Sensacja w Lizbonie


W kolejnych spotkaniach 16. kolejki ligi portugalskiej zmierzyły się drużyny Sportingu Lizbona z Pacos de Ferreira oraz Vitoria SC z SC Olhanense. Do dużej sensacji doszło w Lizbonie, gdzie lokalni kibice musieli oglądać porażkę swojej ukochanej drużyny.


Udostępnij na Udostępnij na

W sobotni wieczór mierzyły się drużyny, które w tym sezonie walczą o grę w europejskich pucharach. Zaskakująco dobrze spisująca się Vitoria Guimaraes podejmowała na własnym stadionie 11. w tabeli SC Olhanense. Faworytem oczywiście byli gospodarze, jednak już po pierwszym gwizdku widać było, że podopiecznych Manuela Machado czeka ciężka przeprawa.

Wyraźnie defensywnie nastawieni goście nie pozwalali rywalowi na wykańczanie groźnych akcji. Brak skuteczności i niemoc w sforsowaniu linii obrony sprawiły, że do przerwy kibice nie zobaczyli żadnej bramki. Sytuacja uległa zmianie w drugiej części spotkania. W 50. minucie jedynego gola zdobył Joao Ribeiro. Zdobyta bramka uspokoiła gospodarzy, którzy pewni zwycięstwa spokojnie realizowali zalecenia taktyczne trenera. W ostateczności wygrali 1:0.

W drugim sobotnim pojedynku Sporting Lizbona podejmował zajmujące 10. miejsce w tabeli Pacos de Ferreira. Podopieczni Paulo Sergio mają nikłe szanse na wywalczenie mistrzostwa Portugalii, jednak cały czas w ich zasięgu pozostaje druga Benfica. Jednak by zbliżyć się do rywala zza miedzy, trzeba było to spotkanie wygrać.

Początek meczu rozpoczął się pod dyktando gospodarzy, jednak to rywale zdobyli pierwszą bramkę. Fantastyczną akcję przeprowadzili piłkarze Pacos i w 28. minucie do siatki Patricio trafił Samuel. Wyraźnie zaskoczeni piłkarze Sportingu potrzebowali kilkunastu minut, by się otrząsnąć. W 42. minucie do wyrównania doprowadził niezawodny Jedson. Gdy piłkarze i kibice myśleli już o przerwie, ponownie do głosu doszli goście. Na 2:1 dla Pacos w 44. minucie podwyższył Manuel Jose.

Po zmianie stron do ataku ruszyli gospodarze. Jednak brak wykończenia sprawił, że na kolejną bramkę kibice zgromadzeni na Jose Alvalade czekali do 62. minuty. Do wyrównania doprowadził Jedson. Minuty mijały, a liczba groźnych akcji cały czas malała. Gdy kibice i piłkarze Sportingu pogodzili się z remisem, bramkę na wagę trzech punktów zdobył Pizzi.

Ku zaskoczeniu wszystkich, faworyt, Sporting Lizbona, na własnym obiekcie nie sprostał Pacos de Ferreira.

Komentarze
~Marcin77 (gość) - 14 lat temu

Uuuuu szkoda Sporting..;(

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze