćwierćfinale, a „Kolejorz” przegrał z Wisłą w kolejnej fazie rozgrywek (6:2). Biorąc pod uwagę takie rozstrzygnięcia, trzeba było zatrzymać się na chwilę i jeszcze raz podać rozważaniom wyżej wymienioną hierarchię. Jak się okazało zupełnie niesłusznie.
Przed jakimiś głębszymi rozważaniami nad tym, gdzie dzisiaj znajdują się piłkarze z tamtego spotkania, przypomnijmy sobie skład juniorów, który wtedy, podkreślmy to jeszcze raz, był bezsprzecznie najlepszy w Polsce.
Wisła: M. Zając – Kolanko, Żemło, Bierzało, Szywacz – Kościelniak, Lech, Kamiński, Gulczyński, Kuczak – T. Zając
To w głównej mierze ci ludzie odbierali gratulacje od Zbigniewa Bońka za wiktorię w rozgrywkach wraz z główną nagrodą, czyli czekiem na 100 tysięcy złotych.
Gratulacje dla Wisły za CLJ. Kilku z nich ( 7,8,10+ stoperzy) są gotowi do pilki na poziomie centralnym! Czy ktoś ich dostrzeże?
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) June 26, 2014
Po przejrzeniu listy nazwisk, jeśli znasz więcej niż czterech zawodników i potrafisz powiedzieć, jak toczy się ich obecna kariera, to gratuluję wiedzy. Jednak jedynym, którego kariera po tym meczu znacząco nabrała rozpędu, był… sędzia Szymon Marciniak.
Na pewno dla nikogo nie jest obca osoba Piotra Żemło. Głośno o nim było z tego względu, że był najgorszym zawodnikiem w całej grze FIFA 15. Trudno stwierdzić, dlaczego EA Sports akurat mu przyznało takie miano, ale oczywiście miało do tego absolutne prawo, bo środkowy obrońca Wisły z całą pewnością nie jest znaczącą postacią w futbolu. Swego czasu Smuda mówił o nim jako o człowieku, który najwięcej osiągnie spośród wszystkich finalistów. Być może okaże się to prawdą, bo zbyt dużej konkurencji nie ma. Jak na razie, to w tym sezonie 12 razy usiadł na ławce rezerwowych.
Innym głównym kandydatem na zawodnika, który ma podbić światowe murawy był Tomasz Zając. W spotkaniu z Cracovią strzelił trzy bramki i wielu ekspertów widziało w nim „to coś”. W letnim okienku transferowym przeszedł do Korony Kielce i wydawało się, że będzie miał tam raczej zapewnione miejsce w wyjściowej jedenastce. Do tej pory wystąpił w trzynastu spotkaniach tej rundy ekstraklasy, a w trzech z nich zagrał od pierwszej minuty. Najlepszym komentarzem na temat jego dyspozycji będą puste fakty. Nie strzelił ani jednej bramki i przegrywa rywalizację z Airamem Cabrerą.
Tomasz Zając uchodził za wielki talent. A potem wszyscy go zobaczyli.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) December 1, 2015
Kolejnym, który ustrzelił hat-tricka był Kamil Kuczak. W tym sezonie jest etatowym rezerwowym Wisły. Dwa razy wszedł na boisko (na 8 minut z Podbeskidziem i w doliczonym czasie gry z Piastem), ale dotychczas nikt nie odważył się jeszcze nazwać go nowym Pawłem Brożkiem.
Zwykle oglądając mecze młodzieżowców, najbaczniej przygląda się kapitanowi danej drużyny. Tym bardziej, gdy ma „dychę” na plecach. Takim kimś był Przemysław Lech. Aktualnie, owszem, gra w Wiśle, ale… tej z Płocka. Przeszedł do lidera I ligi przed sezonem i, jeszcze ani razu nie powąchał murawy.
Nieco lepsze rezultaty zauważymy, gdy popatrzymy na zawodnika, który wszedł na boisko w drugiej połowie finału. Był nim gość, objawienie ostatnich dni – Jakub Bartosz. Potrzeba chwili spowodowała, że zmienił on Bobana Jovica w meczu z Legią, ale mało kto spodziewał się, że będzie on tego dnia jednym z liderów na boisku. Dla 19-latka był to debiut w pierwszej drużynie, ale zagrał bez kompleksów. Trudno jednak przypuszczać, by dostał szansę na dłuższą metę, gdyż prawa obrona na pewno nie jest piętą achillesową Wisły Kraków.
Jak widać, po niespełna 15 miesiącach żaden z tych zawodników nie podbił serc kibiców z Reymonta, a w głównej mierze przytoczyłem losy osób, którym wiedzie się najlepiej. Patrząc na pozostałych – przykład, bramkarz Tomasz Zając gra w Porońcu Poronin, a Bartłomiej Kolanko w Odrze Opole. Jest jeszcze czas dla tych młodych chłopaków, ale jak na razie trudno powiedzieć, by po zmiażdżeniu rywali w CLJ poszli za ciosem.
Wszystko wskazuje na to, że w Wiśle trafił się rocznik, który był wyjątkowo dobry jak na poziom juniorski (sezon wcześniej wygrali Mistrzostwa Polski Juniorów Młodszych), ale jest stanowczo za słaby, by zawojować światową piłkę. Choć przykład Bartosza pokazuje, że wcale nie należy ich jeszcze skreślać. Pytanie tylko, czy takie sukcesy na poziomie juniorskim będą dla krakowian standardem czy raczej wyjątkiem? Większe szanse trzeba dać tej drugiej opcji, biorąc pod uwagę długi „Białej Gwiazdy” i ich dość podłe podejście do szkolenia młodzieży. Wystarczy powiedzieć, że jednego z największych sukcesów wiślaków ostatnich lat, nie oglądali na żywo ani ówczesny prezes Jacek Bednarz, ani trener Franciszek Smuda.
AP Wisła Kraków z całą pewnością nie należy do najzamożniejszych w kraju i tym bardziej trzeba ukłonić się przed szkoleniowcami, którzy dobrze sobie radzą, pomimo że ich warunki pracy (bez wątpienia) mogłyby być lepsze. Widzą to również kibice. Od tego sezonu Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków walnie przyczyniło się do tego, że fani kupujący bilet na mecz zespołu, mogą przeznaczyć z wydanej sumy 2 zł, które w całości zostaną przeznaczone na działalność akademii. Efekty tej akcji widać już na poniższym filmiku.
W Małopolsce rodzi się wielu uzdolnionych piłkarzy takich, jak: Mączyński, Uryga czy Kapustka. Dlatego trzymajmy kciuki, aby Wisła czy też konkurujące akademie Cracovii, Progresu bądź AP 21 im. Henryka Reymana (której założycielami są m.in. Mirosław Szymkowiak i Tomasz Frankowski) były zdolne zapewniać młodym piłkarzom odpowiednie warunki, pozwalające im efektywnie poszerzać wachlarz swoich umiejętności. To właśnie w szkoleniu upatrujmy dużej rezerwy, która jest w stanie wnieść polską piłkę na tak pożądany przez nas poziom.
Bartosz zadebiutował w Ekstralasie w sezonie 13/14 kiedy to miażdżyli CLJ
Słusznie, przepraszam, bezsensownie zaufałem czyjejś informacji bez wcześniejszego sprawdzenia.