Ruch Chorzów wygrywa, Pawłowski na wylocie?


23 października 2015 Ruch Chorzów wygrywa, Pawłowski na wylocie?

Powiedzieć, że mecz rozegrany przy ulicy Cichej nie stał na najwyższym poziomie, to nic nie powiedzieć. Przez pierwsze 45 minut gry nie działo się absolutnie nic. Piłkarzy kopali, biegali, ale nic z tego nie wynikało. Jeśli doszło do sytuacji podbramkowych, to wynikały one jedynie z przypadku. W ostatniej minucie pierwszej połowy bardzo ładnym technicznym strzałem popisał się Stępiński, a Pawełek skapitulował. 1 : 0 dla Ruchu i było po meczu…


Udostępnij na Udostępnij na

Drugą połowę całkowicie kontrolowali piłkarze chorzowian. Utrzymywali się przy piłce, rozgrywali, wymuszali przewinienia rywali. Natomiast Śląsk wybijał piłkę przed siebie i człapał po boisku. Pochwalić można jedynie Gecova i Paixao, którzy starali się grać w piłkę. Gecov próbował rozgrywać i wychodziło mu to całkiem przyzwoicie, jednak do Sebastiana Mili (w formie) wciąż Czechowi sporo brakuje. Po drugie jedynym piłkarzem, który wystawiał się do gry był wspomniany wcześniej Flavio Paixao.

Całkowicie zawiedli „nowi” zawodnicy: Kaczmarek i Bartkowski. Pawłowski dał szansę wiecznym rezerwowym, lecz lepiej dla nich, dla Śląska i dla nas – kibiców, jeśli w przyszłym kolejce zostaną poza boiskiem. Z drugiej strony bardzo dobre zawody rozegrał młodzieżowy duet Ruchu, Lipski – Stępiński. Dla takich zawodników przychodzi się na stadion. Po Lipskim widać wysokie umiejętności techniczne, inteligencję przy rozgrywaniu piłki, Stępiński zachwyca ciągiem na bramkę i walecznością, jednak do obydwu piłkarzy można mieć pewne uwagi. Przede wszystkim do Stępińskiego za symulowanie w polu karnym. O ile za pierwszym razem arbiter nie dał się nabrać i ukarał go żółtą kartką, o tyle za drugim razem reprezentant U-21 dopiął swego i sędzia (niesłusznie) wskazał na wapno. Tutaj nie popisał się Lipski, który nie potrafił zamienić tej doskonałej szansy na drugą bramkę. Z kronikarskiego obowiązku wypada wspomnieć o czerwonej kartce, którą w ostatnich minutach otrzymał były zawodnik Śląska Wrocław – Rafał Grodzicki, tylko że nawet przewaga jednego zawodnika na boisku nie zmieniła obrazu gry. Ruch wciąż kontrolował to spotkanie i było pewne, że trzy punkty trafią do gospodarzy.

Co dalej z trenerem Pawłowskim?

Śląsk Wrocław notuje fatalny początek sezonu. Zaledwie 13 punktów na 13 spotkań i 20 straconych bramek. Cztery porażki w pięciu ostatnich spotkaniach. Te suche liczby mówią wszystko. Pawłowski całkowicie się pogubił. Trudno wyjaśnić, dlaczego trener postanowił bronić pijackich wybryków jednego ze swoich podopiecznych na zgrupowaniu reprezentacji Polski U-21. Równie trudno doszukać się logiki w wyjściowej jedenastce Śląska. W spotkaniu przeciwko Koronie, które odbyło się tydzień temu, zagrali Kokoszka i Grajciar. W dzisiejszym spotkaniu obydwaj nie znaleźli się nawet w meczowej osiemnastce. Dziwi zwłaszcza niezgłoszenie tego pierwszego, który przeciwko Koronie wyszedł w podstawowym składzie.

Na chwilę obecną łatwo jest krytykować Pawłowskiego. Należy jednak pamiętać, że drużynę opuściło kilku znaczących piłkarzy. Będący w bardzo dobrej formie Sebastian Mila, wicekról strzelców Marco Paixao, czy najjaśniejsza gwiazda ostatnich miesięcy – Robert Pich. Oczywiście  w ich miejsce ściągnięto następców, ale Gecov czy Kokoszka to jednak nie ten sam poziom .

We Wrocławiu brakuje lidera drużyny (Flavio Paixao nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań). Ponadto w zespole brakuje utalentowanych wychowanków, którzy mogliby uzupełnić skład. Widać to było w dzisiejszym spotkaniu. Kaczmarek i Bartkowiak zagrali fatalnie. Piłka nożna w ich wykonaniu to kopanie się po czole. Nie pomógł dziś drużynie również dawno niewidziany Mateusz Machaj, który miał pełnić rolę fałszywej dziewiątki, jednak był niewidoczny przez całe spotkanie.

Można więc się zastanawiać, czy problemy Śląska wynikają ze słabego warsztatu trenerskiego Tadeusza Pawłowskiego i braku pomysłu na drużynę, czy może jednak wizja gry, która funkcjonowała w poprzednich sezonach, a teraz nie może być realizowana ze względu na nieposiadanie w zespole klasowych piłkarzy? Prawda zapewne leży pośrodku. Dzisiejsze rotacje w składzie świadczą o bezradności trenera. Poprzestawiał klocki, jednak nic z tego nie wyszło. Posadzenie na ławce jedynego napastnika, wprowadzenie młodego Bartkowiaka – wszystko na nic. Co gorsza Pawłowski nie ma większego pola manewru, a jego zespół gra coraz słabiej.

Nic nie wskazuje na poprawę stylu gry Śląska. Właściciele i kibice wciąż mają w pamięci dobry wynik osiągnięty w poprzednim sezonie, jednak w polskiej Ekstraklasie rotacja wśród trenerów jest duża i we Wrocławiu coraz głośniej mówi się o zmianie trenera. Póki co Pawłowskiego ratuje fakt, że (poza Maciejem Skorżą) w obiegu nie ma odpowiedniego kandydata. Jednak w Śląsku coraz intensywniej rozglądają się za ewentualnym następcą charyzmatycznego szkoleniowca. Trenerze Pawłowski, jeśli za tydzień nie uda się pokonać Lecha Poznań albo co gorsza zanotuje się trzecią z rzędu porażkę, w „twierdzy Wrocław” cierpliwość działaczy może się skończyć…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze