Król drugiej ligi przenosi skuteczność na ekstraklasę. Oto historia Łukasza Sekulskiego


Od króla strzelców drugiej ligi do gwiazdy ekstraklasy

18 września 2016 Król drugiej ligi przenosi skuteczność na ekstraklasę. Oto historia Łukasza Sekulskiego
Korona TV

Ten sezon ekstraklasy zapowiada się dla niego na bardzo udany, a jeszcze kilka lat temu nikt o nim nie słyszał. W drugiej lidze strzelał jak na zawołanie, w ekstraklasie również zaczyna. O kim mowa? O napastniku Korony Kielce Łukaszu Sekulskim


Udostępnij na Udostępnij na

Początki

Swoją karierę rozpoczynał w Wiśle Płock, w której był podstawowym zawodnikiem, dostawał wiele szans, jednak nie strzelał zbyt wielu bramek, a wiadomo, że napastnika rozlicza się właśnie z goli. Dlatego też bez żalu pozbyto się Sekulskiego. Snajper szukał zespołu do odbudowania się i znalazł Stalową Wolę, która okazała się dla niego miejscem idealnym. Wcześniej dogadany był z Siarką Tarnobrzeg, ostatecznie jednak nie podpisał kontraktu. W Tarnobrzegu z pewnością do dziś żałują, że napastnik trafił do Stalowej Woli.

Tam niemal z miejsca wywalczył sobie pierwszy skład. Trener bez wahania stawiał na obecnego napastnika Korony. A „Sekul”, mając zaufanie szkoleniowca, odpłacał się bramkami, strzelając już w trzeciej kolejce. Kolejki mijały, bramki nadal wpadały. Nawet gdy zespół grał fatalnie, Łukasz i tak wyróżniał się na tle przeciwników. Po pół roku gry już było widać, że druga liga jest dla niego za ciasna. Jednak został, zajmując ze Stalą ósme miejsce w lidze. Prezesi klubu ze Stalowej Woli wiedzieli, że nie ma szans zatrzymać go w drużynie. 36 spotkań i aż 31 goli! Wielki wynik. Szybko pojawiły się oferty za zawodnika. Zainteresowanie wykazały Ruch, Korona, Pogoń i „Jaga”, do której ostatecznie trafił za trzydzieści tysięcy złotych. Tak, zaledwie trzydzieści tysięcy złotych. Sekulskiego do tego transferu przekonała możliwość gry w europejskich pucharach. Po odejściu ze Stali napastnikowi podziękował trener zespołu:

Chciałbym mu podziękować za cały sezon, bo odchodzi ze Stalowej Woli.

Całą sytuację skomentował także zawodnik:

Podkreślam to za każdym razem, że jestem bardzo wdzięczny drużynie Stali, trenerowi, prezesowi. W Stalowej Woli dali mi szansę, żeby się odbudować, zrobiliśmy z zespołem fajny wynik.

Nieudana przygoda w „Jadze”

W dniu przyjścia do Białegostoku trener Probierz bardzo chwalił Sekulskiego i wierzył, że będzie wielkim wzmocnieniem. W Jagiellonii zupełnie mu nie wyszło. Czternaście spotkań, zaledwie jedna bramka i trzy asysty. Nie tego spodziewał się Michał Probierz. Nie można tu powiedzieć o niewypale transferowym, bo „Jaga” zapłaciła grosze, ale lekkie rozczarowanie na pewno było. Zespół z Białegostoku nie zrezygnował jednak z Sekulskiego, lecz wypożyczył go na rok do Korony Kielce z nadzieją, że tam rozwinie swój talent.

Król w Koronie

W Kielcach początkowo nie było kolorowo. Do klubu dołączył w trakcie sezonu, co było doskonale widać. Zaliczał ogony i tak naprawdę w zaledwie jednym spotkaniu pokazał swój poziom, strzelając bramkę Podbeskidziu. Marny wynik. Został wypożyczony na rok, więc okres przygotowawczy przed tym sezonem przepracował z Koroną. Można powiedzieć, że to zaowocowało lepszym kontaktem z drużyną i wywalczeniem sobie pierwszego składu. „Sekul” w tym sezonie pokazuje, że nauczył się ligi. Kiedy on gra dobrze, Korona gra dobrze. Jest ważnym elementem układanki Tomasza Wilmana, przez co nie daje wstać z ławki Michałowi Przybyle. Dziewięć spotkań, pięć goli. Być może w tym sezonie powalczy nawet o koronę króla strzelców, w tej klasyfikacji jest obecnie na drugim miejscu, tracąc do Konstantina Vassiljeva dwie bramki.

W styczniu prawdopodobnie wróci do Jagiellonii, ponieważ Korony raczej nie będzie stać na wykup napastnika. Pytanie, czy powrót do Białegostoku będzie odpowiedni dla Sekulskiego? Trudno będzie mu wybić ze składu Świderskiego, który w dobrej formie gra pierwsze skrzypce w zespole Probierza. Prędzej jakiś inny klub zgłosi się po byłego gracza Stali. Wydaje się, że idealnie pasowałby do Pogoni Szczecin. Stylem gry bardzo przypomina Zwolińskiego, który obecnie jest w fatalnej formie, ale to już temat na inny tekst.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze