Rozczarowanie na Veltins Arena! Derby Zagłębia Ruhry na remis


95. derby Westfalii w najwyższej niemieckiej klasie rozgrywkowej już za nami

26 października 2019 Rozczarowanie na Veltins Arena! Derby Zagłębia Ruhry na remis

Bezbramkowym remisem zakończyło się dzisiejsze starcie Schalke z Borussią Dortmund. Choć przez większą część meczu stroną dominującą byli gospodarze, to na spółkę szczęście i nieskuteczność Rabbiego Matondo uchroniły dortmundczyków od porażki.


Udostępnij na Udostępnij na

Derby Zagłębia Ruhry rozgrywane są już od ładnych kilkudziesięciu lat i za każdym razem budzą ogrom emocji i kontrowersji. Nie licząc dzisiejszego spotkania, Borussia Dortmund i Schalke w swojej historii mierzyły się już aż 154 razy. Częściej zwycięsko z tej rywalizacji wychodziła jednak drużyna „Die Königsblauen”.

Derbowe napięcie

Zarówno w Dortmundzie, jak i w Gelsenkirchen od paru dni zaobserwować dało się napięcie związane z dzisiejszym meczem. Michael Zorc tłumaczył, że dzisiejszy mecz jest bardzo ważny i oczekuje od piłkarzy z Dortmundu pełnego zaangażowania.

Natomiast Lucien Favre na przedmeczowej konferencji prasowej odniósł się między innymi do spekulacji na temat jego zwolnienia z Borussii. Szwajcar stwierdził, że w pełni koncentruje się na swojej pracy, a plotki na temat jego przyszłości na Signal Iduna Park są czymś w zupełności naturalnym.

Jako ciekawostkę można podać, że chyba najbardziej rozdartym człowiekiem przed dzisiejszymi derbami był szkoleniowiec Liverpoolu Juergen Klopp. Niemiec niegdyś prowadził drużynę Borussii i do teraz się z nią utożsamia, jednak jego najlepszy przyjaciel – David Wagner – pełni funkcję trenera w Schalke.

Odmienione Schalke

W ostatnim czasie przez drużynę z Gelsenkirchen przeszła istna rewolucja. Stery w zespole przejął David Wagner, który zastał go w sytuacji wręcz fatalnej. Schalke skończyło sezon w dole tabeli, a jego gra nie napawała optymizmem.

Były szkoleniowiec Huddersfield wprowadził jednak na Veltins Arena nowe, lepsze rządy. Wreszcie styl zespołu z Zagłębia Ruhry może się podobać, a co najważniejsze, obfituje on w punkty, których w ubiegłej kampanii brakowało piłkarzom „Die Knappen”.

David Wagner pokazał, że jest nie tylko doskonałym nauczycielem, lecz także niezwykłą osobą, która może zarówno inspirować, jak i czerpać z ludzi. Poza tym udowodnił, że potrafi wyciągać z piłkarzy to, co najlepsze – tłumaczył Schneider w rozmowie z dziennikarzami „Sport Bild”.

Skoro wspomnieliśmy o umiejętności wydobywania z piłkarzy tego, co najlepsze, to sporą zasługą Wagnera jest dotarcie do Amina Harita, który często określany jest jako trudny charakter dla trenerów. Marokańczyk wreszcie w pełni wykorzystuje swój potencjał, czego potwierdzeniem jest tytuł dla najlepszego piłkarza września, który niedawno wpadł w ręce 22-latka.

Starcie dwóch tytanów

Dzisiejsze spotkanie przed jego rozpoczęciem dość często nazywane było starciem dwóch tytanów. Chodziło oczywiście o pojedynek pomiędzy Amine Haritem a kapitanem Borussii Marco Reusem. Obaj są w trwającym sezonie czołowymi postaciami swoich zespołów i to właśnie oni mieli przesądzić o rezultacie derbów Westfalii.

Blask marokańskiego piłkarza możemy obserwować dopiero od niedawna. Jak już wspomnieliśmy, wszystko to sprawka Davida Wagnera, który zdołał dotrzeć do wspomnianego Harita, a sztuka ta nie udawała się poprzednim szkoleniowcom Schalke.

Marco Reus natomiast kolejny sezon zaczyna w roli kapitana Borussii, co w ostatnim czasie było przedmiotem wielu spekulacji. Spore grono ludzi uważa, że niemieckiemu piłkarzowi brakuje cech przywódczych i zwyczajnie nie nadaje się do tej roli. 30-latek broni się w najlepszy możliwy sposób, czyli za pomocą liczb.

My postanowiliśmy przeanalizować statystyki obu panów i rozwiać wątpliwości, który jest obecnie w lepszej dyspozycji. Po pierwszym spojrzeniu możemy dostrzec, że są one bliźniaczo podobne. Amine Harit w trwającej kampanii ligi niemieckiej strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty. Dla porównania Reus wpisał się na listę strzelców pięciokrotnie, lecz nie może pochwalić się żadną asystą.

Przejdźmy teraz do średniej liczby celnych podań na mecz w tym sezonie Bundesligi. Tutaj znowu sytuacja jest niezwykle wyrównana, z lekkim wskazaniem na kapitana Borussii Dortmund. Nie inaczej jest w statystyce kontaktów z piłką na mecz. W tej kategorii również minimalnie górą jest Niemiec.

Choć pod względem przytoczonych statystyk nieznacznie lepiej prezentuje się Marco Reus, to trzeba powiedzieć, że Amine Harit również jest w niesamowitym gazie. W dzisiejszych derbach Zagłębia Ruhry jednak żaden z nich nie błysnął.

Dominacja gospodarzy

Tak w skrócie opisać można pierwszą połowę dzisiejszego meczu. Podopieczni Davida Wagnera od pierwszego gwizdka sędziego przejęli inicjatywę. Przyjezdni natomiast byli bardzo niewyraźni, grali niedokładnie i często dość asekuracyjnie.

Trzeba przyznać, że wynik pierwszej połowy zdecydowanie nie oddawał tego, co działo się na boisku. Piłkarze Schalke w pierwszych 45 minutach stworzyli sobie kilka dogodnych okazji. Minimum jedna powinna zakończyć się golem.

Jak się można już domyślić, ten w pierwszej połowie dla gospodarzy nie padł. Najpierw Borussię Dortmund dwukrotnie ratowało obramowanie bramki, a następnie świetnie dysponowany Marwin Hitz, choć akurat w tym przypadku sędzia podniósł chorągiewkę.

Druga część tego meczu także należała do piłkarzy Schalke. Stworzyli oni ogrom sytuacji, które koncertowo marnował Rabbi Matondo. Po blisko godzinie gry doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym gości. Piłka została zagrana ręką przez jednego z zawodników Borussii, lecz sędzia nie podyktował karnego.

W ostatnim kwadransie dortmundczycy nieco się przebudzili i przenieśli grę na połowę rywala. Drogi do bramki szukał między innymi Jadon Sancho, po którego strzale interweniować musiał bramkarz „Die Knappen”. Ostatecznie żadnej z drużyn nie udało się strzelić bramki, a mecz zakończył się rozczarowującym, bezbramkowym remisem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze