Ekipa z Gelsenkirchen od zawsze była postrzegana jako jedna z topowych drużyn Bundesligi. Na taki obraz klubu wpływ mają na pewno wywalczone liczne tytuły mistrzowskie oraz głęboko zakorzenione tradycje kibicowskie. Jednak gdy zajrzymy w statystyki, to okazuje się, że wszystkie sezony, w których „Niebiesko-biali” zajmowali pierwsze miejsce, rozgrywane były w ubiegłym wieku. Oczywiście kibice marzą o przerwaniu tej niechlubnej passy bez zdobytego tytułu. Patrząc natomiast realistycznie na układ sił w Bundeslidze, wszyscy wiemy, że przerwanie kilkuletniego panowania Bayernu Monachium jest praktycznie niemożliwe.
Dla wszystkich osób związanych z Schalke 04 świetnym wynikiem byłoby z pewnością powtórzenie tego, co osiągnięto w ubiegłym sezonie. Mowa tutaj o drugim miejscu i zagwarantowaniu sobie występów w Lidze Mistrzów. Oprócz tego fanów cieszył na pewno fakt, że udało się wyprzedzić odwiecznego rywala – BVB.
Ruchy transferowe
Przed zbliżającą się kampanią sympatyków drużyny może martwić odejście z zespołu dwóch kluczowych zawodników, bo z pewnością takimi byli pomocnicy: Leon Goretzka i Max Meyer. Na poziomie 1. Bundesligi w sezonie 2017/2018 rozegrali łącznie 50 meczów. Ta liczba mówi sama za siebie. Co warto podkreślić, pierwszy z nich został kupiony przez Bayern Monachium, który w ten sposób konsekwentnie opiera swoją politykę transferową na osłabieniu największych rywali.
Na pocieszenie warto wspomnieć o nabytkach. Z Hoffenheim, na zasadzie wolnego transferu, przeszedł Mark Uth. Zawodnik, który na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej uzbierał 29 bramek. Dwóch odchodzących pomocników mają zastąpić inni: Suat Serdar z FSV Mainz oraz Omar Mascarell grający do tej pory w Eintrachcie Frankfurt. Ruchy transferowe nie kończą się jednak tylko na wzmacnianiu siły ofensywnej zespołu. Zadbano również o zabezpieczenie tyłów. W tym celu z Hannoveru 96 pozyskano za 7 mln euro Salifa Sane. Ten senegalski obrońca wyróżnia się ponadprzeciętnymi warunkami fizycznymi. 196 cm wzrostu oraz niebywała szybkość – to cechy, na których opiera swoją grę w defensywie. Co ważne, wszyscy wyżej wymienieni zawodnicy są oswojeni z realiami panującymi w Bundeslidze.
Jakby tego było mało z nieudanego wypożyczenia w Juventusie do Gelsenkirchen wraca Benedikt Howedes. Osoba, którą w Zagłębiu Ruhry znają wszyscy. Piłkarz będący w czołówce rankingu pod względem największej liczby występów w drużynie. Co najważniejsze, pomimo kilku ruchów transferowych, szkielet zespołu się nie zmienia. Począwszy od bramkarza – Ralfa Fahrmanna, dla którego będzie to ósmy sezon z rzędu w „Die Knappen”. Kończąc na napastniku Guido Burgstallerze, który w zeszłej kampanii zdobył 13 bramek.
Taka aktywność działaczy „Die Konigsblauen” na rynku transferowym nie powinna dziwić żadnego kibica. W końcu przed zawodnikami stoi ogromne wyzwanie gry na trzech frontach. Wiąże się to z rozgrywaniem meczów co trzy dni, przy najwyższych obciążeniach. Terminarz w takich przypadkach jest zmorą dla każdego trenera. Musi on bowiem dysponować siłami swoich podopiecznych w taki sposób, aby utrzymać odpowiedni poziom gry, zarówno na krajowym podwórku, jak i w europejskich pucharach. Dlatego tak ważne jest posiadanie szerokiej ławki rezerwowych. Wprowadza to element rywalizacji na każdej pozycji, a co za tym idzie, daje szkoleniowcowi możliwość rotowania składem.
Jeśli miałbym wskazać największą przeszkodę, z którą będą musieli zmierzyć się piłkarze z Gelsenkirchen w przyszłym sezonie, to byłaby to zbyt duża częstotliwość rozgrywania
spotkań. Zmęczenie zawodników może dać o sobie znać wraz z upływem kolejnych miesięcy. Wtedy też wszystkie założenia taktyczne jest o wiele trudniej zrealizować. Dla kibiców natomiast będzie to fantastyczny okres, w którym z pewnością nie będą mieli okazji zatęsknić za oglądaniem swojego ulubionego zespołu.
Trener
Tak efektywna gra całego zespołu na przestrzeni 34 kolejek nie byłaby możliwa bez udziału Domenico Tedesco, obecnego trenera Schalke 04. Jest to szkoleniowiec bez większego obycia na piłkarskich salonach, stąd gdy został zaprezentowany, żartobliwie nazwano go „królikiem z kapelusza”. Królikiem, który kompletnie zmienił styl gry wicemistrza Bundesligi. Oczekiwania zarządu wobec jego osoby były jasne: doprowadzić drużynę do miejsca dającego awans do europejskich pucharów. Wobec jego poprzednika, Markusa Weinzierla, postawiono podobny cel. Rzeczywistość natomiast zweryfikowała założenia i „Die Konigsblauen” zakończyli sezon na fatalnym 10. miejscu. Po przyjściu włoskiego szkoleniowca nie oczekiwano efektownej gry zespołu. Prym miała wieść skuteczność.
Całą rewolucję rozpoczął od zmiany ustawienia na 3-5-2, które przechodzi w 5-4-1 podczas bronienia. Takie rozwiązania taktyczne przyczyniły się do zmniejszenia liczby traconych przez zespół bramek.
Według Tedesco głównym sposobem na zdobywanie goli jest wyprowadzanie kontrataków. W defensywie gra cały zespół, a w przypadku odzyskania piłki zawodnicy mają za zadanie jak najszybciej znaleźć się z piłką na połowie przeciwnika. W tym wariancie kluczową rolę odgrywają napastnicy: Guido Burgstaller oraz Yevhen Konoplyanka, którzy muszą błyskawicznie odnaleźć się w polu karnym rywala i czekać na podanie. Był to główny sposób na zdobywanie bramek przez ekipę „Niebiesko-białych”.
Oprócz doskonale opracowanych systemów taktycznych, Domenico posiada jeszcze jedną ważną cechę – jest po prostu człowiekiem. Nie tworzy bariery pomiędzy sobą a zawodnikami. Nie uważa, że jest mistrzem w swoim fachu. Wie, kiedy jest czas na pracę, a kiedy można pozwolić sobie na trochę luzu. Jego podopieczni traktują go jak dobrego kumpla. Trudno się dziwić, skoro po jednym z ligowych meczów potrafił on zaprosić zawodników na hamburgery, zamiast zorganizować im ciężki trening. Działając w ten sposób, zyskuje zaufanie drużyny i tworzy dobrą atmosferę, co jest niezbędne do osiągania sukcesów.
Można powiedzieć, że Włoch buduje klub po swojemu. Przejawia się to m.in. w systemie skautingu, jaki obrał. Bowiem nie liczą się dla niego tylko umiejętności piłkarskie zawodników. Jego sztab ma także za zadanie obserwować ich zachowania pozaboiskowe, to czy charakterem pasują do wizji budowania Schalke 04 w wydaniu Domenico Tedesco. Być może dlatego próżno szukać w Gelsenkirchen skandali czy niesnasek między zawodnikami.
***
Nie znajdziemy w Gelsenkirchen gwiazd sprowadzanych za grube miliony. Trudno także o widowiskowe zagrania. Ale nie tego oczekują prawdziwi kibice „Die Konigsblauen”. Oni przychodzą zobaczyć zespół dobrze poukładany taktycznie, którego siłą jest kolektyw. Z takimi samymi oczekiwaniami zawitają na Veltins Arena w zbliżającym się wielkimi krokami sezonie 2018/2019. I w mojej ocenie się nie zawiodą.