Bohater z cienia – Bartosz Salamon


Stoper Lecha Poznań z roli rezerwowego wskoczy do podstawowej jedenastki? W meczu z Albanią wykorzystał swoją szansę

28 marca 2023 Bohater z cienia – Bartosz Salamon
Adam Starszyński / PressFocus

W pierwszym orędziu każdy selekcjoner zapewnia, że pierwszeństwo będą mieć piłkarze w formie. Regularna gra ma być przepustką do pojawienia się w biało-czerwonych barwach. Swego rodzaju dysonansem jest stawianie na piedestał piłkarza Lecha przed graczami Serie A czy Ligue 1. W towarzystwie dwóch zawodników klubów Premier League Bartosz Salamon nie tylko nie pękł, ale i zagrał najlepiej z trójki stoperów.


Udostępnij na Udostępnij na

Bartosz Salamon nigdy nie będzie ulubieńcem wszystkich polskich kibiców od Odry po Bug. Wychowanek „Kolejorza” jest oddanym lechitą. Nie ma problemu z identyfikowaniem się z najzagorzalszymi fanatykami Lecha. Do przestrzeni publicznej przedostała się niejedna próbka wokalnych możliwości obrońcy. Oddać mu jednak trzeba charakter i umiejętności piłkarskie.

Dziś na Stadionie Narodowym pokazał swoje najlepsze oblicze. 86% celności podań, w tym jedno kluczowe, pięć skutecznych długich piłek, sześć wybić. Obejrzał też żółtą kartkę, gdy musiał naprawić błąd techniczny jednego z kolegów. Salamon wywiązał się ze swoich zadań znakomicie, zapewniając pewność w grze obronnej, a także rozegraniu.

Salamon szósty do grania

Jakub Kiwior, Kamil Piątkowski, Paweł Dawidowicz, Jan Bednarek. To zestaw środkowych obrońców powołanych pierwotnie na marcowe zgrupowanie przez Fernando Santosa. Ponadto kontuzjowany jest od jakiegoś czasu Kamil Glik, u którego Portugalczyk był w lutym osobiście. Pewnie nie po to, żeby się z nim pożegnać, a raczej omówić rolę w zmieniającej się rzeczywistości naszej kadry.

W obliczu kontuzji Piątkowskiego, dyskwalifikującej go z udziału w zgrupowaniu, oraz kłopotów zdrowotnych Bednarka selekcjoner dowołał Bartosza Salamona. Gdy ten w końcu odebrał telefon. Jeszcze dalej w hierarchii Santosa znajdują się Paweł Bochniewicz z holenderskiego Heerenveen i Mateusz Wieteska grający od deski do deski w Clermont Foot. W poniedziałkowy wieczór de facto szósty do grania Salamon był jednym z najlepszych zawodników na boisku.

Rok czasu

O tym, jak piłka bywa przewrotna, można by napisać książkę, o ile jeszcze taka nie powstała. Niemal dokładnie rok temu wielki sukces, jakim był awans na mundial (29 marca będziemy obchodzić rocznicę), z gabinetu lekarza obserwował Bartosz Salamon. Cztery dni wcześniej zawodnik Lecha Poznań nie dokończył meczu ze Szkocją. Z kontuzją mięśnia przywodziciela borykał się do listopada! Była to w zasadzie symboliczna zmiana w doliczonym czasie meczu Lech Poznań – Villarreal, niwelująca i tak długą pauzę stopera.

Do wyjściowego składu Lecha Salamon wrócił po dziesięciu miesiącach. Dziś to on korzysta z absencji kolegów z bloku obronnego i pokazuje się z wybornej strony. Najpierw fenomenalny występ w rewanżowym meczu z Djurgarden, następnie powołanie i udowodnienie jakości w spotkaniu z Albanią. Piękne chwilę dla 31-letniego wychowanka „Kolejorza”, który nawet w klubie nie jest pierwszym wyborem Johna van den Broma.

Salamon jakość przywiózł z Włoch

Atuty Salamona to w dużej mierze kombinacja nowoczesnego obrońcy grającego piłką – przykładowo Jakub Kiwior – z tradycyjnym twardzielem – jak choćby Kamil Glik. Nie wpada w panikę, gdy musi podać do kogoś spoza bloku defensywnego w sytuacji zagrożenia, nie boi się też wybić piłki na oślep. Wczoraj przed upływem 80 sekund Salamon dwukrotnie celnie podawał przez kilkadziesiąt metrów w okolice pola karnego. Co prawda klasowa drużyna z dużą przewagą nad rywalem potrafi w podobnym czasie dwa razy pokonać bramkarza rywali, ale niezłe i to.

Ponad dziesięć lat spędzonych we Włoszech procentuje. Salamon wyrósł i dojrzał w środowisku, w którym taktyka jest świętością. Catenaccio – słowo, którego nie da się wymówić bez włoskiego akcentu – to popularny jeszcze dekadę temu w Serie A styl taktyczny oparty na skomasowanej obronie i kontratakach wyprowadzanych długą piłką od obrońców. Kolejne lata to powszechna adaptacja w całej Europie do rozgrywania piłki przez stoperów, uczestniczenie w ataku pozycyjnym. Gdyby Salamon nie zaklimatyzował się do potrzeb dzisiejszego futbolu, wróciłby z emigracji szybciej.

Ekstraklasa da się lubić

Oczywiście łatwe i pochopne wnioski można wysnuć, biorąc pod uwagę, że mając dziesięciu zawodników z ekstraklasy w turniejowej kadrze, Adam Nawałka zrobił ćwierćfinał Euro, a Paulo Sousa gardzący naszą ligą zostawił za sobą pogorzelisko. Trudno to ubrać w sztywne ramy. Z jednej strony mówimy o 28. lidze Europy (nie licząc drugiego poziomu rozgrywek np. w Anglii). Z drugiej strony należy poszukać hipokryzji w takim postrzeganiu. Czy jeśli latem zatrudnienie za granicą znajdą oraz pojawią się na boisku przykładowo Maik Nawrocki, Radosław Murawski, Bartłomiej Pawłowski czy Filip Szymczak, to dopiero wówczas powinni znaleźć się w orbicie zainteresowania Santosa? A czemu nie już teraz?

Czesi wskazali nam kierunek. Od kilku lat rozwijają swoją ligę, utrzymując utalentowanych rodaków w rodzimych rozgrywkach. W przyszłym sezonie (dzięki Lechowi Poznań) będą mieli dwie drużyny w Lidze Mistrzów. Pięciu reprezentantów czeskiej ligi wystąpiło w pierwszym składzie w meczu z Polską, trzech kolejnych wzmocniło drużynę z ławki. Co więcej, wszyscy strzelcy grają w barwach Sparty Praga. Nie było widać różnicy względem Polaków grających w Premier League czy Ligue 1. A w zasadzie było widać, na korzyść Czechów. U nas honoru bronią lechici, Michał Skóraś oraz właśnie Salamon, bo Ben Lederman nie podniósł się z ławki rezerwowych.

Zmiana warty?

Mimo dziewięciu powołań 31-latek ma na koncie zaledwie dziesięć spotkań w narodowych barwach. Dzień przed meczem z Albanią minęło równo dziesięć lat od debiutu Salamona w meczu z San Marino. Każdy z dotychczasowych selekcjonerów znajdował inne optymalne ustawienie defensywy. Jedno z dwóch miejsc było przez lata zarezerwowane dla innego blondyna z numerem 15. Bartosz Salamon może wejść w buty Kamila Glika. Nigdy nie będzie tak elegancki z piłką przy nodze jak Kamil Piątkowski. Nie jest też tak toporny jak starzejący się Kamil Glik, po którym może przejąć schedę jako doświadczona ostoja defensywy. Do tej roli od pięciu lat aspiruje Jan Bednarek. Bezskutecznie

Skoro na mundialu w Katarze naszą jedyną alternatywą na lewej obronie był Artur Jędrzejczyk, to dlaczego nie uwierzyć w Salamona? Dowołany w ostatniej chwili środkowy obrońca wykorzystał swoją szansę i jest jednym z największych plusów marcowego zgrupowania. W przyszłości mógłby być mentorem dla młodych, a także… talizmanem. Co ciekawe, z Salamonem w składzie reprezentacja Polski jeszcze nigdy nie przegrała (siedem wygranych i trzy remisy).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze