Spadkowicze z Ekstraklasy walczą o przetrwanie


Ruch Chorzów i Górnik Łęczna w kryzysie

22 marca 2018 Spadkowicze z Ekstraklasy walczą o przetrwanie
Krzysztof Pulak

Często można spotkać się z potocznym stwierdzeniem: „spadek pomaga klubowi”. To określenie najczęściej przylepia się do ekip, w których sytuacja sportowa oraz organizacyjna nie jest w najlepszej formie. Pamiętamy, jak przed rokiem nieciekawie działo się w Chorzowie, głównie za sprawą zaległości finansowych. W Łęcznej powstał konflikt z kibicami wskutek przeniesienia Górnika, w roli gospodarza, na stadion Motoru w Lublinie. Sytuację tych klubów miał uzdrowić spadek. Niestety rzeczywistość dobitnie pokazuje, że tak nie jest. Ruch i Górnik zamykają ligową tabelę.


Udostępnij na Udostępnij na

Wiosna w Nice 1 Lidze dla obu zespołów będzie wielkim wyzwaniem. Trochę łatwiejsze zadanie może mieć Górnik Łęczna, bo do bezpiecznej pozycji w tabeli ma sześć punktów straty. Gorzej sytuacja wygląda na Śląsku. Ruch Chorzów zamyka tabelę, choć punktowo powinien być wyżej. Niestety za „Niebieskimi” cały czas ciągną się niepozamykane sprawy finansowe. Komisja Ligowa zabrała już im 11 punktów. Aktualny dorobek to 12 punktów, a strata do bezpiecznego miejsca to aż 12 oczek.

Ludzie stąd pomogą

Po spadku do Nice 1 Ligi ,w Łęcznej pomiędzy kibicami a drużyną zaczęło układać się lepiej. Przede wszystkim Górnik wrócił do domu i przestał grać swoje mecze w Lublinie. Początkiem pojednania było objęcie funkcji prezesa klubu przez Veljko Nikitovicia. Serb jest związany z „Zielono-czarnymi” od 2001 roku, z przerwami na grę w kilku innych drużynach. Zagrał w ponad 270 meczach dla Górnika i teraz, jako człowiek stąd, przybył z pomocą ukochanej drużynie. Oczywiście spadek wiąże się z dużą liczbą zmian, głównie w kadrze. Runda jesienna była nieudana. Ledwie cztery wygrane mecze i sześć remisów. Nie tego oczekiwano od drużyny grającej jeszcze rok temu w Ekstraklasie.

W składzie Górnika są doświadczeni zawodnicy, tacy jak: Rafał Kosznik, Paweł Sasin, Grzegorz Bonin czy Przemysław Pitry. Zawodnicy, od których można więcej wymagać i których również na więcej stać. Dodatkowo latem do drużyny wprowadzono wielu młodych wychowanków, ogrywających się równocześnie w drugiej drużynie. W rundzie jesiennej z bardzo dobrej strony pokazywał się choćby Patryk Szysz, który zdobył sześć bramek. Prezes Nikitović na prezentacji zespołu Górnika przed startem rundy rewanżowej podkreślił, że chce budować drużynę na miejscowych. Oczywiście ekipę musiano odpowiednio wzmocnić zawodnikami ściągniętymi z zewnątrz, bo sytuacja tego wymagała. Sprowadzono m.in. Marcina Flisa czy wypożyczono Mikołaja Lebedyńskiego.

Kolejnym człowiekiem, przed którym postawiono ważne zadanie utrzymania drużyny w Nice 1 Lidze był Sławomir Nazaruk. W przeszłości zawodnik Górnika Łęczna, a w rundzie jesiennej asystent Tomasza Kafarskiego. W rundzie rewanżowej postawiono na człowieka stąd, który świetnie zna klub i czuje atmosferę wokół niego. Oczekiwania i nadzieje były spore. Niestety Nazaruk w roli pierwszego trenera w Górniku wytrzymał tylko przez dwa spotkania, które przegrał. Zarząd postanowił powierzyć zadanie utrzymania na ręce innego szkoleniowca – Bogusława Baniaka.

Bogusław Baniak to doświadczony trener. Pracował już na zapleczu Ekstraklasy, m.in. z Wartą Poznań czy Miedzią Legnica. Z tymi zespołami sukcesu nie osiągnął. Zniknął z trenerskiej mapy na prawie cztery lata, bo pracował jako dyrektor sportowy przy kadrze Burkina Faso. Nowy trener Górnika przyjął posadę, bo zbyt długo przeciągały się rozmowy z reprezentacją Beninu, której selekcjonerem chciał zostać.

Zarówna dla klubu, jak i nowego trenera najbliższe mecze będą bardzo ważne. Baniak zapewne postawi sobie za cel, by przypomnieć się polskim kibicom. Jak na razie informacje o jego zatrudnieniu wywołały mieszane uczucia wśród fanów „Zielono-czarnych”. Największa obawą jest powtórka scenariusza z pracy 59-latka osiem lat temu w Motorze Lublin. Miał on wtedy zadanie, by utrzymać ekipę z Lubelszczyzny w Nice 1 lidze. Niestety zamknął tabelę, spadając z ligi.

Nikt w Łęcznej nie wyobraża sobie spadku do II ligi. Przed Górnikiem trudne zadania, ale piłkarze mają wsparcie kibiców. Nawet podczas wyjazdowego meczu w Mielcu pojawiła się grupa fanów „Zielono-czarnych”. Początek nie przysparza za dużo optymizmu. Zarówno w sparingach, jak i na wznowienie rozgrywek Górnik głównie przegrywa. Potrzebny jest wstrząs, a czy odpowiednią osobą do tego będzie trener Baniak?

Walka z przeciwnościami losu

Ruch Chorzów w Nice 1 Lidze w rundzie jesiennej wygrał sześć spotkań, zremisował dwa i przegrał 11 meczów. Powinien znajdować się na miejscu dającym grę w barażach o utrzymanie. Niestety rzeczywistość jest brutalna dla „Niebieskich”, bo po odjęciu 11 punktów przez Komisję Licencyjną, zamykają tabelę. Głównym problemem spadkowicza jest grzech przeszłości. Chorzów opuściło wprawdzie wielu dobrych piłkarzy, ale nie załamywano rąk.

Do kadry „Niebieskich” włączono wielu wychowanków. Mieszankę młodzieży połączono z doświadczonymi zawodnikami. W klubie zostali piłkarze z przeszłością w Ekstraklasie, tacy jak: Marcin Kowalczyk, Maciej Urbańczyk czy Miłosz Przybecki. Sprowadzono kilku zagranicznych graczy i to miało pozwolić Ruchowi na spokojne utrzymanie i odbudowanie się w Nice 1 Lidze. Niestety początek sezonu nie był dobry, bo w pierwszych pięciu meczach udało się zdobyć ledwie trzy punkty.

Na starcie rolę pierwszego trenera sprawował Krzysztof Warzycha – legenda Ruchu oraz Panathinaikosu. We wrześniu ściągnięto posiłki w postaci Chouana Ramona Rotsy, z którym „Gucio” znał się świetnie z czasów gry w Grecji. W ostatnich latach pracował on w roli skauta, ale w Chorzowie wierzono w jego umiejętności trenerskie i zdolność do utrzymania ekipy ze Śląska na zapleczu Ekstraklasy. Za sprawą Argentyńczyka z greckim obywatelstwem odmieniła się gra Chorzowian, ale tylko do końcówki rundy jesiennej. Po przerwie zimowej Ruch w dwóch spotkaniach zdobył trzy punkty. Pojawiły się plotki o zmianie trenera.

Wszystko zdementował klub, który na swojej oficjalnej stronie wsparł trenera. Niestety dla „Niebieskich” jedynym problemem nie jest walka sportowa o utrzymanie. 14-krotny mistrz Polski musi jeszcze podjąć rękawice na drodze biurokratycznej. Jak wspominaliśmy na wstępie, Ruchowi zabrano już 11 punktów. Są to efekty zobowiązań finansowych, których nie udało się jeszcze spłacić. Zarząd śląskiej drużyny walczy o swoje i stara się dojść do porozumień z komisjami działającymi przy PZPN.

Przed piłkarzami oraz władzami Ruchu trudny okres. Jest o co walczyć zarówno na boisku, jak i poza nim, aby Ruch został na zapleczu Ekstraklasy. Na prezentacji drużyny po przerwie zimowej trener Rotsa prosił kibiców o wiarę. I ta wiara jest w sercach fanów „Niebieskich”, którzy mimo bardzo ujemnych temperatur przybyli na stadion dopingować swoich. Według statystyk podanych przez oficjalną stronę Ruchu wypełnienie trybun przewyższało frekwencję wielu ekstraklasowych aren.

Spadek nie jest rozwiązaniem

Jak pokazuje los powyższych klubów, i nie tylko, spadek wcale nie jest lekarstwem na wszystkie problemy. Przed drużynami pojawiają się kolejne kłopoty. Kadra znacznie się uszczupla, bo część piłkarzy nie chce lecieć niżej. Konieczne jest poszukanie nowych w ich miejsce. Często zmiany sięgają też góry, czyli zarządów, prezesów, dyrektorów. Nigdzie nie jest powiedziane, że nowi znajdą błyskawiczną receptę na powrót do elity. Relegacja wcale nie sprawia, że problemy ciążące wcześniej nagle znikają. Długów nikt nie umarza po spadku. Dobrze o tym wiedzą w Łodzi i w Warszawie. Widzew, ŁKS czy Polonia próbują wrócić powoli na dawny poziom. Czy Ruch Chorzów i Górnik Łęczna unikną podobnych problemów?

Najnowsze