W spotkaniu kończącym 34 serię spotkań włoskiej Serie A, lider rozgrywek - Inter Mediolan po długich męczarniach zdołał pokonać walczące o utrzymanie - FC Torino, 0:1. Taki rezultat zapewne bardzo ucieszył sympatyków Mediolańskiego klubu, gdyż wczoraj niespodziewanie punkty straciła Roma, czyli bezpośredni rywal "Nerazzurrich" w walce o Scudetto. Tym samym Mistrz Włoch jest coraz bliższy obrony mistrzowskiego tytułu. W lidze wciąż jest status quo.
W pierwszym meczu tych drużyn, na Giuseppe Meazza, grający w Czarno-niebieskich trykotach gospodarze rozgromili wówczas zespół z Turynu, aż 4:0. W dzisiejszym starciu tych drużyn w szeregach klubu z Mediolanu z różnych powodów nie mogli wystąpić m.in. Zlatan Ibrahimovic, Luis Figo, Walter Samuel, Ivan Cordoba, Patrick Vieira czy Olivier Dacourt. Z kolei w składzie miejscowych większych osłabień nie było.
Początkowe fragmenty tego spotkania dobitnie zobrazowały nam sytuacje, w jakiej znajdują się oba kluby. Podopieczni Roberto Manciniego od pierwszych minut przejęli inicjatywę na boisku. Goście grający w tym spotkaniu dość agresywnie wzorowo wypełniali swoje zadania nakreślone przez trenera przed meczem. Mimo widocznej przewagi ze strony Interu to gospodarze stworzyli sobie bardziej klarowne sytuacje do strzelenia gola. Groźne kontrataki miejscowych miały swoje odzwierciedlenie w statystyce. W zestawieniach indywidualnych brylował natomiast Roberto Stellone, kilka razy zagrażając bramce Julio Cesara. Jego dwa bliźniaczo podobne uderzenia zza linii 16 metra o centymetry minęły prawy słupek bramki strzeżonej przez reprezentanta Brazylii.
Ten mecz miał wyjątkowo niespotykany przebieg. Więcej z gry mieli słynni „Nerazzurri”, którzy kompletnie zdominowali środek pola. Tym samym częściej byli w posiadaniu piłki, a ich akcje były płynniejsze. O wiele gorzej wypadali w obronie i pod bramką przeciwnika. W przeciągu 30 minut nie potrafili stworzyć sobie dogodnych sytuacji. Do tego, co chwile nadziewali się na groźne kontry. Niesieni dopingiem swoich kibiców gospodarze coraz pewniej czuli się pod polem karnym mediolańczyków nie dając spokoju defensywie dowodzonej przez Marco Materazziego. W 22 min. strzałem głową minimalnie chybił Hernan Dellafiore.
Po tej akcji spropagowanej przez Torino sprawdziła się stara piłkarska prawda, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Kwadrans przed przerwą piłkarze ze stolicy Lombardii po niemrawym ataku wywalczyli rzut rożny. Ten korner okazał się być wyjątkowo tragiczny w skutkach dla ekipy z Turynu. Dośrodkowaną nisko, bo na pierwszy słupek piłkę na bramkę zamienił – Julio Cruz. Argentyński napastnik wykazał się nie lada wyczynem zdobywając bramkę efektownym szczupakiem. Jeszcze przed przerwą podłamani nieco Turyńczycy nie rezygnowali. W 36 min. aktywny tego dnia Stellone minimalnie chybił z rzutu wolnego. Pierwsza część spotkania nic ciekawego już nie przyniosła.
W drugiej odsłonie dążenia gospodarzy do zmiany rezultatu trwały w zaparte. Kolejne trzy kwadranse gry mogły wywołać w kibicach nie małą konsternację. Wydarzenia na murawie rozgrywały się częściej w środkowej strefie boiska. Z upływem czasu nieznaczną przewagę zaczęli osiągać podopieczni Waltera Novellino. Składnych akcji i wymiany podań w wykonaniu jednych i drugich było niestety jak na lekarstwo. Nie brakowało natomiast uszczypliwości, prowokacji czy złośliwych fauli. 15 minut przed końcem role zupełnie się odwróciły. Teraz to Inter kontrował, a popularni „Burgund” więcej grali futbolówką.
Wcześniej obaj szkoleniowcy dostosowali się do wymogów tego kiepskiego w drugiej połowie widowiska. Zarówno Mancini jak i Novellino desygnowali do gry napastników – Davida Suazo (Inter) i Nicolę Ventolę (Torino). W 83 min. ten drugi w sytuacji sam na sam przegrał w indywidualnym pojedynku z golkiperem drużyny przeciwnej. Przewodnim akcentem tej części meczu był… kolor żółty. Na ekranach telewizorów najczęściej oglądaną osobą był sędzia. Pan Emidio Morganti (ubrany również w żółty kostium), bo o nim mowa wsławił się niesłychaną tego dnia suwerennością, jeśli chodzi o karanie graczy kartonikami w wymienionym wyżej kolorze.
Wynik tego spotkania już się nie zmienił i Inter w bólach wywiózł z Turynu komplet punktów. Zwycięstwo jest tym cenniejsze, iż wczoraj bezpośredni rywal Mediolańczyków – Roma tylko zremisowała u siebie z przeciętnym Livorno, 1:1. Tym samym mistrzowie Italii mają już 6 punktów przewagi nad podopiecznymi Luciano Spallettiego. Do końca rozgrywek pozostały 4 kolejki. Za tydzień w roli już gospodarza „Nerazzurri” podejmą ekipę Cagliari. Natomiast piłkarze Torino pojadą do Rzymu, by zmierzyć z wiceliderem – Romą.
chyba chodziło ci o "scudetto" bo "mercato" to
jest takie określenie na okres transferowy we
wloszech. "Fachowiec"
Co Ci z tym mercato?
chodzi o to "redaktorze" że mercato to okres
transferowy w italii a ty napisałeś że INTER zmierza
po "mercato" teraz widę ze sie poprawileś.
następnym razem zastanów się nim coś napiszesz.
...ja nic nie poprawiałem widocznie to za mnie ktoś
zrobił, ale naprawdę nie przypominam sobie bym pisał
mercato(?)... jeśli to prawda to najwidoczniej z
przepracowania była ta pomyłka, ale to nic, dzięki za
wytknięcie mi błędu - "znawco". Pozdrawiam;)
............tylko INTERISTA, po prostu nie lubię jak
sie źle pisze o mojej drużynie. Pozdrawiam :-)
Zobacz przedstawiłem Inter w samych superlatywach...
;)