Mniej gadaj, więcej pracuj, czyli życiowe motto SC Freiburg


W klubie tym nie ma presji wyniku, toksycznej atmosfery czy ciągłego rozczarowania, ale są za to cierpliwość, żmudna ciężka robota i zdrowe struktury

20 lutego 2021 Mniej gadaj, więcej pracuj, czyli życiowe motto SC Freiburg

Gdyby popatrzeć na wyniki trzech ostatnich spotkań Freiburga, to można byłoby uknuć teorię, że podopieczni Christiana Streicha grają w kratkę. Jednak ludzie, którzy regularnie śledzą Bundesligę i znają realia niemieckiego futbolu, doskonale wiedzą, że tak nie jest. SC Freiburg to dziś jeden z największych pozytywów obecnego sezonu Bundesligi. Celem przed rozgrywkami było spokojne utrzymanie się i po 21 kolejkach trudno przypuszczać, by klub z Fryburga następny sezon spędził w 2. Bundeslidze.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy latem decydujesz się na sprzedaż dwóch ważnych postaci minionego sezonu, a nie dokonujesz żadnych wzmocnień, to nie sposób wobec ciebie mieć większe oczekiwania. Podobnie było w ekipie Christiana Streicha po odejściu Robina Kocha do Leeds i Luki Waldchmidta do Benfiki. 8. zespół poprzedniego sezonu Bundesligi zarobił blisko 30 milionów euro. Zespół opuścił również Aleksander Schwollow, przechodząc do Herthy, czyli tak na dobrą sprawę każda formacja straciła swojego lidera.

Gdy sprzedajesz, to w teorii powinieneś mieć pieniądze na zakupy. Jednak pandemia koronawirusa sprawiła, że klub z Fryburga mocno musiał zacisnąć pasa, aby nie sięgać do kieszeni kibiców ani nie obniżać pensji pracownikom klubu. To spowodowało, że klub głównie pozyskiwał zawodników bezgotówkowo, a najdroższym transferem był Ermedin Demirović za 3,7 miliona euro. Jeszcze gorzej było zimą, gdy SC Freiburg klub nie pozyskał kompletnie nikogo.

Jednak decyzje transferowe nie wpłynęły w żaden sposób na formę zespołu. Bo 8. miejsce w tabeli po 21 kolejkach to wynik bardzo dobry. Raz, że jest to wyrównanie osiągnięcia z poprzednich rozgrywek, dwa, że tylko dwa razy w ostatnich 10 latach zespół kończył sezon na wyższym miejscu.

Dinozaur na ławce 

Największym architektem obecnego Freiburga jest Christian Streich, który od dekady prowadzi zespół. W dzisiejszych czasach, w których świat futbol jest tak intensywny, to wyczyn niesamowity. I mimo że nikogo nie wypada porównywać z takimi legendami jak sir Alex Ferguson czy Arsen Wenger, to Streich dla Freiburga jest właśnie kimś takim. A jeśli już mielibyśmy się zastanowić, do kogo z tej dwójki mu bliżej, to raczej do byłego opiekuna Manchesteru United.

Przeżył już grę w pucharach, spadek i awans. To człowiek, który nie stroni od polityki, a jego filozoficzne podejście nie zawsze jest zrozumiałe dla wszystkich. Jednak najważniejsze, że dociera do piłkarzy. Średnia punktowa za jego okres wynosi 1,39 na mecz. Freiburg to jego pierwszy klub w karierze trenerskiej. Wcześniej przed objęciem pierwszego zespołu pracował tam z grupami młodzieżowymi.

To trener, któremu trudno zarzucić pragmatyzm. Jego SC Freiburg często gra środkiem i korzysta z krzyżowych podań. Streich jest wierny swoim ludziom i raczej nie wymienia w co drugim meczu połowy składu. Obecna jego umowa obowiązuje do czerwca 2022 roku i aż trudno sobie wyobrazić zespół bez niego na ławce.

Zespół, nie indywidualności 

Freiburg to zespół bez wielkich nazwisk. Jeśli już mielibyśmy kogoś wskazać, to pewnie Włocha Vincenzo Grifo, który wraz z Nilsem Petersenem mają po siedem bramek w tym sezonie i są najlepszymi strzelcami drużyny. Dla Grifo powrót do Freiburga miał być wyjściem na prostą po nieudanych przygodach w Moenchengladbach czy Hoffenheim. I tak się stało, bo zaczął grać we włoskiej kadrze, został wicekapitanem zespołu z Schwarzwald Stadion, a przede wszystkim znów odzyskał radość z gry w piłkę.

Innym zawodnikiem, który szczególnie w obecnym czasie może być ważnym dla nas, Polaków, we fryburskim klubie, jest Rolland Sallai. To kluczowy piłkarz reprezentacji Węgier, z którą zagramy w marcu, i warto mieć go na uwadze. W tym sezonie zdobył już pięć bramek i jest jednym z liderów ofensywy Freiburga. To piłkarz nieszablonowy, który w każdej chwili może zaskoczyć rywala.

Streich zazwyczaj gra trójką z tyłu. Jednak w spotkaniu z Borussią postawił na czwórkę defensorów. Mimo że największą liczbę minut w zespole mają Christian Gunter i Philipp Lienhart, czyli nominalni obrońcy, to trudno powiedzieć o wielkiej stabilizacji w tej formacji. Bo raz to Lienhart gra centralnie po środku, raz Schlotterbeck, a i Gulde momentami przechodził tam z lewej strony.

Mniej rotacji jest w środku pola, gdzie praktycznie wszystko od pierwszej do ostatniej minuty gra Nicolas Hofler. I mimo że nie jest zawodnikiem z pierwszych stron gazet, to jego regularność i pracowitość warto docenić. W tym sezonie nie zagrał tylko w jednym meczu ligowym, a nawet raz udało mu się trafić do siatki rywala, czym wyrobił swoją średnią z poprzednich lat.

***

Trudno powiedzieć, czy SC Freiburg zakończy sezon na miejscu premiowanym grą w europejskich pucharach. Biorąc pod uwagę liczbę kandydatów, jaka jest w Niemczech, będzie o to niezwykle trudno. Jednak matematyka marzyć pozwala, bo dziś strata do obu Borussii to raptem dwa oczka. Przed Freiburgiem teraz niezbyt przychylny kalendarz. Bo dziś zagra co prawda z Unionem, który ostatnio mocno spuścił z tonu, ale następnie czekają go starcia z Bayerem Leverkusen i Lipskiem. Jednak jeśli chce marzyć o Europie, to takich strać bać się nie powinien.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze