Bezbramkowym remisem zakończyło się dzisiejsze starcie Schalke z Borussią Dortmund. Choć przez większą część meczu stroną dominującą byli gospodarze, to na spółkę szczęście i nieskuteczność Rabbiego Matondo uchroniły dortmundczyków od porażki.
Derby Zagłębia Ruhry rozgrywane są już od ładnych kilkudziesięciu lat i za każdym razem budzą ogrom emocji i kontrowersji. Nie licząc dzisiejszego spotkania, Borussia Dortmund i Schalke w swojej historii mierzyły się już aż 154 razy. Częściej zwycięsko z tej rywalizacji wychodziła jednak drużyna „Die Königsblauen”.
Derbowe napięcie
Zarówno w Dortmundzie, jak i w Gelsenkirchen od paru dni zaobserwować dało się napięcie związane z dzisiejszym meczem. Michael Zorc tłumaczył, że dzisiejszy mecz jest bardzo ważny i oczekuje od piłkarzy z Dortmundu pełnego zaangażowania.
https://twitter.com/juliakramek/status/1188081116022018049
Natomiast Lucien Favre na przedmeczowej konferencji prasowej odniósł się między innymi do spekulacji na temat jego zwolnienia z Borussii. Szwajcar stwierdził, że w pełni koncentruje się na swojej pracy, a plotki na temat jego przyszłości na Signal Iduna Park są czymś w zupełności naturalnym.
Jako ciekawostkę można podać, że chyba najbardziej rozdartym człowiekiem przed dzisiejszymi derbami był szkoleniowiec Liverpoolu Juergen Klopp. Niemiec niegdyś prowadził drużynę Borussii i do teraz się z nią utożsamia, jednak jego najlepszy przyjaciel – David Wagner – pełni funkcję trenera w Schalke.
Klopp przed jutrzejszym Revierderby: "To najbardziej zwariowana sytuacja w moim życiu. Jestem w 100% czarno-żołty, ale teraz mój najlepszy przyjaciel jest trenerem Schalke. Nie mam pojęcia, jak mam się odnaleźć w tej sytuacji". #BundesTAK
— Tomasz Urban (@tom_ur) October 25, 2019
Odmienione Schalke
W ostatnim czasie przez drużynę z Gelsenkirchen przeszła istna rewolucja. Stery w zespole przejął David Wagner, który zastał go w sytuacji wręcz fatalnej. Schalke skończyło sezon w dole tabeli, a jego gra nie napawała optymizmem.
Były szkoleniowiec Huddersfield wprowadził jednak na Veltins Arena nowe, lepsze rządy. Wreszcie styl zespołu z Zagłębia Ruhry może się podobać, a co najważniejsze, obfituje on w punkty, których w ubiegłej kampanii brakowało piłkarzom „Die Knappen”.
– David Wagner pokazał, że jest nie tylko doskonałym nauczycielem, lecz także niezwykłą osobą, która może zarówno inspirować, jak i czerpać z ludzi. Poza tym udowodnił, że potrafi wyciągać z piłkarzy to, co najlepsze – tłumaczył Schneider w rozmowie z dziennikarzami „Sport Bild”.
Skoro wspomnieliśmy o umiejętności wydobywania z piłkarzy tego, co najlepsze, to sporą zasługą Wagnera jest dotarcie do Amina Harita, który często określany jest jako trudny charakter dla trenerów. Marokańczyk wreszcie w pełni wykorzystuje swój potencjał, czego potwierdzeniem jest tytuł dla najlepszego piłkarza września, który niedawno wpadł w ręce 22-latka.
Starcie dwóch tytanów
Dzisiejsze spotkanie przed jego rozpoczęciem dość często nazywane było starciem dwóch tytanów. Chodziło oczywiście o pojedynek pomiędzy Amine Haritem a kapitanem Borussii Marco Reusem. Obaj są w trwającym sezonie czołowymi postaciami swoich zespołów i to właśnie oni mieli przesądzić o rezultacie derbów Westfalii.
Blask marokańskiego piłkarza możemy obserwować dopiero od niedawna. Jak już wspomnieliśmy, wszystko to sprawka Davida Wagnera, który zdołał dotrzeć do wspomnianego Harita, a sztuka ta nie udawała się poprzednim szkoleniowcom Schalke.
Marco Reus natomiast kolejny sezon zaczyna w roli kapitana Borussii, co w ostatnim czasie było przedmiotem wielu spekulacji. Spore grono ludzi uważa, że niemieckiemu piłkarzowi brakuje cech przywódczych i zwyczajnie nie nadaje się do tej roli. 30-latek broni się w najlepszy możliwy sposób, czyli za pomocą liczb.
My postanowiliśmy przeanalizować statystyki obu panów i rozwiać wątpliwości, który jest obecnie w lepszej dyspozycji. Po pierwszym spojrzeniu możemy dostrzec, że są one bliźniaczo podobne. Amine Harit w trwającej kampanii ligi niemieckiej strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty. Dla porównania Reus wpisał się na listę strzelców pięciokrotnie, lecz nie może pochwalić się żadną asystą.
Przejdźmy teraz do średniej liczby celnych podań na mecz w tym sezonie Bundesligi. Tutaj znowu sytuacja jest niezwykle wyrównana, z lekkim wskazaniem na kapitana Borussii Dortmund. Nie inaczej jest w statystyce kontaktów z piłką na mecz. W tej kategorii również minimalnie górą jest Niemiec.
Choć pod względem przytoczonych statystyk nieznacznie lepiej prezentuje się Marco Reus, to trzeba powiedzieć, że Amine Harit również jest w niesamowitym gazie. W dzisiejszych derbach Zagłębia Ruhry jednak żaden z nich nie błysnął.
Dominacja gospodarzy
Tak w skrócie opisać można pierwszą połowę dzisiejszego meczu. Podopieczni Davida Wagnera od pierwszego gwizdka sędziego przejęli inicjatywę. Przyjezdni natomiast byli bardzo niewyraźni, grali niedokładnie i często dość asekuracyjnie.
Trzeba przyznać, że wynik pierwszej połowy zdecydowanie nie oddawał tego, co działo się na boisku. Piłkarze Schalke w pierwszych 45 minutach stworzyli sobie kilka dogodnych okazji. Minimum jedna powinna zakończyć się golem.
Jak się można już domyślić, ten w pierwszej połowie dla gospodarzy nie padł. Najpierw Borussię Dortmund dwukrotnie ratowało obramowanie bramki, a następnie świetnie dysponowany Marwin Hitz, choć akurat w tym przypadku sędzia podniósł chorągiewkę.
HT: 0-0#Schalke the better team and have hit the woodwork twice.
Schalke #ultras with stolen Borussia Dortmund flags – including a huge "Südtribüne" banner.
Meanwhile, #Dortmund pyrotechnics in the away end.
[📷 @Klein_Tho, @edmccambridge, @dw_sports] #Revierderby pic.twitter.com/4Cm3S7RB27
— Matt Ford (@matt_4d) October 26, 2019
Druga część tego meczu także należała do piłkarzy Schalke. Stworzyli oni ogrom sytuacji, które koncertowo marnował Rabbi Matondo. Po blisko godzinie gry doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym gości. Piłka została zagrana ręką przez jednego z zawodników Borussii, lecz sędzia nie podyktował karnego.
W ostatnim kwadransie dortmundczycy nieco się przebudzili i przenieśli grę na połowę rywala. Drogi do bramki szukał między innymi Jadon Sancho, po którego strzale interweniować musiał bramkarz „Die Knappen”. Ostatecznie żadnej z drużyn nie udało się strzelić bramki, a mecz zakończył się rozczarowującym, bezbramkowym remisem.