Od dłuższego czasu na każdy pojawiający się temat polskiego futbolu pewnie stwierdzam, że umarł i stygnie gdzieś w czeluściach wszelkich światowych rankingów. Z argumentów mógłbym napisać książkę. Mimo wszystko mecze naszych "Orłów" przyciągają przed odbiorniki rzesze fanów. W najbliższą niedzielę będzie z pewnością podobnie, gdyż "Biało-Czerwoni" udadzą się do Dublina, by zmierzyć się z reprezentacją Irlandii.
Tym razem oglądalność wzrośnie przynajmniej o 1, gdyż sam zasiądę do tego spotkania z zaciśniętymi kciukami. Jeden po cichu za naszych. Drugi za prawego obrońcę zespołu prowadzonego przez Martina O’Neilla, a na co dzień zawodnika Evertonu – 26-letniego Seamusa Colemana. Dlaczego? Pomijając statystyki, ten zawodnik konsekwentnie, a zarazem niespotykanie dla angielskiej piłki spełnia funkcje dla swojej pozycji. Coleman rozegrał w tym sezonie na Wyspach 2795 minut, notując pięć bramek, dwie asysty oraz średnio 36 podań przy skuteczności 84% na mecz. Do tego dodajmy dwa odbiory i jeden przechwyt. I chociaż w obecnym sezonie „The Toffees” krótko mówiąc – rozczarowują, zajmując dopiero 13. pozycję w Barclays Premier League, przy bilansie bramek 38:42, Coleman wydaje się być „czysty”.
http://i58.tinypic.com/11sgzes.png
Zostawmy jednak liczby. To, co cenię najbardziej w Colemanie, to kreatywność oraz nastawienie ofensywne. Mimo iż z piłką zdaje się wyglądać nieco niepewnie, to nie dajmy się zwieźć pozorom. I nawet jeśli na ten moment jest wart pięciokrotnie mniej, to w osobistym odczuciu miewam skojarzenia stawiające Seamusa na równi z Garethem Bale’em. Charakteryzuje ich prowadzenie piłki blisko przy nodze, brak szczególnych zwodów technicznych oraz w momencie zagrożenia zmiana prowadzenia na nogę dalszą od przeciwnika. Tym samym Seamie stanowi świetny rodzaj wsparcia jako dodatkowy skrzydłowy podczas gry ofensywnej swojego zespołu. Na tym przydatność młodego Irlandczyka się nie kończy, mimo iż Coleman zalicza średnio jedną stratę na mecz, to zagrywając do niego futbolówkę, koledzy mogą liczyć na odpowiedzialne, a zarazem kreatywne poszukiwanie rozwiązań, chociaż nie zawsze szczególnie skuteczne. Seamie oprócz dośrodkowań lubi poszukać podań dających przewagę w grze:
http://i58.tinypic.com/2d8int.png
Jak na defensora na Wyspach przystało, Colemana szczególnie charakteryzują: determinacja i ukierunkowanie na odbiór piłki, przyspieszenie, zdecydowane wejścia i dynamiczne budowanie akcji zaraz po odzyskaniu posiadania piłki przez zespół. Co nieczęsto można spotkać w Premier League, prawy obrońca Evertonu potrafi odpowiednio zidentyfikować zagrożenie, zająć odpowiednie pole oraz w dużym skrócie: jest inteligentny.
http://i57.tinypic.com/xcavs.png
Seamus Coleman nie atakuje od razu piłki, utrzymuje dystans, dając tym samym czas na reorganizację gry defensywnej reszcie zespołu. Obserwuje piłkę i potencjalne zagrożenie – dwóch zawodników Newcastle oraz ukierunkowuje ciało tak, by skłonić przeciwnika do gry do linii bocznej, czyli w strefę mniejszego zagrożenia
Koniec końców od grona czołowych zawodników na tej pozycji Seamusa Colemana oddziela jeden aspekt. Stabilność i powtarzalność, czyli zespół cech zapewniających pewną regularność w podejmowanych działaniach. I mimo iż w zespole z niebieskiej części Liverpoolu Irlandczyk może liczyć na miejsce w podstawowym składzie, a sam Roberto Martinez nie szczędzi słów uznania dla jego postępów, wiem, że ten zawodnik nie pokazał jeszcze wszystkiego. I oby nie zrobił tego w niedzielnym spotkaniu z Polską. Jak nastawiam się na ten mecz? Oni mają Colemana, my mamy Wawrzyniaka. Zatem chyba wiem, jaki będzie rezultat końcowy… Ale kciuków nie zamierzam puszczać.
https://vine.co/v/MiPMEKXYb91