Jest w Niemczech kilka klubów, w których praca z młodzieżą jest zdumiewająca. Talenty bardzo szybko zaczynają błyszczeć i przedzierają się do pierwszego składu, z czasem stając się jego filarami. Jednym z takich klubów, słynących ze świetnego przygotowania juniorów właśnie, jest VfB Stuttgart. To właśnie tam wychował się coraz bardziej znany i doceniany pomocnik, Sebastian Rudy.
Zwykle najwięcej mówi się o napastnikach i bramkarzach. Ich talent i poziom najłatwiej ocenić, patrząc na liczbę strzelonych lub puszczonych goli, śledząc ilość strzałów i pięknych parad. W przypadku wszechstronnego pomocnika znacznie trudniejsza jest szybka ocena talentu, możliwości rozwoju. Jednak kiedy jeszcze niedawno zadawano pytanie o najlepszego zawodnika rezerw Stuttgartu, odpowiedź zarówno piłkarzy, jak i ekspertów najczęściej brzmiała: Sebastian Rudy.
Rudy urodził się 28 lutego 1990 roku w Villingen-Schwenningen. Kiedy półtora roku temu podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z VfB Stuttgart, w naszych mediach pojawiła się informacja, jakoby był synem byłego reprezentanta Polski, Andrzeja Rudego, który jak Podolski, Klose czy Trochowski zamiast w Polsce woli grać w Niemczech. Po sprawdzeniu tych informacji okazało się, że Rudy ze Stuttgartu, choć na imię ma tak samo jak syn Polaka, z Polską wspólnego ma niewiele.
Pierwsze kroki Sebastiana Rudego
20-latek wychował się na wsi, w niemieckim Dietingen. Wraz z czwórką rodzeństwa grał nie tylko na podwórku, ale i w miejscowym klubie. Zarówno w FC Dietingen właśnie, jak i w SV Zimmern, swoich pierwszych zespołach, Sebastian Rudy nauczył się podstaw gry w piłkę nożną.
W 2003 roku nastąpił dla niego spory przełom. Trzynastoletni talent trafił do swojego obecnego klubu, VfB Stuttgart, zamieszkał w tamtejszej akademii dla juniorów i grał we wszystkich młodzieżowych drużynach „Die Schwaben”. Odkąd zaczął występować w trzeciej lidze niemieckiej, w drużynie rezerw zwanej małym VfB, coraz głośniej było o jego wspaniałej technice i świetnych umiejętnościach.
Jednak podczas gdy młodzi pomocnicy Toni Kroos, Mesut Özil czy Marko Marin już od dawna zachwycają swoją genialną grą w najwyższej niemieckiej klasie rozgrywek, możliwości Rudego wciąż nie są do końca znane. Eksperci określają go mianem wspaniałego talentu z ponadprzeciętnymi zdolnościami, lecz sam zawodnik nie lubi takich słów. Zamiast rozmawiać o sobie, woli pokazać, co umie na treningu lub w czasie meczu.
Rudy jest piłkarzem niezwykle wszechstronnym, może być zarówno prawym, jak i defensywnym pomocnikiem, czasem grywa na lewej stronie. Dzięki temu często zastępuje też kontuzjowanych zawodników. Ponieważ właśnie w rezerwowej drużynie VfB Stuttgart świetnie mu się to udawało, szefostwo postanowiło podpisać z nim pierwszy profesjonalny kontrakt.
Kariera klubowa
To wydarzenie nie wiązało się dla Rudego z żadną wielką zmianą. W Bundeslidze zadebiutował co prawda w zremisowanym 0:0 meczu z Hoffenheim, jednak grał tylko kilka minut. W drużynie Armina Veha wystąpił jeszcze raz, także wchodząc z ławki na krótką chwilę. Prawdziwy przełom miał nastąpić, kiedy w VfB trenerem został Markus Babbel. Jego pierwszym życzeniem było przenieść pomocnika na stałe do pierwszego zespołu. Niestety, Rudy nie mógł się pokazać, gdyż od razu pierwszy trening skończył się dla niego kontuzją. 20-latek złamał jedną z kości stopy, a leczenie urazu trwało kilka miesięcy. Sam piłkarz przyznaje, że to był dla niego naprawdę ciężki czas, ale na szczęście dostał ze strony klubu wiele wsparcia.
Sebastianowi Rudemu nie pozostało nic innego, jak po kontuzji wrócić do trzeciej ligi i na nowo przekonać trenerów, że jest świetnym zawodnikiem. W siedmiu pozostałych meczach VfB II, które rozegrał, strzelił dwie bramki. Przygotowania do nowego sezonu rozpoczął już z drużyną Markusa Babbela. Ówczesny trener Stuttgartu zaufał młodemu pomocnikowi i stawiał na niego od początku rozgrywek, jednak cała drużyna nie spisywała się w Bundeslidze najlepiej. Dobre widoki były za to na awans z grupy w Lidze Mistrzów. To właśnie w tych rozgrywkach, podczas meczu wygranego przez zespół Babbela 2:0 z Glasgow Rangers, Rudy pokazał, na co go stać. Już w 16. minucie strzelił pierwszego gola spotkania, który był zarazem jego premierowym trafieniem dla pierwszej drużyny VfB, i to w meczu takiej rangi. W drugiej połowie pomocnik także błyszczał. Zaliczył asystę przy golu na 2:0 i był jednym z najlepszych i najbardziej zapracowanych zawodników na Ibrox Park.
Wraz ze zwolnieniem Markusa Babbela szanse dla Rudego na występy w pierwszym składzie nieco zmalały, jednak zawodnik wciąż należy do najlepszych w Stuttgarcie. Zarówno menadżer Heldt, jak i obecny trener, Christian Gross, wróżą pomocnikowi świetlaną przyszłość, nie chcą jednak rozpętywać wokół niego żadnej medialnej burzy. Skromnemu piłkarzowi taka sytuacja odpowiada, gdyż jest świadom, że nagła sława może bardzo szybko oszołomić. Wciąż woli skupiać się na piłce, doskonaleniu swojej techniki i pozostawaniu nierozpoznawalnym w tłumie, zwykłym, młodym człowiekiem.
Reprezentacje
W byciu zupełnie zwykłym i niezauważalnym przeszkadza jednak jeszcze jeden aspekt w życiu piłkarza: kariera reprezentacyjna. Na razie Sebastian Rudy reprezentuje drużynę Niemiec do lat 21. Wcześniej grywał w spotkaniach zespołu U17, z którym zdobył brązowy medal mistrzostw świata, oraz znajdował się w kadrach U18 i U19, gdzie udało mu się strzelić jednego gola.
Obecnie, obok kolegów z drużyny: Juliana Schiebera, Timo Gebharta, Stefano Celozziego i Svena Ulreicha, pomocnik powoływany jest przez byłego trenera rezerw Stuttgartu, Rainera Adriona, do reprezentacji U21. Na razie na swoim koncie ma cztery występy. Jeśli chodzi o szanse gry w drużynie Joachima Löwa, biorąc pod uwagę jej obecny skład, zdają się one niewielkie. Celem Rudego na najbliższy czas na pewno będzie pomóc zespołowi do lat 21 zakwalifikować się na mistrzostwa Europy w 2011 roku oraz igrzyska olimpijskie w 2012.
Prywatnie
Choć bardzo ceni sobie Stevena Gerrarda z Liverpoolu, idolem Sebastiana Rudego zawsze był pomocnik Leverkusen, Bernd Schneider. Taka sytuacja wiązała się z kibicowaniem „Aptekarzom”. Pomocnik przyznaje, że jego pokój był obwieszony plakatami ulubionego piłkarza i jego drużyny. Jego zawodowa droga potoczyła się jednak inaczej i ostatecznie trafił do Stuttgartu. Przy całej swojej skromności, jedynym „gwiazdorskim” nawykiem Rudego jest eksperymentowanie z fryzurami. Zwykle robi to jednak w okresie, kiedy nie pokazuje się publicznie. Pomocnik woli bowiem nie wyróżniać się z tłumu.
Mimo wielkiego talentu i świetnej techniki, Sebastian Rudy wciąż pozostaje zwykłym, nieśmiałym, młodym człowiekiem. Trenerzy i koledzy z drużyny wróżą mu wspaniałą karierę, a on, zamiast skupiać się na słowach, woli udowadniać to swoimi osiągnięciami na boisku. Jeżeli tylko uda mu się uniknąć poważnych kontuzji i wykorzystać wszystkie dane mu szanse, naprawdę może stać się jednym z filarów VfB Stuttgart, idąc tym samym w ślady na przykład Samiego Khediry.