Analizując zamknięte właśnie okienko transferowe w Hiszpanii, trzeba na dłużej zatrzymać się przy Sevilli. Zespół z Andaluzji ma ambicje, by obecny sezon skończyć na miejscu premiowanym grą w Lidze Mistrzów. Nowy trener Los Nervioneses, Julen Lopetegui staje przed trudnym, acz nie niewykonalnym zadaniem. Pomóc ma mu w tym wracający na stare śmieci Monchi. Hiszpański dyrektor sportowy przeprowadził tego lata małą rewolucję.
Nieczęsto zdarza się, by po zakwalifikowaniu się do europejskich pucharów zespół przechodził przez taką metamorfozę, jaka miała miejsce w Sevilli. Zeszły sezon nie był jednak dla Andaluzyjczyków do końca udany i mimo że zespół będzie brał udział w Lidze Europy tę kampanię postanowiono rozpocząć z czystą kartą.
Nowe porządki
Za zapisanie tejże karty odpowiadać ma Julen Lopetegui. Bask wraca na ławkę trenerską po nieudanym romansie z Realem Madryt, który kosztował go również utratę posady selekcjonera narodowej reprezentacji. Teraz Lopetegui ma udowodnić, że zeszły rok był jedynie spektakularnym wypadkiem przy pracy, a Sevilla pod jego batutą będzie grać jak z nut.
Gdy potrzeba drastycznych zmian, najlepiej zgłosić się do kogoś, kto na rynku transferowym czuje się jak ryba w wodzie. Powracający z podróży do Rzymu Monchi, który był jednym z ojców niedawnych sukcesów klubu na arenie międzynarodowej, dostał jasne rozkazy. Wraz z Lopeteguim mają stworzyć projekt, który przywróci na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan hymn Ligi Mistrzów we wtorkowe wieczory.
Obaj panowie od razu zabrali się do pracy, w szatni otwarto wszystkie drzwi i okna robiąc niesamowity przeciąg. Ci zawodnicy, którzy nie przytrzymali się kurczowo swoich szafek, musieli się z klubem pożegnać. Wymieniono znaczną część kadry, którą znaliśmy z zeszłego sezonu, a na puste miejsca sprowadzono nowych graczy. Monchi rzucał wypowiedzeniami dla jednych i nowymi kontraktami dla innych zawodników bez opamiętania na lewo i prawo.
Masowe wyprowadzki
Pomijając jedenastu zawodników odchodzących z Sewilli na zasadzie wypożyczenia, w drużynie doszło do kilku istotnych zmian personalnych. Walizki spakował przede wszystkim Wissam Ben Yedder, najlepszy strzelec zespołu w poprzednim sezonie. Zdawało się, że Francuz również u Lopeteguiego będzie głównym elementem układanki, lecz nagle gruchnęła wiadomość, że napastnik przenosi się do Monaco.
Ojczyzna Napoleona podebrała z Sewilli jeszcze jednego istotnego gracza. Czymże byłby w zeszłym sezonie Wissam Ben Yedder, gdyby nie partnerował mu co tydzień Pablo Sarabia. 27-letni Hiszpan uzbierał w kampanii 2018/2019 aż 23 bramki, do czego dorzucił 17 asyst we wszystkich rozgrywkach. Fakt, że Sevilla znajdowała się w jednym z koszyków podczas niedawnego losowania grup Ligi Europy w znacznej części powinno się złożyć na ręce właśnie Sarabii oraz Ben Yeddera.
Do tego z zespołem pożegnał się Quincy Promes, którego sprzedano do Ajaxu Amsterdam. Skrzydłowy już zaczął kompletować w ojczyźnie gole i asysty i może okazać się solidnym wzmocnieniem półfinalisty ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Lista zawodników sprzedanych zawiera również nazwisko Luisa Muriela. Przebywający od stycznia tego roku na wypożyczeniu we Florencji Kolumbijczyk ostatecznie przeprowadził się na Półwysep Apeniński. Tym razem jednak swój samolot musiał skierować nieco bardziej na północ, ponieważ zdecydował się reprezentować barwy Atalanty Bergamo.
W ciekawy sposób Monchi zaopiekował się sprawą Maximiliana Wöbera. Austriak był w zeszłym sezonie na wypożyczeniu w stolicy Andaluzji. Niedawno został przez Monchiego wykupiony z Ajaxu za 10,5 miliona euro, by kilka dni później za taką samą kwotę przeprowadzić się do Salzburga. Dzięki temu z Austrii do Hiszpanii mógł przywędrować Munas Dabbur. Dyrektor sportowy Sevilli po raz kolejny udowodnił, że potrafi grać w tę grę.
👉 @WissBenYedder ⚽️👊 #ASMNO pic.twitter.com/xNDivKsch5
— AS Monaco 🇲🇨 (@AS_Monaco) August 26, 2019
Przypływ nowych nazwisk
Poza wspomnianym Dabburem pod skrzydła Julena Lopoteguiego przybyło jeszcze kilkunastu zawodników. Niektórzy w zespole pozostaną jedynie na rok, jak Sergio Reguilon z Realu Madryt czy Bono wypożyczony z Girony. Najciekawszy transfer przeprowadzono najprawdopodobniej w ostatnim dniu okienka. Za 7,5 miliona euro pozyskano z West Hamu Javiera Hernandeza.
Chicharito zna hiszpańskie boiska z występów w barwach Realu Madryt. W swoim CV ma jeszcze takie kluby, jak Manchester United czy Bayer Leverkusen. Bez wątpienia może być postrzegany jako główny kandydat do zastąpienia w ataku Wissama Ben Yeddera.
Utratę francuskiego napastnika Monchi postanowił zrekompensować sobie aż trzema nowymi atakującymi. Oprócz Hernandeza do kadry Sevilli dołączyli również Luuk de Jong i Rony Lopes, który z Ben Yedderem minął się na lotnisku w Monaco.
Na wzmocnienia innych pozycji również nie szczędzono pieniędzy. Do Andaluzji przybył na przykład młodziutki obrońca Jules Kounde, który dotychczas występował w Bordeaux. W poprzednim sezonie był jednym z podstawowych zawodników francuskiego klubu, a wszystkie rozgrywki zakończył z liczbą ponad 50 rozegranych spotkań. Wydano na niego 25 milionów euro, a kolejne 15 przeznaczono na Diego Carlosa, stopera FC Nantes.
W realiach Ligue 1 Monchi orientuje się nad wyraz dobrze, co skutkowało jeszcze jednym ciekawym transferem z francuskich boisk. Z Marsylii wyciągnięto argentyńskiego skrzydłowego, Lucasa Ocamposa. W szatni Sevillistas czekały na niego buty po Pablo Sarabii, w które nowy nabytek Monchiego miał spróbować wejść. Sprowadzono do tego Joana Jordana, który w zeszłym sezonie błyszczał w SD Eibar.
I am beyond excited to have the opportunity to wear these colors. I am also utterly committed to help the team achieve all the goals set for this season. Thanks for the trust! #WeAreSevilla pic.twitter.com/F13YOgb7sG
— Javier “Chicharito” Hernandez (@CH14_) September 2, 2019
Ilością tworzy się jakość?
Zmiany na większości istotnych pozycji w klubie mogły się Sevilli odbić czkawką. Zatrudnienie nowego dyrektora sportowego, trenera oraz sprowadzenie rzeszy piłkarzy miało prawo wlewać w serca kibiców niepokój odnośnie pierwszych ligowych spotkań. Okazuje się, że na razie drużynie wiedzie się całkiem nieźle.
Terminarz nie był najłaskawszy dla podopiecznych Julena Lopeteguiego. Sezon zaczęli od dwóch wyjazdów, a gra poza własnym stadionem w poprzednich rozgrywkach nie wychodziła im najlepiej. Mimo to w obu starciach Sevilla potrafiła wywieźć z terenu wroga komplet punktów.
Nowym kibicom szybko zaczęli się przedstawiać nowi zawodnicy. Pierwszą bramkę w otwierającym dla Sevilli sezon starciu przeciwko Espanyolowi zdobył Reguilon. Już tydzień później swoje premierowe trafienie zaliczył Joan Jordan, dzięki czemu na stadionie Granady Los Nervioneses również zgarnęli całą pulę. Dorzucając do tego remis z Celtą w ostatniej kolejce, drużyna z Andaluzji zdobyła już siedem punktów i w ligowej tabeli ogląda plecy jedynie Atletico Madryt.
Na arenie międzynarodowej również się poszczęściło. Sevilla w fazie grupowej Ligi Europy zagra przeciwko APOELowi Nikozja, Qarabaqowi Agdam oraz świetnie nam znaną drużyną Dudelange.
Wydawać by się mogło, że drużyna, w której doszło do tylu przetasowań nie będzie miała możliwości rozpoczęcia sezonu z wysokiego C. Zanim nowi piłkarza pojmą specyfikę ligi oraz klubu i zgrają się z pozostałymi kolegami mogą minąć miesiące. W stolicy Andaluzji najwyraźniej klimat sprzyja szybkiej aklimatyzacji, a przemeblowana Sevilla wcale nie padła ofiarą nieustannego głodu swojego dyrektora sportowego na kupowanie nowych zawodników. W tym szaleństwie jest metoda.
Fajny artykuł, ale:
-Dabbur został zakontraktowany już zima, więc ściągnął go Caparros, a nie Monchi. Co więcej Monchi próbował go sprzedać w ostatnich dniach otwarcia rynku, ale oferta Bordeaux była niezadawalajaca, tj. francuski klub chciał wypożyczyć Dabbura,
- Chicharito to tylko pozornie najglosniejszy transfer. Diego Carlos w obronie notuje kapitalne występy. Joan Jordan może wyrosnac na gwiazde ligi, bo również gra świetnie. Ocampos walczy jak lew. Największa nadzieja jest Kounde. Chicharito to uzupełnie składu wobec niemocy strzeleckiej De Jonga i braku zaufania do Dabbura.
Zgadzam się Krzysiek