Serie A: Milan zwnowu zawiódł, wygrana Udinese


W niedzielę na boiskach Serie A kibice mogli czuć się usatysfakcjonowani. Piłkarze się postarali i często strzelali. Ten dzień nie był pomyślny dla sympatyków Milanu, który znowu zawiódł. Wygrało za to Udinese.


Udostępnij na Udostępnij na

Po pechowym odpadnięciu z Pucharu UEFA w rywalizacji z Werderem Brema („Rossoneri” przegrali ilością bramek strzelonych na wyjeździe) fani teamu z San Siro spodziewali się pełnej rehabilitacji. Zwłaszcza, że po porażce z Niemcami w rozgrywkach europejskich walka o Scudetto jest teraz jedynym frontem, na jakim walczą mediolańczycy. Wydawało się, że starcie z nie najsilniejszą Sampdorią jest do tego wymarzoną okazją. To Milan przystępował do rywalizacji z ekipą z Genui w roli zdecydowanego faworyta. Jednak rzeczywistość okazała się bardzo brutalna dla podopiecznych Carlo Ancelottiego. Po grze jego podopiecznych wyraźnie było widać pogrążenie w kryzycie, z którym od dłuższego czasu nie mogą sobie poradzić. Co prawda zawodnicy Milanu stwarzali sytuacje podbramkowe, ale brakowało im ostatniego podania lub celnego strzału. Sampdoria miała po swojej stronie jeden duży atut. Potrafiła wykorzystać stworzone przez siebie okazje. Tak stało się w 33. minucie, gdy do siatki Christiana Abbiatiego trafił Antonio Cassano. Do przerwy to gospodarze prowadzili.

Również to podopieczni Riccardo Garrone lepiej weszli w drugą część spotkania. Potrzebowali zaledwie 420 sekund, by ponownie zaskoczyć Abbiatego, a tym razem w sędziowskim notesie znalazło się nazwisko Giampaolo Pazziniego. Po tym trafieniu w Milanie dało się zauważyć brak wiary w odniesienie sukcesu. Ich akcja przeprowadzane były bez jakiegokolwiek pomysłu. Gościom wyraźnie nie szło. Co prawda Alexandre Pato udało się zdobyć kontaktowego gola, ale na Sampdorię to było za mało. Genueńczycy odnieśli ważne zwycięstwo w kontekście swojego utrzymania w Serie A. Milan po raz kolejny zawiódł, co raczej zwiększyło wyłącznie siłę głosu kibiców domagających się jego dymisji.

Pucharowa potyczka za to posłużyła Udinese. W piłkarzy Pasquale Marino po wyeliminowaniu z Pucharu UEFA poznańskiego Lecha wstąpiły nowe siły. Gracze ze Stadio Friuli złapali wiatr w żagle, co wyraźnie można było zaobserwować podczas starcia Lecce. Gospodarze w pierwszej połowie jednak nie zachwycali. Przypominali raczej tę ekipę, która sromotnie ponosiła kolejne porażki. Zespołowi Lecce wizja spadku do Serie B nie przysporzyła jakiejś wzmorzonej motywacji do lepszej postawy na boisku, toteż podczas premierowych 45 minut kibice mogli być zdecydowanie niezadowoleni.

W przerwie Pasquale Marino musiał powiedzieć swoim zawodnikom coś, co do nich trafiło. Być może użył sposobu, który w czwartek zapewnił jego drużynie awans do 1/8 Pucharu UEFA. Po przepisowym kwadransie gra jego zawodników się poprawiła. Stwarzali sobie groźniejsze sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystać. Tak było do 75. minuty, gdy rezerwowy Gaetano D’Agostino otworzył wynik spotkania. Na 240 sekund przed końcem na placu gry pojawił się były defensor Interu Mediolan, Giovanni Pasquale. Również on dał znać o sobie. W doliczonym czasie drugiej połowy on też wpisał się na listę strzelców i tryumf Udinese stał się faktem. Wygrana ta może być dobrą prognozą przed pucharową potyczką z mocnym Zenitem Sankt Petersburg.

W pozostałych meczach: Atalanta przegrała z Chievo 0:2, Cagliari zremisowało z Torino 0:0, Palermo przegrało z Catanią 0:4, Reggina zremisowała z Fiorentiną 1:1, a Siena z Genoą 0:0.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze