Festiwal pięknych goli w „polskim” meczu


Sampdoria przełamuje klątwę, pokonując Napoli

2 września 2018 Festiwal pięknych goli w „polskim” meczu
sportnotizie24.it

Z perspektywy polskiego kibica w niedzielę najważniejsze spotkanie odbyło się w Genui. Sampdoria podejmowała na swoim boisku Napoli. Dwie drużyny mające inne cele na ten sezon, ale gwarantujące dobre widowisko na zakończenie trzeciej kolejki Serie A. W wyjściowym składzie obu zespołów znalazło się po dwóch Polaków. Ostatecznie więcej powodów do radości mieli fani gospodarzy, bo udało się przełamać klątwę.


Udostępnij na Udostępnij na

W ostatnich latach Stadio Luigi Ferraris był szczęśliwym obiektem dla Napoli, kiedy to gospodarzem jest Sampdoria. W Genui przeciwko wicemistrzowi Włoch „Blucerchiati” wygrali ostatni raz w 2010 roku, za to „Azzurri” na siedem ostatnich pojedynków wyjazdowych z dzisiejszymi gospodarzami wygrali sześć i raz zremisowali. Faworytem tego spotkania był oczywiście zespół z miasta spod Wezuwiusza.

Świetny początek Sampdorii

Jeżeli chodzi o piłkarzy, jacy pojawili się w tym pojedynku, to po stronie gospodarzy Marco Giampaolo wystawił optymalną jedenastkę. Cały czas kontuzję leczy Vasco Regini, z kolei Dennis Praet wypadł na początku sezonu i też nie mógł z niego skorzystać włoski trener. Goście również praktycznie zestawili najsilniejszy skład, poza dwoma niespodziankami. Carlo Ancelotti postanowił umieścić na ławce Jose Callejona, a na prawym skrzydle postawił na Simone Verdiego. Ostatni raz Hiszpan oglądał występy kolegów z ławki rezerwowych w sezonie 2016/2017. Poza wyjściowym składem znalazł się także Marek Hamsik.

Mimo niekorzystnej serii przeciwko Napoli to gospodarze lepiej weszli w spotkanie. Od początku bardzo aktywny w środku pola był Karol Linetty. Polak w zasadzie rozpoczynał większość akcji ofensywnych swojego zespołu. Też między innymi po jego podaniu doszło do sytuacji, w której Sampdoria zdobyła gola. W 11. minucie wynik otworzył Gregoire Defrel. Dla 27-latka był to debiut przed publicznością nowego klubu i od razu zaprezentował się z bardzo dobrej strony, strzelając piękną bramkę.

Napoli obudziło się dopiero po 20 minutach gry. Pierwszą okazję strzelecką miał Arkadiusz Milik. Polak co prawda umieścił futbolówkę w siatce, ale w walce o górną piłkę faulował Emila Audero. Mecz się wyrównał, a walka o piłkę toczyła się głównie w środku boiska. Jedna i druga ekipa czekała na odpowiedni moment do ataku i w 32. minucie ponownie gospodarze ukąsili rywala. Gola na 2:0 zdobył znowu Defrel. Był to drugi celny strzał Sampdorii na bramkę Davida Ospiny. Warto zaznaczyć, że ofensywną akcję „Blucerchiati” rozpoczął na prawym skrzydle Bartosz Bereszyński.

Podopieczni Ancelottiego mieli mnóstwo problemów ze stworzeniem groźnej akcji pod bramką przeciwnika. Brakowało dokładności przy próbach szybkiego ataku. Trudno było także „odnaleźć” Milika, bo polski napastnik był cały czas pod kryciem. W przerwie trener Napoli miał sporo pracy, aby obudzić rywala. Już raz mu się to w tym sezonie udało, w ostatniej kolejce w meczu z Milanem. Jest też jeden przykry fakt z pierwszej połowy do odnotowania. Riccardo Saponara musiał przedwcześnie zakończyć swój udział w tym spotkaniu z powodu kontuzji.

Sentymentalny cudowny gol Quagliarelli

Szkoleniowiec „Azzurri” postanowił nie czekać na reakcję wszystkich podopiecznych w drugiej części spotkania. Boisko opuścili słabo grający skrzydłowi – Lorenzo Insigne i debiutujący Simone Verdi. W ich miejsce pojawili się Dries Mertens i Adam Ounas. Zmiennicy znacznie ożywili grę przyjezdnych. Napoli wreszcie zaczęło tworzyć groźne sytuacje pod bramką Audero. Swoją okazję do zdobycia gola miał Piotr Zieliński, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Z kolei Mertens był pierwszym zawodnikiem przyjezdnych, który zmusił bramkarza rywali do wysiłku.

Ale to nie goście byli groźniejsi. Swoją okazję na zdobycie gola miał Linetty, ale Polak w świetnej sytuacji nie trafił w światło bramki. Sampdoria czekała na odpowiedni moment do zadania kolejnego ciosu. Na kwadrans przed końcem Napoli złapało lekką zadyszkę po serii ataków. To wykorzystali błyskawicznie „Blucerchiati”. Bereszyński na prawym skrzydle wrzucił piłkę w pole karne, a przepięknego gola zdobył Fabio Quagliarella. Czysta poezja w wykonaniu 35-latka pochodzącego z południa. Niestety przez problemy osobiste musiał opuścić Neapol, a dzisiaj nie celebrował swojej pięknej bramki.

Niestety dla fanów wicemistrza Włoch nie byliśmy świadkami kolejnego cudu. Drugi razy z rzędu Napoli nie udało się dokonać powrotu po dwubramkowej stracie. Nawet zabrakło klarownej okazji do zdobycia honorowej bramki, bo świetnie w defensywie pracowała Sampdoria. Za dobrze na drużynę nie podziałało posadzenie na ławce Callejona i Hamsika. Gospodarzom udało się przełamać ośmioletnią klątwę i wreszcie pokonali na swoim boisku „Azzurri”.

Raport dla selekcjonera

W spotkaniu na Stadio Luigi Ferraris oglądaliśmy występ czterech Polaków. Z bardzo dobrej strony pokazał się Bartosz Bereszyński. Cieszy to nas bardzo, bo to najpewniej on będzie następcą Łukasza Piszczka. Prawy obrońca Sampdorii zaliczył asystę przy ostatniej bramce oraz rozpoczął akcję przy drugim trafieniu Defrela. W obronie nie miał większych problemów z Insigne, a w drugiej odsłonie dobrze współpracował z pomagającym mu w bronieniu Edgarem Barreto.

Niezłe zawody zaliczył także Karol Linetty. Pomocnik Sampdorii był na początku bardzo aktywy i większość akcji ofensywnych przechodziła przez niego. W dalszej części bardziej skupiał się na bronieniu i poza jedną okazją w drugiej połowie już bardziej zniknął z pola widzenia. Niestety na boisku nie oglądaliśmy trzeciego z Polaków grających w zespole gospodarzy – Dawida Kownackiego.

Po stronie gości w środku pola grał Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli był aktywny, ale czasami koledzy nie za bardzo pomagali mu przy grze z klepki. Dopiero wejście dwóch świeżych piłkarzy na drugą połowę pozwoliło mu na rozwinięcie skrzydeł. W defensywie też pracował dobrze, odbierając kilka razy piłkę rywalom.

Ostatnim z Polaków, jakich mogliśmy oglądać, był Arkadiusz Milik. Napastnik reprezentacji Polski niestety nie wpisał się na listę strzelców. Był mocno pilnowany przez rywala, a w pierwszej połowie miał tylko jedną okazję strzelecką. Udało mu się nawet umieścić piłkę w bramce, ale wcześniej faulował bramkarza. W samej końcówce miał okazję na zdobycie gola, ale strzelił prosto w golkipera Sampdorii.

Komplet wyników 3. kolejki:

Bologna FC – Inter Mediolan 0:3 (0:0)
0:1 – Nainggolan 67′
0:2 – Candreva 82′
0:3 – Perisić 85′

Parma Calcio – Juventus FC 1:2 (1:1)
0:1 – Mandżukić 2′
1:1 – Gervinho 33′
1:2 – Matuidi 58′

AC Fiorentina – Udinese Calcio 1:0 (0:0)
1:0 – Benassi 73′

Atalanta Bergamo – Cagliari Calcio 0:1 (0:1)
0:1 – Barella 45′

Chievo Werona – Empoli FC 0:0 (0:0)

Lazio Rzym – Frosinone Calcio 1:0 (0:0)
1:0 – Luis Alberto 49′

Sampdoria Genua – SSC Napoli 3:0 (2:0)
1:0 – Defrel 11′
2:0 – Defrel 32′
3:0 – Quagliarella 75′

US Sassuolo – Genoa CFC 5:3 (4:1)
0:1 – Piątek 27′
1:1 – Boateng 34′
2:1 – Lirola 38′
3:1 – Babacar 41′
4:1 – Spolli 45+2′ (bramka samobójcza)
5:1 – Ferrari 62′
5:2 – Pandev 70′
5:3 – Piątek 83′

Torino FC – SPAL 1:0 (0:0)
1:0 – N’Koulou 52′

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze