W hicie 22. kolejki Milan zdeklasował ekipę Lazio 3:0. Rozmiary zwycięstwa mogły być znacznie okazalsze gdyby goście lepiej nastawili celowniki strzeleckie. Ojcem sukcesu okazał się David Beckham, który dwukrotnie otworzył kolegom z drużyny drogę do bramki rywala.
Od pierwszy minut Milan grał pod dyktando gospodarzy. To właśnie Rzymianie dominowali na boisku niejednokrotnie zamykając podopiecznych Carlo Ancelottiego na własnej połowie. Przy takim obrocie sprawy przyjezdnym pozostało ograniczyć się do kontrataków. Już w pierwszym kwadransie spotkania po jednej z takich kontr Jankulovski mógł dać prowadzenie swojemu zespołowi. Po podaniu od Kaki reprezentant Czech wpadł w polu karne, jednak jego strzał z najbliższej odległości instynktownie obronił Muslera.
Lazio grało dynamiczniej, dłużej utrzymało się przy piłce, ale Abiatti wciąż był bezrobotny. Dopiero w 35. min. gospodarze dali o sobie znać jednocześnie marnują najlepszą sytuacje na objęcie prowadzenia. W akcji sam na sam znalazł się Zarate, górą okazał się bramkarz Rossonerich, a przy dobitce na pustą bramkę fatalnie spudłował Pandev.
O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, zawodnicy w błękitny koszulkach przekonali się niespełna 10 min. później. Piłkę w okolicach 40. metra przechwycił Bonera, bez namysłu odegrał na prawą flankę do Beckhama, a były zawodnik Realu w swoim stylu płaskim dośrodkowaniem obsłużył Pato, któremu nie pozostało już nic innego jak umieścić futbolówkę w siatce. Być może niesprawiedliwie, ale to piłkarze Lazio schodzi do szatni w nieciekawych nastrojach.
Chyba nikt się nie spodziewał, że goście tuż po przerwie sprawią swoim rywalom taki kubeł zimnej wody. Do rzutu wolnego z prawej strony boiska podszedł Beckham i swoim dośrodkowanie wprawił w osłupienie całą linie obrony. Nie pilnowany Ambrosini tylko dostawił głowę, a bezradny Muslera po raz drugi był zmuszony wyciągać piłkę z siatki.
Drużyna Lazio, która tak świetnie poczytała sobie w pierwszej odsłonie spotkania już w 47. min. straciła wiarę na zwycięstwo. Przy takim wyniku Milan ani myślał forsować tempo i robił to, co potrafi najlepiej – długo utrzymał się przy piłce.
Rozmiary porażki mogły być nawet dwukrotnie większe. Sam na sam z Muslerą stanął Pato oraz dwukrotnie Kaka. O dziwo żaden z Brazylijczyków nie był w stanie pokonać goalkeepera rodem z Urugwaju.
Jak mówi stare porzekadło „Do trzech razy sztuka” i na kilka minut przed końcem meczu Kace udało się zdobyć swoją 10. bramkę w tym sezonie. Ostatni gwizdek arbitra Lazio – Milan 0:3. Komplet punktów zdobyty na Stadio Olimpico oznacza, że Milaniści ponownie obejmują pozycję wicelidera włoskiej Serie A.