Ten wicemistrz olimpijski z Barcelony, strzelec 16 goli ligowych dla Górnika, już 12 lat nie gościł na zabrzańskim stadionie. Po wygranej górniczej drużyny z Legią zapowiada, że znowu pojawi się na Roosevelta.
− Górnik sobie poradzi w rundzie wiosennej, o tym jestem przekonany − zapewnia jeden z braci Stańków, który na początku lat 90. rozegrał 89 spotkań ligowych i strzelił 16 bramek dla zabrzańskiego klubu. − W meczu z Legią widziałem ogromne zaangażowanie i wolę walki ze strony graczy Górnika i to mi imponowało. Nie widziałem tego zaangażowania ze strony Legii, która myślała, że wygra na stojąco. A tak się nie da. Mimo że obecny Górnik potrafi się wznieść na wyżyny i pokazać dobry futbol, to jednak zespół czeka ciężka walka. Przeciwnicy na pewno nie odpuszczą, ale wierzę w ekipę i trzymam za niego kciuki. Mecz z Legią był dla mnie szczególnie ciekawy, albowiem grałem w obu tych klubach − dodaje najsłynniejszy z braci Stańków.

Pan Ryszard, który ostatnio trenował Cukrownika Chybie, cieszy się z możliwości odnowienia kontaktów z Górnikiem. A właśnie dzięki zabrzańskiemu klubowi mógł wyjechać na igrzyska olimpijskie i zagrać później w hiszpańskim zespole Osasuna Pampeluna.
− O ile dobrze pamiętam, to ostatni raz na stadionie Górnika byłem wówczas, gdy kończyłem grę w Odrze Wodzisław. To prawie 12 lat temu. Teraz cieszę się, że działacze Górnika pamiętają o mnie i zapraszają na mecze. Na pewno skorzystam z zaproszenia − mówi pan Ryszard.