W 9. kolejce obecnego sezonu AS Roma gładko wygrała 3:1 z Udinese i pewnie liderowała w Serie A, mając 11 punktów przewagi nad swoim wielkim rywalem z ostatnich lat, Juventusem. Po zaledwie 1,5 miesiąca sytuacja „Giallorossich” jest zgoła inna. Za głównego winowajcę tej sytuacji działacze, kibice, a także media uważają Rudiego Garcię, którego posada wisi na włosku.
Obecny sezon miał być dla rzymskiego klubu przełomowy. Tym, w którym po 15 latach oczekiwań scudetto wreszcie wróci do Wiecznego Miasta. Drużyna została odpowiednio wzmocniona, piłkarze dojrzeli do gry o najwyższe cele, a główny rywal do mistrzostwa, Juventus stracił największe gwiazdy. O planach „Giallorossich” buńczucznie wypowiadali się zarówno prezes James Palotta, jak i sam Rudi Garcia.
Początek sezonu wyglądał optymistycznie. W 2. kolejce Roma wygrała na Stadio Olimpico z Juventusem pierwszy raz od ponad 2,5 roku w lidze. Pod koniec października podopieczni francuskiego szkoleniowca prowadzili w lidze i wydawało się, że marzenia kibiców o mistrzostwie Włoch w maju przyszłego roku mogą stać się faktem. Tyle tylko, że od tamtej chwili w drużynie coś pękło.
Od początku listopada Roma wygrała jedno z ostatnich pięciu spotkań w lidze (2:0 w derbach z Lazio), prezentując się bardzo słabo. „Giallorossi” przestali zachwycać w ofensywie, grają bez polotu, a rywale ze średniej półki raz po raz odkrywają ich ogromną słabość, jaką od dawna jest gra obronna.
http://i64.tinypic.com/oh2pw6.jpg
Miejsca Romy w Serie A po poszczególnych kolejkach tego sezonu
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że po porażce z Atalantą Garcia otrzymał od zarządu ultimatum. Meczami prawdy miały być ligowy pojedynek z Torino (zremisowany 1:1), a także dzisiejsze spotkanie z BATE Borysów. Po tym meczu w klubie zadadzą sobie pytania: co dalej z planem „Scudetto 2016”? Gdzie popełniono błąd? I wreszcie – co dalej z Rudim Garcią?
6 grzechów głównych
Po przyjściu Francuza do rzymskiego klubu wydawało się, że stanie się on mesjaszem drużyny. Wszystkiego jego transfery wypaliły, na starcie wygrał 10 meczów z rzędu, a jego Roma liderowała z kosmicznym bilansem bramkowym 24-1. Problem w tym, że nemezis ostatnich lat – Juventus – prezentował równie wysoką formę i zdobył scudetto z przewagą 17 punktów nad rzymianami. O takiej różnicy zadecydował kryzys formy zespołu Garcii wiosną 2014 roku.
W poprzednim sezonie sytuacja wyglądała podobnie. Po wzmocnieniu pierwszej jedenastki i świetnym starcie drużyna nie wytrzymała tempa, jakie sobie narzuciła, i w kluczowym momencie sezonu zawiodła na całej linii. Podobnie jak francuski trener, który bardzo często nie wytrzymywał napięcia, atakował sędziów i władze ligi, oskarżając o rzekomą pomoc Juventusowi, co nie pomagało jego podopiecznym.
Wydaje się, iż nie można mieć pretensji do Garcii, za to że dwukrotnie przegrał tytuł na rzecz „Bianconerich”. Ale tylko pozornie. Trzeba zauważyć, że okoliczności tych porażek były łudząco podobne. Tak jak wcześniej wspomniałem, przełomowym momentem obu sezonów była runda wiosenna. Zbigniew Boniek stwierdził kiedyś pół żartem, pół serio, iż to normalne, że kiedy w Rzymie robi się cieplej i ładniej, to piłkarze „Giallorossich” tracą parę i zaczynają przegrywać, a korzystają na tym w Turynie, gdzie w charakter tego miasta wpisana jest ciężka praca przez cały czas, co przekłada się również na grę Juventusu.
Jest w tym wiele prawdy i udowadnia to historia poprzednich sezonów, natomiast oczywiste jest, że rolą trenera jest wyeliminowanie tego typu zjawisk jak utrata formy na wiosnę, a Garcii się tego nie udało.
Trzeba również obalić mit Juventusu jako giganta, którego w żaden sposób nie można pokonać. Bo tak nie jest. Podczas trzech ostatnich okienek transferowych Roma wydała na nowych piłkarzy 238 mln euro, natomiast „Stara Dama” jedynie 213 mln. Taka kwota pozwala na swobodne przebudowanie zespołu i stopniowe zasypanie dołu, jaki dzieli obie te drużyny. Do tego jednak nie doszło, głównie z tego powodu, że wiele transferów okazało się niewypałami.
TOP 5 najdroższych transferów za czasów Rudiego Garcii w Romie
http://i65.tinypic.com/4rw07n.png
Za kadencji Rudiego Garcii nie udało się również osiągnąć Romie żadnych sukcesów w Europie, czego bardzo oczekiwano. I w tym miejscu dochodzimy do kolejnej wady francuskiego trenera, czyli nieumiejętności gry w europejskich pucharach. W czasach, kiedy prowadził Lille, ani razu nie udało mu się wyjść z fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Podobna sytuacja może mieć miejsce w jego obecnej drużynie. Rok temu „Giallorossi”, mając awans na wyciągnięcie ręki, przegrali na ostatniej prostej i zajęli 3. miejsce w grupie z Bayernem, Manchesterem City i CSKA Moskwa. Potem w Lidze Europy zostali gładko odprawieni przez Fiorentinę. Oczywiście taka sytuacja nie jest przypadkowa. A więc z czego wynikają porażki drużyn prowadzonych przez Garcię?
Głównie z tego, że Francuz jest zakładnikiem własnej filozofii i nigdy nie zmienia swoich założeń taktycznych. Umiejętności rywali, z którym przychodzi się mu mierzyć, nie mają dla niego żadnego znaczenia. Ten upór wielokrotnie go gubił, czego najnowszym przykładem była porażka 0:6 z Barceloną.
http://i68.tinypic.com/bhal40.jpg
Wysunięta linia obrony i skrócenie pola gry, czyli typowe ustawienie obrony Romy w meczu z… Barceloną
– Jesteśmy przygotowani na to, że będziemy w tym meczu cierpieć. Natomiast nie zamierzamy zmieniać naszych założeń taktycznych dlatego, że gramy z Barceloną. Ona nie jest niezwyciężona – mówił przed meczem z Katalończykami szkoleniowiec Romy i trochę się na swoim podejściu przejechał.
W tym miejscu zahaczamy o kolejny zarzut, jaki formułują wobec niego kibice oraz działacze rzymskiego klubu. Chodzi o grę defensywną, a właściwie jej brak. W tegorocznej edycji LM „Giallorosi” stracili 16 bramek w pięciu meczach, co jest wynikiem kompromitującym (negatywny rekord LM wynosi 22 bramki). W lidze udało im się zachować czyste konto tylko dwa razy na 15 kolejek.
Jak nie należy grać w obronie? Jak nie ustawiać się przy kontrze? Jak nie wyprowadzać piłki z obrony? Pokazują to bramki dla Atalanty z 1:17 i 2:35
Obrona nie funkcjonuje jako formacja, ale zawodzą też poszczególni zawodnicy. Maicon jest tłem samego siebie z dawnych lat, Antonio Rudiger gra poniżej wszelkiej krytyki, a Lucas Digne, ten wielki talent francuskiej piłki wypożyczony z PSG, pokazuje jedynie część swoich umiejętności. Z dobrej strony prezentują się tylko Kostas Manolas i Alessandro Florenzi, który przypadkowo został przesunięty na prawą obronę.
Quo vadis, Romo?
Pozycja Rudiego Garcii nie była nigdy wcześniej tak napięta jak obecnie. Jego posada była jak dotąd zagrożona dwa razy. Pod koniec ubiegłego sezonu, kiedy to Roma zajmowała 2. miejsce w lidze ze znaczą stratą do Juventusu i o włos wyprzedziła lokalnego rywala, Lazio. A także po 5. kolejce obecnych rozgrywek, kiedy to „Giallorossi” przegrali z Sampdorią i zajmowali 9. miejsce w lidze.
Jednak Francuz obronił się pięcioma wygranymi z rzędu. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Roma jest drużyną grającą bez pomysłu i polotu. Działacze klubu widzą wady trenera i powoli zaczynają rozumieć, że pod wodzą Garcii drużyna doszła do ściany.
Oczywiście jeśli zespół wygra dzisiaj z BATE Borysów, co swoją drogą wcale nie jest takie pewne, to trener kupi sobie trochę czasu. Kluczowy dla jego przyszłości będzie zapewne niedzielny mecz z Napoli, bo przy porażce „Giallorossi” mogą tracić do Interu już osiem punktów. Jeśli mielibyśmy stawiać nasze pieniądze, to wydaje się, że to za kilka tygodni na ławce drużyny już nie ujrzymy Rudiego Garcii. Bynajmniej nie dlatego, że po raz kolejny zostanie odesłany na trybuny za krytykę sędziów. Trochę żal Francuza, bo Roma z nim na czele, rzucająca rękawice Juventusowi, stała się w ostatnich latach obrazkiem kultowym.