Sandecja bez porażki na wiosnę – czy zespół stać na ekstraklasę?


Sandecja Nowy Sącz wiosną radzi sobie bardzo dobrze. Czy ekipa z Małopolski powalczy o powrót do elity?

5 czerwca 2020 Sandecja bez porażki na wiosnę – czy zespół stać na ekstraklasę?
Łukasz Sobala / Press Focus

Sandecja Nowy Sącz po trzech meczach tej wiosny może pochwalić się bardzo dobrym bilansem. Dwa zwycięstwa oraz jeden remis to – trzeba przyznać – świetne wejście w rundę wiosenną. W tych kilku meczach zespół strzelił aż osiem bramek, tracąc tylko dwie przeciwko mocnemu ofensywnie GKS-owi Tychy. Dzięki temu Sandecja zbliżyła się do topowej szóstki ligi i ma szansę powalczyć o baraże.


Udostępnij na Udostępnij na

Obecnie dziewiąta ekipa z Nowego Sącza do legnickiej Miedzi traci zaledwie dwa punkty. Miedź to – jeszcze przed zakończeniem 23. kolejki – szósta siła Fortuna 1. Ligi, czyli ostatnia drużyna, która zajmuje obecnie miejsce barażowe. Przed rozpoczęciem gry tej wiosny nie wróżyliśmy Sandecji tak dobrego wejścia w rundę. Spodziewaliśmy się raczej bezpiecznego utrzymania, a tymczasem nowosądeczanie pozytywnie nas zaskoczyli.

Siła w ofensywie

Jak wspominaliśmy we wstępie, wiosną Sandecja może się pochwalić naprawdę dobrym wynikiem strzeleckim. Osiem bramek w trzech meczach to niemalże ćwierć tego, co zespół zdołał ustrzelić na przestrzeni całego sezonu (łącznie Sandecja ma na swoim koncie 36 trafień). Na pierwszy plan wysuwa się jednak kilku zawodników, którzy formacji ofensywnej dali tej wiosny najwięcej.

Pierwszy z nich jest – o ironio – środkowym obrońcą. Michal Piter-Bucko to nie tylko dobry egzekutor rzutów karnych. W każdym z ostatnich trzech meczów miał swój udział przy jednej bramce. W spotkaniu z GKS-em Tychy wykorzystał rzut karny, ale w kolejnych meczach był niczym nowosądecki Sergio Ramos.

Przeciwko Stomilowi Olsztyn popisał się fenomenalną główką, wyskakując poziom wyżej od reszty zawodników w polu karnym. W meczu z bełchatowskim GKS-em nie udało mu się zapracować na bramkę głową, ale za to w świetnym stylu dograł piłkę do Damiana Chmiela. Ten nawinął obrońcę i podwyższył prowadzenie Sandecji. W obecnym sezonie Bucko ma już na koncie siedem trafień oraz dwie asysty.

Jesienią, po niemal dwumiesięcznej przerwie, otrzymał szansę w spotkaniu przeciwko Chrobremu Głogów. „Szansę” to może nieprawidłowe określenie, bo na boisku pojawił się na zaledwie dwie minuty. Zdążył jednak strzelić bramkę i to niezwykle ważną, bo dającą Sandecji trzy punkty. Mowa o Mariuszu Gabrychu, który w rundę wiosenną wszedł jak w masło.

Rozpoczął powoli, bo od asysty w meczu z tyskim GKS-em. Potem przyszło jednak spotkanie ze Stomilem Olsztyn, w którym Gabrych „zaszalał”. Najpierw dopadł do piłki w polu karnym i z kilku metrów pokonał bramkarza Stomilu. Następnie wykorzystał błąd golkipera, który niecelnie zagrał piłkę, a ta – zamiast do obrońcy – trafiła pod nogi napastnika. Ten oczywiście skorzystał z prezentu, choć uderzał z dość ostrego kąta, a trafienie do siatki wcale nie było tak prostym zadaniem.

Nowy, stary kapitan

Maciej Małkowski nie zaliczył najlepszej jesieni w swojej karierze. 35-latek strzelił trzy bramki, a pod koniec rundy wypadł ze składu. W meczu ze Stomilem otrzymał zaledwie kilka minut, więc mecz przeciwko GKS-owi Bełchatów można uznać za powrót kapitana drużyny z Nowego Sącza. Powrót i to w jakim stylu!

Małkowski, dla którego był to 128. mecz w barwach Sandecji, zaprezentował się bardzo dobre. Najpierw popisał się zagraniem długiej piłki, którą wykorzystał Mateusz Klichowicz, choć w tej akcji było trochę przypadku. Następnie, już pod koniec pierwszej części gry, pewnie wykorzystał „jedenastkę”, jak się później okazało, ustalając wynik końcowy na 3:0.

Jak sam zawodnik przyznał w jednym z wywiadów w 2017 roku, nie jest on graczem od strzelania bramek. Zdecydowanie bardziej woli asystować swoim kolegom z drużyny. W obecnie trwającej kampanii zanotował sześć asyst, dokładając do tego cztery bramki. Kapitan Sandecji zaprezentował się jednak bardzo dobrze, a przerwa od gry w piłkę być może wyjdzie mu na dobrze. Warto więc obserwować doświadczonego napastnika jeszcze tej wiosny.

W czyje ręce trafi Sandecja?

Jeszcze w marcu władze Sandecji zdecydowały się, aby wystawić akcje klubu na sprzedaż. Widmo epidemii odbiło się na klubowych finansach i zmusiło włodarzy do tego ruchu. Potrzebna była jednak także zgoda radnych miasta na sprzedaż akcji klubu. Tuż przed wznowieniem rozgrywek radni Nowego Sącza zgodzili się na sprzedaż wszystkich akcji spółki. Wycena wykazała jednak, że Sandecja znajduje się na ogromnym minusie.

Jak podaje jeden z nowosądeckich portali, Sandecja zanotowały straty od 5 do 1,3 miliona złotych. Rozstrzał jest zatem dość spory, ale tak czy siak klub znajduje się w nieciekawej sytuacji. Wiemy, że na sprzedaż trafi niemalże 36 tysięcy akcji, a każda z nich warta będzie 50 złotych. Jeśli uda się sprzedać wszystkie, klubową kasę zasili około 1,8 miliona złotych.

Radni Nowego Sącza mówili o tym, że w obecnej sytuacji nie są w stanie przeznaczyć większych środków na to, aby klub mógł funkcjonować. Epidemia wirusa w Polsce postawiła nowe wyzwania przed wszystkimi, a przejęcie klubu przez prywatnego inwestora wydaje się najlepszym na ten moment rozwiązaniem. Sandecja to w końcu kawał historii – w tym roku klub obchodzi 110. urodziny – a jak zapewniają radni, są osoby zainteresowane kupnem klubu.

Jak na razie nie wiadomo jednak, komu przypadnie Sandecja. Klub z Nowego Sącza to obecnie 9. siła Fortuna 1. Ligi i zespół, w który warto zainwestować. Obecnie drużyna traci zaledwie dwa punkty do szóstego GKS-u Jastrzębie i goni zespoły obecnie okupujące miejsca barażowe. Te nie radzą sobie tej wiosny najlepiej. Trzeci Radomiak w tym roku nie wygrał jeszcze ani jednego spotkania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze