Łuków. Niewielkie powiatowe miasto w środkowo-wschodniej części Polski. Około 30 tysięcy mieszkańców. Położone w województwie lubelskim, w jego północno-zachodniej części, przy samej granicy z mazowieckim. Miasto słynne z zakładów mięsnych, Henryka Sienkiewicza, Cezarego Kucharskiego i braci Dołęgów –ciężarowców, którzy swego czasu odnosili sukcesy na arenie międzynarodowej. Łukowianie lubią mówić, że to miasto ciucholandów. Łuków to także miasto, w którego żyłach płynie legijna krew. Legia jest nieodłącznym elementem tej położonej o 120 km od Warszawy miejscowości.
Od kołyski aż po grób…
W ten prolegijny krajobraz możemy wpisać grupę ludzi, którzy swoje przywiązanie do Legii traktują poważniej. Dla nich miłość do tego klubu to coś na kształt życiowej misji. Tatuaże z niedźwiedziem (nawiązanie do herbu Łukowa) i herbem „Wojskowych”, wlepki, szaliki, transparenty ogłaszające całemu miastu, że Legia Warszawa została mistrzem Polski. Przykłady można mnożyć. Łukowscy Fanatycy to fanklub Legii. W jego działalność zaangażowanych jest około dwudziestu ludzi. Wychodzą jednak oni daleko poza ramy, w jakich są zazwyczaj przedstawiani kibice w polskich mediach. No, ale od początku.
…jedno miasto, jeden klub.
A początek całego procesu, który doprowadził ostatecznie do powstania fanklubu, jest dość odległy. Najstarsi Łukowianie pamiętają pierwsze mecze w barwach stołecznego klubu Kazmierza Deyny czy też tytuły mistrza Polski wywalczone w latach 1969 i 1970. Rozwój ruchu kibicowskiego w latach 70. doprowadził w Łukowie do podziałów. Swój wpływ na to miały też sukcesy Widzewa Łódź w latach 80. W ten sposób Łuków podzielił się na dwie części – tę za Legią i tę za Widzewem. Przewaga sympatyków Legii była z pewnością spowodowana bliskością geograficzną i ułatwionymi z związku z tym podróżami na mecze. Niemniej jednak w Łukowie można było spotkać ludzi zarówno w szalikach „Wojskowych”, jak i RTS-u.
Za te barwy, za naszą stolicę…
Swój wkład w jeszcze większe spopularyzowanie Legii w Łukowie mieli między innymi Cezary Kucharski i Dariusz Solnica, czyli wychowankowie miejscowych Orląt, którzy grali później z „eLką” na piersi. Pierwszego z nich nie trzeba przedstawiać, były kapitan Legii, reprezentant Polski, później poseł i menedżer. I chociaż stosunek kibiców do Kucharskiego nie jest ostatnio pozytywny, to trzeba mu oddać, że wpływ na wzrost roli klubu w Łukowie miał ogromny. Dariusz Solnica nie był piłkarzem tego kalibru co „Kucharz”. Mimo to przy Łazienkowskiej spędził pięć sezonów, w czasie których zebrał 47 występów. Na te czasy przypadła jeszcze większa dominacja legionistów w Łukowie. Widzewiaków widywano coraz rzadziej, aż w końcu całkowicie zniknęli z miasta. Jedyne szaliki, jakie było widać na mieście pod koniec XX wieku, to te w barwach czerwono-biało-zielonych.
…pójdą w bój wierni Legii kibice.
Polska wychodziła z komunistycznej rzeczywistości. I chociaż były to zmiany powolne, to widoczne, również w Łukowie. Także w tym, że coraz więcej ludzi jeździło na Legię. Mieszkańcy Łukowa byli także obecni na wyjazdach, meczach rozgrywanych poza stolicą. Na jednym z takich meczów, w Szczecinie, podczas spotkania z zaprzyjaźnioną wówczas Pogonią po raz pierwszy na trybunach pojawiła się flaga kibiców z Łukowa. W ten sposób doszliśmy do lat 2005–2007. To właśnie wtedy grupa kibiców jeżdżących na Legię sformalizowała swoje wspólne eskapady pod szyldem Łukowskich Fanatyków. Członkowie fanklubu nawiązali wówczas współpracę ze Stowarzyszeniem Kibiców Legii Warszawa. I od wtedy niemal nieustannie są w trasie.
W ten sposób dotarliśmy do współczesności, w którą wprowadzi nas krótka rozmowa z jednym z Łukowskich Fanatyków.
Pytanie może trywialne, ale nie mogę go nie zadać. Dlaczego Legia?
Każdy z nas miał kiedyś osobę, która wprowadziła go w klimat kibicowania. Mnie przystało zaczynać od lokalnego klubu. Tam poznałem ludzi, którzy już mieli na kibicowskim koncie wyjazdy na Łazienkowską oraz dalsze wojaże za Legią. To jest tradycja od kilkunastu lat w Łukowie, Legia to jedyny słuszny wybór.
Dlaczego tak bardzo? Co sprawiło, że jesteście tym klubem zajarani bardziej niż całe miasto, które i tak jest bardzo prolegijne?
Każdy z nas ma jakąś pasję. Jedni jeżdżą na rowerze, inni pływają, a my oddajemy serca i gardła Legii. W każdym hobby znajdą się ludzie, którzy ćwiczą, jeżdżą, śpiewają, ot tak albo po prostu tym żyją. Dla najwierniejszych fanatyków Legia to coś więcej niż 90 minut meczu, pooglądanie umiejętności piłkarzy czy też polubienie fanpage’a klubu na „Fejsie”. Obraliśmy taką drogę, bo najzwyczajniej w świecie się tym jaramy. Dla nas Legia to nie tylko mecz przed TV z piwem.
Kiedyś część z Was była zaangażowana w Orlęta. Co się stało, że odpuściliście miejscowy klub na rzecz Legii?
Niezupełnie zgodzę się ze stwierdzeniem, że odpuściliśmy lokalny klub. Wielu z nas w czasach kryzysu na trybunie jak i na murawie próbowało zachęcić szersze grono do wspólnego dopingu oraz propagowania klubu w mieście. Niestety bezskutecznie. Ludzie w Łukowie mają inne zainteresowania. Przecież prościej jest obejrzeć mecz „ukochanego” klubu, który jest od nas tysiące kilometrów, niż ruszyć zadek i wspierać lokalną piłkę. Powiem szczerze, że ten fakt boli mnie do dziś, że nie działamy na Orlętach. Byłbym w stanie oddać dużo, żeby wróciła taka frekwencja jak za czasów świetności, ale niestety w kilkanaście osób mentalności ludzi nie zmienimy (wiem, bo próbowaliśmy).
Z tego, co mi wiadomo, podejmujecie działalność związaną nie tylko z Legią i wyjazdami na mecz. Mógłbyś przytoczyć przykłady kilku akcji charytatywnych lub też innych niezwiązanych bezpośrednio z Legią?
Ostatnia akcja charytatywna, która przychodzi mi do głowy, to zbiórka pieniędzy na rehabilitację Pawła. Udało nam się sfinansować dwa cykle rehabilitacyjne, wszystkie pieniądze były zbierane wśród fanatyków i ich znajomych. Mieliśmy również przyjemność zagościć na urodzinach Pawła. Nawet nie wyobrażasz sobie szczęścia tego chłopaka, który mógł z nami porozmawiać o piłce i trybunach. Z tego miejsca chciałbym go serdecznie pozdrowić i życzyć siły w walce, a przede wszystkim zdrówka!
Ilu Was tak naprawdę jest?
Dobre pytanie. Myślę, że w Łukowie kogo nie zapytasz, za kim jest, odpowie, że za Legią, więc około 30 tys. (śmiech). A tak całkiem poważnie. Łukowscy Fanatycy to dość nieliczna grupa, myślę, że naszą liczbę można zamknąć w około 20–30 osobach. Są to ludzie, którzy faktycznie żyją Legią i meczami, a nie tylko noszą szalik, bo to jest na fali.
Sami młodzi, czy też starsi?
Grupa jest bardzo zróżnicowana wiekowo. Jeżdżą osoby, które jeszcze nie ukończyły osiemnastki, oraz osoby, które mają dzieci w wieku prawie 18 lat.
Czym się zajmujecie na co dzień?
Wbrew ogólnie przyjętemu stereotypowi, że stadionowi fani to chłopaczki spod sklepu, każdy z nas robi coś na co dzień. Większość prężnie zdobywa wiedzę w szkołach, a starsze osoby pracują (jak na dorosłych ludzi przystało, prawda?:)). Czasem trudno pogodzić codzienne obowiązki z wyjazdami. Dla osób z fanklubów każdy mecz wyjazdowy to kilka godzin dodatkowej podróży. Jednak wybieramy mądrze i… jeździmy i jeździć będziemy! :)
Jakie macie plany na 15 maja?
Jesteśmy pełni nadziei, że Legia zdoła utrzymać pozycję lidera do samego końca. A wtedy? Będziemy hucznie świętować w swoim gronie to wyjątkowe mistrzostwo, mistrzostwo na stulecie.
Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina..
Działalność Łukowskich Fanatyków? Oczywiście zdzieranie gardeł przy Łazienkowskiej i gdzie tylko gra Legia. Weekendowe wyjazdy to rzecz powszednia. Nie ważne czy Warszawa, czy Poznań, Kraków, Łęczna albo Chorzów. Chłopaki z fanklubu zawsze obecni, zawsze gotowi do wspierania swojej ukochanej drużyny. Przejechanie 600 kilometrów w dwie strony, w ciągu jednego dnia, a kolejnego pobudka o 7 rano i wymarsz do pracy albo szkoły. Jeśli to nie miłość, to jak to nazwać? Wyobraźcie sobie sytuację, że jedziecie przez pół Polski po to, by zobaczyć się przez półtorej godziny z dziewczyną. Nie musicie się wstydzić. Nie jesteście jedynymi, którym by się nie chciało. A chłopakom z Warszawy, Łukowa czy wielu innych miejscowości się chce. I nie jest to swego rodzaju gloryfikacja kibiców Legii. Mam świadomość, że miłośnicy każdego klubu są gotowi do podobnych poświęceń tylko po to, by wspierać swoją drużynę. Piszę to dlatego, żeby pokazać, czym jest dla tych wszystkich ludzi ich klub. Media nakręcają spiralę nienawiści do kibiców, pokazując grupy kibicowskie tylko w złym świetle, przedstawiając tylko jedną stronę medalu. Nie mówi się o tym, że dla swoich klubów większość z tych ludzi jest gotowa do wielu poświęceń. Że to najczystsza, bezinteresowna miłość pcha chłopaków i dziewczyny do samochodów, autobusów, pociągów po to, by wesprzeć piłkarzy, którzy często na podobne wsparcie nie zasługują. Chcę pokazać, niejako w opozycji do wykreowanego przez media obrazu przygłupiego, pijanego osiłka, obraz człowieka poświęcającego się dla czegoś większego niż on sam, pełnego wartości i ideałów.
…wszystko to nie obchodzi dziś mnie…
Warto odnotować, że Łukowscy Fanatycy bywają nie tylko na stadionie przy Łazienkowskiej czy innych piłkarskich obiektach w Polsce. Kilkuosobowa delegacja fanklubu była także między innymi na wyjeździe w Amsterdamie przy okazji pamiętnego meczu z Ajaksem w Lidze Europy. Część Łukowskich Fanatyków, których życie zmusiło do wyjazdu za granicę, regularnie bywa w Hadze na meczach tamtejszego ADO Den Haag, byli oni także obecni na przykład na spotkaniu Legii ze Sportingiem w Lizbonie. Chłopaki bywają również na meczach innych legijnych sekcji – koszykówki czy hokeja. Oprócz tego Łukowscy Fanatycy dbają o promocję klubu w swoim mieście. Rozprowadzają wlepki, koszulki, bluzy czy inne klubowe i fanklubowe gadżety. By dostrzec zasięg tego działania, wystarczy pójść do pierwszej lepszej szkoły i spotkać tam co najmniej kilku chłopaków w bluzach czy z legijnymi smyczami przy kluczach. Powiecie, że to nic takiego. Ale jestem pewny, że pozwala to coraz większej grupie młodych ludzi na utożsamianie z klubem, na złapanie zajawki, a w przyszłości być może na uczucie podobne do tego, jakim Legię darzą Łukowscy Fanatycy. Mogę podać tu także przykład, wspomnianego już, transparentu, który przez kilka miesięcy ze stadionowego ogrodzenia dumnie ogłaszał całemu miastu – „Legia Mistrz Polski ’14”.
…kiedy gra ukochana drużyna…
Jednak ŁF to nie tylko działalność stricte kibicowska. Chłopaki z Łukowa uczą się, pracują, zakładają własne działalności. Angażują się również w pomoc potrzebującym. Aktywnie uczestniczą w zbiórkach krwi zarówno na miejscu, w Łukowie, jak i chociażby w organizowanych przez Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa, w stolicy. Oprócz tego fanklub pomaga bezpośrednio osobom, które tego potrzebują. Wspomniana w rozmowie zbiórka pieniędzy dla chorego Pawła, zaangażowanie w pomoc Alicji, chorej córki byłego piłkarza Orląt Łuków, to tylko przykłady, których można by wymienić więcej. Inną formą aktywności pozakibicowskiej jest ta, którą możemy ogólnie określić jako patriotyczną. Łukowscy Fanatycy są obecni na wszystkich lokalnych obchodach świąt narodowych takich jak 11 listopada czy 3 maja. Delegacja fanklubu uczestniczy także w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego oraz np. nadaniu jednemu z rond imienia Narodowych Sił Zbrojnych. Chłopaki biorą również udział w Marszu Niepodległości organizowanym w Warszawie. I niezależnie od tego, co o uczestnikach marszu czy o młodych patriotach mówią mainstreamowe media, taka postawa zasługuje na pochwałę. Byliście kiedyś na obchodach 3 maja w niewielkim mieście? Ilu młodych ludzi, którzy nie musieli być na takich uroczystościach z powodu szkolnych obowiązków, tam widzieliście? Zapewne niewielu. A Łukowscy Fanatycy, jak i kibice z innych miast, nie tylko ci będący za Legią, na takich obchodach są i dam sobie uciąć rękę, że będą. Cóż, jak nie promowanie patriotyzmu i pomoc potrzebującym zasługuje na pochwałę? Jeśli moje słowa nie wystarczą, oddam głos mamie chorego Pawła, która na facebookowym profilu Łukowskich Fanatyków napisała:
W imieniu Pawła jeszcze raz dziękuję za pamięć w dniu urodzin jak również za pyszny tort (patera do odebrania jest u nas). Teraz uczęszczamy na rehabilitację ( dzięki – jesteście Panowie Wielcy jak Legia Warszawa). Paweł jest w tym czasie duchem z Wami i cały czas dyskutuje na tematy Legii z p.D.S. Pozdrawiamy i zapraszamy do nas. Każde Wasze odwiedziny są świętem dla Pawła.
…której dawno oddałem serce swe.
Boimy się tego, czego nie znamy. Środowisko kibicowskie jest trudno dostępne dla zwykłego Polaka, który większość informacji czerpie z jedynej słusznej jego zdaniem telewizji, niezależnie czy jest to Polsat, TVN czy TVP. Ponadto narodową cechą Polaków jest tendencja do generalizowania. Na podstawie kilku przypadków pedofilii w Kościele potrafimy stracić zaufanie do całej instytucji. Tak samo jest z kibicami. Na podstawie kilku wybryków jednostek potrafimy przypiąć im łatkę bandytów, pijaków i nierobów. Przykład Łukowskich Fanatyków pokazuje, że jest coś więcej. Że kibice są mocno zaangażowani w społeczne życie swoich miast czy dzielnic. Czynią wiele dobra, propagują patriotyzm i kluby, którym kibicują, pracują, uczą się. Wielokrotnie SĄ PRZYKŁADEM DO NAŚLADOWANIA.
- Z tego miejsca chcę zaapelować do wszystkich kibiców, niezależnie od tego, komu kibicujecie i jakie barwy nosicie na co dzień. W dalszym ciągu róbcie to, co robicie! Jeździjcie na mecze, kibicujcie. To właśnie wy czynicie z naszej ekstraklasy produkt eksportowy. To wy jesteście czynnikiem, który sprawia, że chociaż w tym jednym względzie możemy równać się z bogatszymi krajami. Dalej działajcie w lokalnych społecznościach! Dajecie im, zupełnie bezinteresownie, wiele dobra, pokazując młodym Polakom i Polkom, na czym powinien polegać patriotyzm i bycie dobrym człowiekiem. Niemożliwe jest życzyć wam samych wygranych ukochanych drużyn, więc życzę pięknych opraw i samych udanych wyjazdów.
PIŁKA NOŻNA DLA KIBICÓW!
Super artykuł.