Sezon 2005/2006 był jednym z najlepszych w historii tegorocznego finalisty Ligi Europy. Triumf w Pucharze UEFA, a następnie w Superpucharze był podwaliną pod obecne sukcesy „Sevillistas”. Kto wie, czy gdyby nie tamten finał, Sevilla byłaby tak uznaną marką jak dziś. Przenieśmy się zatem dekadę wstecz i przyjrzyjmy, co stało się z ekipą Juande Ramosa.
10 maja 2006 roku, Stadion Phillipsa w Eindhoven. Pamiętne zwycięstwo 4:0 nad angielskim Middlesbrough, pierwszy z, jak się okazuje, wielu europejskich pucharów w dorobku Sevilli i tym samym pierwszy krok do tworzenia piekielnie silnej drużyny. Rok później ten sam tytuł został obroniony, ale gdyby nie ten triumf, być może nigdy nie oglądalibyśmy drużyny z Andaluzji w takiej postaci, jaka wykrystalizowała się do dziś. Przypomnijmy sobie aktorów tamtego spektaklu i ich dalsze losy.
https://www.youtube.com/watch?v=_0Ibj21i4Ao
Andres Palop
Hiszpan lwią część swojej kariery spędził w Andaluzji, a sezon 2005/2006 był dla niego debiutanckim na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Łącznie rozegrał ponad 200 spotkań dla „Sevillistas”, ale w kraju jest kojarzony jako człowiek od brudnej roboty, szczególnie przez lata w Valencii, kiedy był głównie zmiennikiem Santiago Canizaresa. W reprezentacji również nie zaistniał, a mimo to może pochwalić się złotym medalem Euro 2008, na który został powołany jako trzeci golkiper. Obecnie 42-latek jest menedżerem trzecioligowego CD Alcoyano.
Dani Alves
Brazylijczyka przedstawiać nie trzeba, jeden z pierwszych efektów szkółki bocznych obrońców Sevilli. W Andaluzji zagrał sześć sezonów i był pewnym punktem w defensywie, aby w 2008 roku za 20 milionów przenieść się do Barcelony, gdzie gra do dziś i wygrywa wszystko, co w klubowym futbolu zostało do wygrania.
Javi Navarro
Długowłosy stoper był ówczesnym kapitanem Sevilli i jednym z liderów zespołu, miał spory wkład w sukcesy z lat 2006–2008. Debiut w reprezentacji zaliczył dosyć późno, w wieku 32 lat, lecz na kontynuowanie kariery nie pozwoliły mu liczne kontuzje kolana, co sprawiło, że Navarro w 2009 roku zdecydował się zawiesić buty na kołku. Na tym jednak jego przygoda z futbolem się nie skończyła, w latach 2010–2012 pełnił funkcję asystenta trenera w klubie z Pizjuan.
Julien Escude
Francuz rozpoczął swoją karierę w Cannes, ale prawdziwy skok umiejętności zaliczył dopiero po transferze do Stade Rennais. W 2006 roku sięgnął po niego Juande Ramos i od razu uczynił ważnym zawodnikiem pierwszego składu. Escude przez sześć lat pobytu w Andaluzji zagrał w 164 meczach. Po sezonie 2011/2012 odszedł do tureckiego Besiktasu, w którym przez dwa lata głównie leczył kontuzje i w 2014 roku postanowił zakończyć karierę. Ma również za sobą 13 występów w reprezentacji „Trójkolorowych”.
David Castedo
Wychowanek Mallorki najlepszy okres swojej kariery zaliczył właśnie w barwach Sevilli. Rozegrał łącznie 235 spotkań, jednak przez siedem lat nie zdołał zdobyć bramki w barwach „Blanquirojos”. Podobnie jak Navarro Castedo brał udział we wszystkich najważniejszych w tamtym okresie meczach w Sevilli, włączając w to awans z drużyną do La Liga w 2001 roku. Po sezonie 2007/2008 skończył karierę w Levante w wieku 34 lat.
Antonio Puerta
Od najmłodszych lat związany z ekipą z Andaluzji, często ogłaszany jednym z większych talentów hiszpańskiej piłki w tamtym okresie. Mógł grać zarówno na boku obrony, jak i na skrzydle. Niestety, kariera Puerty została brutalnie przerwana, kiedy 25 sierpnia 2007 roku w meczu przeciwko Getafe doznał ataku serca na boisku, a kilka minut później w szatni. 22-latek zmarł trzy dni po tym zdarzeniu w szpitalu w Sewilli.
Jesus Navas
Kolejne po Alvesu znane nazwisko, które wyfrunęło spod skrzydeł Juande Ramosa. Trzeba przyznać, że Sevilla miała nosa do wychowanków, gdyż Navas po dziesięciu latach spędzonych w Andaluzji w 2013 roku przeniósł się do Manchesteru City. W międzyczasie zdołał zdobyć tytuł mistrza świata, Europy, dwa Puchary Króla i tyle samo Pucharów UEFA. Do Anglii przeniósł się za sumę 20 milionów euro, ale na Etihad pełni częściej funkcję zmiennika niż kluczowej postaci.
Jose Luis Marti
Prawdziwy szef środka pola, zawodnik od wszelkiego rodzaju destrukcji. Przyszedł do Sevilli z Teneryfy i od razu dał się poznać kibicom jako twardy centrocampista, przez dosyć długi okres był nawet wicekapitanem w ekipie Juande Ramosa. W 2008 roku odszedł do Mallorki, w której przed rokiem postanowił zakończyć karierę. Na tym jednak przygoda Baska z piłką się nie skończyła. Od obecnego sezonu jest szkoleniowcem Teneryfy.
Enzo Maresca
Włoch na pewno mógł zrobić znacznie większą karierę, ale nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca w żadnym klubie, z wyjątkiem Sevilli. Był autorem dwóch trafień we wspomnianym finale Pucharu UEFA, przychodził na Pizjuan, mając w CV: West Bromwich, Juventus i Fiorentinę, po odejściu mógł sobie dopisać jeszcze: Olimpiakos, Malagę czy Palermo, w którym gra do dziś. Jednak 36-latek podkreśla, że wcale nie chce jeszcze kończyć kariery. Mimo sporego doświadczenia nie dane mu było zadebiutować w reprezentacji „Azzurrich”.
Adriano Correia
Kolejny Brazylijczyk, który po przygodzie z Sevillą powędrował do Barcelony. Tutaj jednak sprawy wyglądały inaczej niż w przypadku Daniego Alvesa. Adriano do „Dumy Katalonii” przeniósł się w 2010 roku, ale było wiadomo, że będzie pełnił funkcję zmiennika. Wielkim plusem Brazylijczyka była możliwość gry na obu stronach obrony, dzięki czemu dla „Blaugrany” zanotował już 115 spotkań. Ma na swoim koncie również 17 meczów w reprezentacji „Canarinhos”, ale ten wynik raczej nie zostanie wyśrubowany, gdyż Adriano ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej w 2013 roku.
Renato
Kolejny Brazylijczyk i kolejny piłkarz, który zanotował 200+ występów dla „Sevillistas”. Andaluzja była jedynym przystankiem w karierze Renato poza ojczyzną, jednak to właśnie w Sevilli zaliczył najlepszy okres w karierze. Strzelił 26 bramek w 204 spotkaniach i stał się ulubieńcem kibiców z Pizjuan, a w 2014 roku przeniósł się do rodzimego Santosu, w którym gra do dziś.
Luis Fabiano
Zawodnik wspominany z łezką w oku przez wielu kibiców „Blanquirojos”. Sprowadzony z FC Porto, w którym mu kompletnie nie szło, w sześciu sezonach w Sevilli rozegrał łącznie 149 spotkań, strzelając 72 gole, w tym otwierające trafienie na Stadionie Phillipsa w finale Pucharu UEFA. Grał w reprezentacji w tym samym czasie co: Ronaldo, Adriano czy Robinho, więc trudno mu się było przebić do pierwszego składu, ale mimo to zanotował 45 występów dla „Canarinhos”. Po Sevilli przeniósł się do rodzimego Sao Paulo, a od tego roku odcina kupony w chińskim Tianjin Quanjian.
Javier Saviola
W Sevilli Argentyńczyk zanotował tylko jeden sezon, w dodatku na wypożyczeniu z Barcelony, jednak i on miał swój wkład w końcowy triumf drużyny Ramosa. Po przygodzie w Andaluzji nie wrócił już na Camp Nou, gdyż zgłosił się po niego Real. Tam jednak zabawił dwa sezony, rozgrywając jedyne 17 spotkań, po czym zaliczał jeszcze przystanki w: Benfice, Maladze, Olympiakosie i Hellas Veronie, aby w końcu wrócić do ojczyzny i zakończyć w tym sezonie karierę w River Plate. Dla reprezentacji zagrał 39 razy, ale tak naprawdę nigdy nie pokazał w pełni swojego potencjału.
Frederic Kanoute
Malijczyk do dzisiaj uznawany jest w Andaluzji za jednego z najlepszych napastników, jakich gościło Pizjuan. Rosły, silny delantero był niezwykle skuteczny szczególnie w „szesnastce”. „Malijski Henry” w 209 występach zanotował 89 trafień i nic dziwnego, że to właśnie „La Pantera” zebrał najwięcej głosów w wyborze jedenastki dekady. Kanoute rozegrał dla Mali 39 spotkań, a po przygodzie w Sevilli zarobił jeszcze na godziwą emeryturę podczas rocznego epizodu w Beijing Guoan, po czym w 2013 roku skończył karierę.
"El #SevillaFC ideal de la última década", elegido por los aficionados en una encuesta realizada por @marca. pic.twitter.com/uwohzUMEsa
— BigDataSFC (@BigDataSFC) May 12, 2016